Jaki jest Wasz stosunek do seksu przed ślubem?
Czekaliście z tą chwilą do nocy poślubnej czy nie?
13 stycznia 2012 23:50 | ID: 725358
Bartt ty masz strasznie "stare" podejście do ślubu i do bycia razem-jak nasi dziadkowie albo pradziadkowie gdzie nie dopomyślenia było być ze sobą bez ślubu a co dopiero sex a nie daj Boże dziecko przed ślubem.Mamy 21 wiek i nie żyjemy w tamtych czasach.Najważniejsze żeby się dogadywać,kochać i być ze sobą i to nie ważne czy w związku na "kocią łapę",czy w związku zalegalizowanym.
Może dlatego to podejście takie, że słuchamy starszych - doświadczonych!
Chodzi mi o to że starasz się wszystkich przekonać że to ty masz racje a wszyscy inni się mylą. Że żyją w grzechu a to przecież każdego indywidualna sprawa jak chce żyć.
Masz rację, każdego indywidualna sprawa, JAK chce żyć, co nie zmienia faktu, że przytoczone osoby ŻYJĄ W GRZECHU. Jeśli więc chcą żyć w grzechu, mimo napomnień, to faktycznie ich sprawa.
Ja bym tylko chciała aby Barttowi życie się tak cudownie ułożyło jak o nim pisze. Niestety realia są całkiem inne. Teoretyzować to my sobie możemy ale jak przyjdzie żyć w codzienności małżeńskiej to całkiem co innego. Nie twierdze, że złego ale całkiem innego niż sucha teoria. Bartt jestes dobrym teoretykiem, szanuje Cie za to, ze tak bardzo bronisz swoich wartosci. I życzę abyś był równie dobrym praktykiem, jak juz pojawi się żona, dziecko itd.
Generalnie, to trochę mnie obrażasz, nazywając teoretykiem, choć podejrzewam, że nie masz takich intencji. Żyję przecież normalnie wśród ludzi, różne mam z nimi relacje, czasem płytkie, czasem bardzo głębokie. Normalnym facetem jestem. Pewnie lepiej by było, gdyby to napisali Ci, co mają już żony/mężów i nadal wedle swojej wiary żyją. Ci, których znam, na Familie za mocno czasu nie mają. Mi wystarczy, że widzę, że tak można.
Nie chce Cię obrazić ale wiem, że nie masz żony a co za tym idzie tej praktycznej strony nie znasz.
Nie można stosunków z koleżankami porównywać z relacjami z żoną.
Na szczęście realia mogą być takie, o jakich pisze Bartt. Ja też znam wiele przykładów. Owszem, zdarzają się historie w obie strony, ale to tylko potwierdza, że o miłość trzeba dbać.
Nie można porównywać? Ja się zgadzam, choć żona raczej była kiedyś, na początku koleżanką, a mąż kolegą.
Widzisz jednak pierwszy cytat w moim wątku? Ktoś tu właśnie porównuje i to nie jest jeden jedyny wpis.
A żony, męża to tu wiele wypowiadających się osób nie ma, a uważają się za praktyków.
Swoją drogą, ciekawe sformułowanie "teoretycy" ... a może właśnie PRAKTYCY, tylko żyjący według wyznawanych wartości.
Każdy z nas jak ma te 20lat to marzy o wielkiej miłości,rodzinie,białej sukni i dzieciach i że będzie tak slodko,cukierkowo i różowo ale jak się zakochasz w osobie która nie chce tego wszystkiego a w szczegulności ślubu a bardzo tą osobe kochasz to chyba nie kopniesz jej w cztery litery dlatego że cię kocha a nie chce papierka.To bez sensu...
Zakochać się, owszem, mogłabym, ale budować relacji, z doświadczenia wiem, że nie.
Ludzie są różni, nie zaprzeczam Twojej wypowiedzi, jeśli mówisz o sobie, ale nie wtykaj innym na siłę, że postąpiliby tak samo. A jak ktoś kocha, to nawet z podejściem do Sakramentu jak do "papierka", a może szczególnie wtedy, raczej powinien się zgodzić, gdy tego chcesz, jeśli się nie zgadza, to coś mi tu nie gra z tą miłością ...
14 stycznia 2012 13:01 | ID: 725523
Napisze tak...nie wytykam innym niczego ani nie chce na siłe nic sugerować,to co pisze to tylko moje przemyślenia i moje zdanie.Każdy ma prawo do swojej wizji życia i małżeństwa-ja mam taką a nie inna.Nigdy nie chciałam ślubu co nie znaczy że o nim nie myślałam,poprostu uważam,że bez zalegalizowania związku też można żyć.Jeśli ktoś chce ślubu to prosze bardzo-to jest wolny kraj.A mało jest ludzi tutaj po ślubie bo nikt nie chce ślubu może co nie oznacza że ci ludzie nie wiedzą jak żyć razem.
16 stycznia 2012 12:49 | ID: 726535
O tych,tych ci co są be be :)
Ty ich oceniasz - ja oceniam czyny i zachowania. I to jest różnica.
Witam Cię serdecznie -oto Ja-niech będzie-dam się "zbiczować", "zbesztać" :))))!!!
Od lat ..kilku...jestem zaręczona - czyt.przeznaczona dla Niego. Mieszkamy,kochamy i mamy wspaniałą córkę.
Dawaj Bartt....
Zbiczować, zbesztać? Twoje fantazje S/M mnie średnio kręcą, więc daruj sobie.
Ale przynajmniej kolejny raz widać prawidłowość: Ty chcesz oceniać, linczować osoby, a ja chce piętnować złe zachowania. Widzisz, warto oddzielić człowieka od czynu.
Bartt dałam ci taką niepowtarzalną okazję odcięcia się od teoretyzowania i podyskutowania (piętnowania) o realnej sytucji -o życiowej sytucji.
Jestem w stanie pojąć sytucję, że człowiek szuka partnera o podobnych wartościach. Nie zamierzam też na siłę przekonywać kogoś do życia według moich zasad. Jedna rzecz jednak nie daję mi spokoju. Cały czas słyszę: małżeństwo, małżeństwo i z takim uporem pomija się to co najważniejsze: SZCZĘŚCIE< MIŁOŚĆ< SPEŁNIENIE. Te okreslenia nie są zarezerowowane dla małżeństwa.
16 stycznia 2012 13:23 | ID: 726549
Bartt dałam ci taką niepowtarzalną okazję odcięcia się od teoretyzowania i podyskutowania (piętnowania) o realnej sytucji -o życiowej sytucji.
O "teoretyzowaniu" już Kasia napisała.
Jestem w stanie pojąć sytucję, że człowiek szuka partnera o podobnych wartościach. Nie zamierzam też na siłę przekonywać kogoś do życia według moich zasad. Jedna rzecz jednak nie daję mi spokoju. Cały czas słyszę: małżeństwo, małżeństwo i z takim uporem pomija się to co najważniejsze: SZCZĘŚCIE< MIŁOŚĆ< SPEŁNIENIE. Te okreslenia nie są zarezerowowane dla małżeństwa.
Jedno nie wyklucza drugiego, a odpowiedzialne i mądre podejście do małżeństwa implikuje szczęście.
16 stycznia 2012 13:32 | ID: 726556
Bartt dałam ci taką niepowtarzalną okazję odcięcia się od teoretyzowania i podyskutowania (piętnowania) o realnej sytucji -o życiowej sytucji.
O "teoretyzowaniu" już Kasia napisała.
Jestem w stanie pojąć sytucję, że człowiek szuka partnera o podobnych wartościach. Nie zamierzam też na siłę przekonywać kogoś do życia według moich zasad. Jedna rzecz jednak nie daję mi spokoju. Cały czas słyszę: małżeństwo, małżeństwo i z takim uporem pomija się to co najważniejsze: SZCZĘŚCIE< MIŁOŚĆ< SPEŁNIENIE. Te okreslenia nie są zarezerowowane dla małżeństwa.
Jedno nie wyklucza drugiego, a odpowiedzialne i mądre podejście do małżeństwa implikuje szczęście.
Ależ Ty się odcinasz od tematu życiowej sytuacji!!!
TAK małżeństwo nie wyklucza tych uczuć, brak małżeństwa również.
16 stycznia 2012 14:43 | ID: 726602
TAK małżeństwo nie wyklucza tych uczuć, brak małżeństwa również.
Ale wyklucza pełne zrealizowanie się :-) Choćby sex. Ja po prostu uznaję, że na niego miejsce jest po ślubie. Tak jak i na wspólne mieszkanie, wychowywanie dzieci, itd. Dlatego spełnienie i szczęście w pełnej formie będzie możliwe po ślubie (jeśli mówimy o takiej drodze).
Ależ Ty się odcinasz od tematu życiowej sytuacji!!!
Tzn.? Co to znaczy "życiowa sytuacja" bo zdaje mi się, że masz jakiś monopol na "życiowe sytuacje". Przecież Kasia bardzo trafnie zauważyła, że to jest właśnie praktyka życia.
17 stycznia 2012 10:39 | ID: 727125
Ale wyklucza pełne zrealizowanie się :-) Choćby sex. Ja po prostu uznaję, że na niego miejsce jest po ślubie. Tak jak i na wspólne mieszkanie, wychowywanie dzieci, itd. Dlatego spełnienie i szczęście w pełnej formie będzie możliwe po ślubie (jeśli mówimy o takiej drodze)
Mamy rozumieć że ty prawiczek jesteś?Skoro żony nie masz to sexu też nie uprawiasz...Coś wierzyć mi się nie chce.
17 stycznia 2012 21:11 | ID: 727599
Ależ Ty się odcinasz od tematu życiowej sytuacji!!!
Tzn.? Co to znaczy "życiowa sytuacja" bo zdaje mi się, że masz jakiś monopol na "życiowe sytuacje". Przecież Kasia bardzo trafnie zauważyła, że to jest właśnie praktyka życia.
Bartt -nie chciałeś się odnieść do sytuacji,kiedy to para bez ślubu mieszka razem,ponieważ nie znasz takiej sytuacji. Pozwoliłam sobie pomóc Tobie i zgłosiłam się na ochotnika jako PRZYKŁAD.
O monopolu nic mi nie wiadomo :)
17 stycznia 2012 21:36 | ID: 727611
Ale w jaki sposób odnieść?
Przecież już kilka razy pisałem, jak ja to widzę - więc czego jeszcze potrzebujesz?
17 stycznia 2012 21:37 | ID: 727612
Ponad 20 lat w małżeństwie. Wcześniej 5 lat bycia w związku z czego 1 rok narzeczeństwa. Czystość do dnia ślubu. Wzloty i upadki, ale zawsze razem. Wiara w uczucie, które nas połączyło. Nie wyobrażam sobie życia bez ślubu. Jestem praktyk czy teoretyk? Ułatwię odpowiedź: jedno i drugie.
Bartku! Bardzo się cieszę z Twojej postawy! Mam dzieci już pełnoletnie i też wyznają takie zasady nie czując się ani pokrzywdzone ani biedniejsze od "eksperymentujących" rówieśników. Tak więc jak widać da się i wcale nie jest to złe. A nawet dziś słyszę od Nich słowa podziękowania za takie właśnie wychowanie i przykład.
18 stycznia 2012 08:15 | ID: 727741
Mam dzieci już pełnoletnie i też wyznają takie zasady nie czując się ani pokrzywdzone ani biedniejsze od "eksperymentujących" rówieśników. Tak więc jak widać da się i wcale nie jest to złe. A nawet dziś słyszę od Nich słowa podziękowania za takie właśnie wychowanie i przykład.
I to jest piękne! :)
18 stycznia 2012 14:33 | ID: 728033
Ale w jaki sposób odnieść?
Przecież już kilka razy pisałem, jak ja to widzę - więc czego jeszcze potrzebujesz?
OK. Rozumiem stanowisko.
Czasami jednak martwi mnie fakt,że osoby bardzo wierzące zapominają o podstawach wiary. O tolerancji, prawdziwej miłości, wartościach....itd. Ja z wielką przyjemnością czytam o przykładach "pięknych" małżeństw, głębokiej (prawdziwej)wiary a moje zachowanie jest potępiane tylko z jednego powodu - "MAŁŻEŃSTWO". A podstawowe fundamenty,wartości? To, że instytucja małżeństwa jest mi troszkę dalsza nie oznacza, że jestem diabłem wcielonym. Co tu zatem potępiać?
18 stycznia 2012 21:18 | ID: 728398
OK. Rozumiem stanowisko.
Czasami jednak martwi mnie fakt,że osoby bardzo wierzące zapominają o podstawach wiary. O tolerancji, prawdziwej miłości, wartościach....itd. Ja z wielką przyjemnością czytam o przykładach "pięknych" małżeństw, głębokiej (prawdziwej)wiary a moje zachowanie jest potępiane tylko z jednego powodu - "MAŁŻEŃSTWO". A podstawowe fundamenty,wartości? To, że instytucja małżeństwa jest mi troszkę dalsza nie oznacza, że jestem diabłem wcielonym. Co tu zatem potępiać?
PS: I nikt nie nazywa Cię tak, jak sama się określiłaś - to byłoby przeklinanie, a to też grzech. Potępia się zachowanie, nie człowieka - przypominam.
18 stycznia 2012 23:02 | ID: 728486
OK. Rozumiem stanowisko.
Czasami jednak martwi mnie fakt,że osoby bardzo wierzące zapominają o podstawach wiary. O tolerancji, prawdziwej miłości, wartościach....itd. Ja z wielką przyjemnością czytam o przykładach "pięknych" małżeństw, głębokiej (prawdziwej)wiary a moje zachowanie jest potępiane tylko z jednego powodu - "MAŁŻEŃSTWO". A podstawowe fundamenty,wartości? To, że instytucja małżeństwa jest mi troszkę dalsza nie oznacza, że jestem diabłem wcielonym. Co tu zatem potępiać?
PS: I nikt nie nazywa Cię tak, jak sama się określiłaś - to byłoby przeklinanie, a to też grzech. Potępia się zachowanie, nie człowieka - przypominam.
Upomnij go!- uffff. Czy ja poważnie potrzebuję takiego upomnienia?Czy Wy zupełnie nie dostrzegacie fundamentów i podstaw związków???
Wciskanie dobra na siłę. "Siłą możesz mi zabrać wiele. Ale siłą nie możesz mi niczego dać" śpiewa Kazik.
18 stycznia 2012 23:20 | ID: 728499
I może tu jest różnica... katolicy starają się kierować w życiu Ewangelią, a nie filozofią Kazika :-)
Sprawa jest prosta - przez grzech świadomie odwracamy się od Boga i narażamy na wieczne potępienie. Obowiązkiem każdego katolika jest miłość bliźniego - czyli jeśli widzi, ze grzeszy, powinien go napomnieć. Ale decyzja odnośnie tego, jak będziesz żyła, zależy zawsze od Ciebie. Nikt Cię do niczego nie zmusza, jesteś wolna. Nawet sam Bóg to szanuje - mówi przecież uczciwie: kładę przed Tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo - wybieraj! - jak dla mnie, to bardzo uczciwe podejście i szanuje naszą wolność.
Jeśli mówisz o "podstawach", "fundamentach", to taką podstawą dla człowieka wierzącego jest Zbawienie. Wszystko inne jest drogą do niego.
19 stycznia 2012 13:37 | ID: 728837
I może tu jest różnica... katolicy starają się kierować w życiu Ewangelią, a nie filozofią Kazika :-)
Sprawa jest prosta - przez grzech świadomie odwracamy się od Boga i narażamy na wieczne potępienie. Obowiązkiem każdego katolika jest miłość bliźniego - czyli jeśli widzi, ze grzeszy, powinien go napomnieć. Ale decyzja odnośnie tego, jak będziesz żyła, zależy zawsze od Ciebie. Nikt Cię do niczego nie zmusza, jesteś wolna. Nawet sam Bóg to szanuje - mówi przecież uczciwie: kładę przed Tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo - wybieraj! - jak dla mnie, to bardzo uczciwe podejście i szanuje naszą wolność.
Jeśli mówisz o "podstawach", "fundamentach", to taką podstawą dla człowieka wierzącego jest Zbawienie. Wszystko inne jest drogą do niego.
Hmmm...duże uproszczenie - wystarczy, że człowiek zacytuje a już go wrzucają do worka wyznawców Kazika :)
Bardzo trafna uwaga-każdy ma wybór (jakkolwiek by on wyglądał)i ponosi konsekwencje swoich decyzji. Odnoszę jednak wrażenie, że dla Boga ważne jest życie człowieka, który miłuje bliźniego,nie czyni drugiemu zła, jest dobrym człowiekiem. I jeśli zostanę potępione tylko z powodu uprawiania miłości z moim przyszłym mężem przed zawarciem małżeństwa to znaczy,że taka religia jest mi obca. Postrzegam Boga jako dobrego,wyrozumiałego,troskliwego ojca.
"Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą".
19 stycznia 2012 22:05 | ID: 729192
"Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą".
Akurat mało "wyrozumiały i troskliwy" fragment zacytowałaś
23 stycznia 2012 10:19 | ID: 731332
"Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą".
Akurat mało "wyrozumiały i troskliwy" fragment zacytowałaś
Oczywiście, że sprawiedliwość mieści się w moim rozumieniu dobroci i troskliwości
23 stycznia 2012 10:25 | ID: 731340
Odnosisz wrażenie... ok, możesz. Ale możesz również sięgnąć po Biblię i przeczytać, co wprost Bóg ma Ci w tej kwestii to powiedzenia. Skoro masz tam czarno na białym napisane, że seks jest dla małżonków, to dlaczego to podważasz?
23 stycznia 2012 10:26 | ID: 731341
Zjesz jabłko w sklepie czy zabierzesz do domu?
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.