Jaki jest Wasz stosunek do seksu przed ślubem?
Czekaliście z tą chwilą do nocy poślubnej czy nie?
11 stycznia 2012 16:30 | ID: 723830
W jakim sensie "jak długo można nazywać siebie narzeczonymi?" ? To przecież oczywiste - albo są zaręczeni, albo nie. Równie dobrze można spytać, jak długo mogę kwadrat nazywać kwadratem?
Celem narzeczeństwa jest małżeństwo. I nie ma innej opcji. Jak sobie oboje odpuszczają ślub, to decydują się zwyczajnie żyć na kocią łapę, bez względu na to, w jakie słowa by tego nie ubrali.
No ja np. znam takie przypadki, kiedy od zaręczyn do ślubu mija 8-10 lat...
Ja znam rozpiętość od kilku miesięcy do kilku lat. Ale zawsze oboje dążyli do ślubu. Dla nich nie było pytania, czy brać ślub czy nie - dla nich pytanie było "kiedy?". I przy tym starali się żyć tak, jak powinni żyć narzeczeni - więc nie było mieszkania razem, dzieci, itd. - na to czekali do ślubu. A czemu się im przedłużało? Bo w międzyczasie nabierali wątpliwości, bo przeżywali takie trudności, że nie wiedzieli, czy będą jeszcze razem... ale ostatecznie im się udało.
Pary, o których pisze też wreszcie żlub wzięły no i...chyba też do niego dążyły - skoro były zaręczyny i ślub w końcu był. Jednak niektórzy mieszkali przed slubem razem, niektórzy mieli dzieci...
Czyli generalnie żyli na kocią łapę. To jest proste - jak się sięga po coś, co jest zarezerwowane dla małżonków, to jest zwyczajnie nie w porządku. Nie wiem nic o nich, więc nie będę w to wnikał.
11 stycznia 2012 18:57 | ID: 723902
Bartt ty masz strasznie "stare" podejście do ślubu i do bycia razem-jak nasi dziadkowie albo pradziadkowie gdzie nie dopomyślenia było być ze sobą bez ślubu a co dopiero sex a nie daj Boże dziecko przed ślubem.Mamy 21 wiek i nie żyjemy w tamtych czasach.Najważniejsze żeby się dogadywać,kochać i być ze sobą i to nie ważne czy w związku na "kocią łapę",czy w związku zalegalizowanym.Znam osoby które były ze sobą ponad 10lat bez ślubu i było super a jak się ożenili to po roku był rozwód.I co ty na to?Ślób nie = się szczęście i bycie na zawsze razem.
11 stycznia 2012 19:14 | ID: 723920
Znam osoby które były ze sobą ponad 10lat bez ślubu i było super a jak się ożenili to po roku był rozwód.
Poznałem raz lepszego (choć gorszego, w sumie) - szesnaście lat związku, pierwsza miłość dla obojga ale mieszkali osobno. Zamieszkali razem dopiero po ślubie, związek sypnał sie na amen po (uwaga!) trzech tygodniach.
12 stycznia 2012 14:24 | ID: 724398
Czyli generalnie żyli na kocią łapę. To jest proste - jak się sięga po coś, co jest zarezerwowane dla małżonków, to jest zwyczajnie nie w porządku. Nie wiem nic o nich, więc nie będę w to wnikał.
O tych,tych ci co są be be :)
Witam Cię serdecznie -oto Ja-niech będzie-dam się "zbiczować", "zbesztać" :))))!!!
Od lat ..kilku...jestem zaręczona - czyt.przeznaczona dla Niego. Mieszkamy,kochamy i mamy wspaniałą córkę.
Dawaj Bartt....
12 stycznia 2012 15:15 | ID: 724421
W temacie: http://dzieci.pl/adviceAid,14115659,cid,1024233,title,Mamo-tato-wezcie-slub,porady_artykul.html
12 stycznia 2012 16:03 | ID: 724448
Bartt ty masz strasznie "stare" podejście do ślubu i do bycia razem-jak nasi dziadkowie albo pradziadkowie gdzie nie dopomyślenia było być ze sobą bez ślubu a co dopiero sex a nie daj Boże dziecko przed ślubem.Mamy 21 wiek i nie żyjemy w tamtych czasach.Najważniejsze żeby się dogadywać,kochać i być ze sobą i to nie ważne czy w związku na "kocią łapę",czy w związku zalegalizowanym.Znam osoby które były ze sobą ponad 10lat bez ślubu i było super a jak się ożenili to po roku był rozwód.I co ty na to?Ślób nie = się szczęście i bycie na zawsze razem.
A ja znam osobę, która zagrała w rosyjską ruletkę i przeżyła - i co Ty na to?
Możesz sobie mieć "nowoczesne" podejście do małżeństwa i miłości - ja wolę to konkretne, sprawdzone, które wymaga wysiłku i przynosi owoce. Na zdrowie!
O tych,tych ci co są be be :)
Ty ich oceniasz - ja oceniam czyny i zachowania. I to jest różnica.
Witam Cię serdecznie -oto Ja-niech będzie-dam się "zbiczować", "zbesztać" :))))!!!
Od lat ..kilku...jestem zaręczona - czyt.przeznaczona dla Niego. Mieszkamy,kochamy i mamy wspaniałą córkę.
Dawaj Bartt....
Zbiczować, zbesztać? Twoje fantazje S/M mnie średnio kręcą, więc daruj sobie.
Ale przynajmniej kolejny raz widać prawidłowość: Ty chcesz oceniać, linczować osoby, a ja chce piętnować złe zachowania. Widzisz, warto oddzielić człowieka od czynu.
12 stycznia 2012 19:04 | ID: 724516
Warto oddzielić człowieka od czynu- ciekawe , co innego twierdziłeś w wątku dotyczącym obecności Nergala w TV.
12 stycznia 2012 20:11 | ID: 724572
Warto oddzielić człowieka od czynu- ciekawe , co innego twierdziłeś w wątku dotyczącym obecności Nergala w TV.
Jesteś pewna?
13 stycznia 2012 11:00 | ID: 724785
Doszłam do wniosku że Bartt lubi jak jest po jego myśli.Małżeństwo jest super-nawet jak się kłucą i gary latają a bycie razem bez ślubu jest złe-chociaż jest dobrze i ludzie się kochają i jest bez kłutni.Dziwne podejście.Ale Twoje argumenty są na siłe pisane.A swoją drogą ciekawe czy masz żone i w jakim jesteś wieku?A może ty księdzem jesteś?Bo księża podobnie myślą i mówią.Oczywiście nie chce obrazić.
13 stycznia 2012 11:07 | ID: 724792
Doszłam do wniosku że Bartt lubi jak jest po jego myśli.Małżeństwo jest super-nawet jak się kłucą i gary latają a bycie razem bez ślubu jest złe-chociaż jest dobrze i ludzie się kochają i jest bez kłutni.Dziwne podejście.Ale Twoje argumenty są na siłe pisane.A swoją drogą ciekawe czy masz żone i w jakim jesteś wieku?A może ty księdzem jesteś?Bo księża podobnie myślą i mówią.Oczywiście nie chce obrazić.
Księża podobnie myślą? Coś takiego... nie, księdzem nie jestem. Ale jestem wierzący, więc nic dziwnego, że mamy podobne zdanie na kluczowe sprawy. I tak - życie na kocią łapę jest złe. I nie widzę w tym nic dziwnego. Seks jest przeznaczony dla małżonków, a nie dla przyjaciół, dziewczyny czy narzeczonej.
13 stycznia 2012 12:15 | ID: 724860
Warto oddzielić człowieka od czynu- ciekawe , co innego twierdziłeś w wątku dotyczącym obecności Nergala w TV.
Jesteś pewna?
Też odniosłam takie wrażenie...
13 stycznia 2012 15:09 | ID: 725040
Bartt a jesteś żonaty-bo myśle że nie.Jesteś bardzo zaborczy i nie uznajesz zdania odmiennego od swojego.Szczerze mówiąc nie chciałabym być z kimś takim-straszny charakter.
13 stycznia 2012 15:28 | ID: 725051
Bartt a jesteś żonaty-bo myśle że nie.Jesteś bardzo zaborczy i nie uznajesz zdania odmiennego od swojego.Szczerze mówiąc nie chciałabym być z kimś takim-straszny charakter.
Ja wolę ludzi z charakterem, więc nie bój się - nic Ci nie grozi. Co to znaczy "nie uznajesz odmiennego zdania"? Chodzi Ci o to, że jeśli jestem przekonany o słuszności takiego, a nie innego postępowania, to go bronię? Czy o to, że śmieszą mnie "argumenty", że "to przecież XXI wiek!"? W rzeczowej dyskusji nie mam problemu z przyznaniem racji komu innemu.
13 stycznia 2012 16:20 | ID: 725074
Chodzi mi o to że starasz się wszystkich przekonać że to ty masz racje a wszyscy inni się mylą.Że żyją w grzechu a to przecież każdego indywidualna sprawa jak chce żyć.A tak na marginesie to czemu uważasz że jestem bez charakteru???Po czym to poznałeś?Po tym że nie pobiegłam do ołtaża bo ty byś tak chciał?A najbardziej mnie śmieszy to że żeby się kochać to trzeba wziąść ślub.Weź to wytłumacz 18-sto latkom.Bo jeżeli ktoś ma lat prawie 30 tak jak ja to już raczej mnie nie przekonasz do swoich poglądów.
13 stycznia 2012 16:31 | ID: 725078
Chodzi mi o to że starasz się wszystkich przekonać że to ty masz racje a wszyscy inni się mylą.Że żyją w grzechu a to przecież każdego indywidualna sprawa jak chce żyć.A tak na marginesie to czemu uważasz że jestem bez charakteru???Po czym to poznałeś?Po tym że nie pobiegłam do ołtaża bo ty byś tak chciał?A najbardziej mnie śmieszy to że żeby się kochać to trzeba wziąść ślub.Weź to wytłumacz 18-sto latkom.Bo jeżeli ktoś ma lat prawie 30 tak jak ja to już raczej mnie nie przekonasz do swoich poglądów.
To zacznijmy od tego, czym jest grzech. Ja o tym decyduje? Ksiądz? Ty? Nie - to jest w Biblii i w Nauczaniu Kościoła. Ja tylko się tego trzymam i nic więcej. Możesz się z tej Nauki śmiać, ale to nie mój problem.
13 stycznia 2012 16:45 | ID: 725088
Ja bym tylko chciała aby Barttowi życie się tak cudownie ułożyło jak o nim pisze. Niestety realia są całkiem inne. Teoretyzować to my sobie możemy ale jak przyjdzie żyć w codzienności małżeńskiej to całkiem co innego. Nie twierdze, że złego ale całkiem innego niż sucha teoria. Bartt jestes dobry,m teoretykiem, szanuje Cie za to, ze tak bardzo bronisz swoich wartosci. I życzę abyś był równie dobrym praktykiem, jak juz pojawi się żona, dziecko itd.
13 stycznia 2012 17:24 | ID: 725117
Ja bym tylko chciała aby Barttowi życie się tak cudownie ułożyło jak o nim pisze. Niestety realia są całkiem inne. Teoretyzować to my sobie możemy ale jak przyjdzie żyć w codzienności małżeńskiej to całkiem co innego. Nie twierdze, że złego ale całkiem innego niż sucha teoria. Bartt jestes dobry,m teoretykiem, szanuje Cie za to, ze tak bardzo bronisz swoich wartosci. I życzę abyś był równie dobrym praktykiem, jak juz pojawi się żona, dziecko itd.
Generalnie, to trochę mnie obrażasz, nazywając teoretykiem, choć podejrzewam, że nie masz takich intencji. Żyję przecież normalnie wśród ludzi, różne mam z nimi relacje, czasem płytkie, czasem bardzo głębokie. Normalnym facetem jestem. Pewnie lepiej by było, gdyby to napisli Ci, co mają już żony/mężów i nadal wedle swojej wiary żyją. Ci, których znam, na Familie za mocno czasu nie mają. Mi wystarczy, że widzę, że tak można.
13 stycznia 2012 17:34 | ID: 725128
Ja bym tylko chciała aby Barttowi życie się tak cudownie ułożyło jak o nim pisze. Niestety realia są całkiem inne. Teoretyzować to my sobie możemy ale jak przyjdzie żyć w codzienności małżeńskiej to całkiem co innego. Nie twierdze, że złego ale całkiem innego niż sucha teoria. Bartt jestes dobry,m teoretykiem, szanuje Cie za to, ze tak bardzo bronisz swoich wartosci. I życzę abyś był równie dobrym praktykiem, jak juz pojawi się żona, dziecko itd.
Generalnie, to trochę mnie obrażasz, nazywając teoretykiem, choć podejrzewam, że nie masz takich intencji. Żyję przecież normalnie wśród ludzi, różne mam z nimi relacje, czasem płytkie, czasem bardzo głębokie. Normalnym facetem jestem. Pewnie lepiej by było, gdyby to napisli Ci, co mają już żony/mężów i nadal wedle swojej wiary żyją. Ci, których znam, na Familie za mocno czasu nie mają. Mi wystarczy, że widzę, że tak można.
Nie chce Cię obrazić ale wiem, że nie masz żony a co za tym idzie tej praktycznej strony nie znasz. Nie można stosunków z koleżankami porównywac z relacjami z żoną. Wiem jakie miałam myślenie jak nie miałam dziecka a wiem jak się wszystko zmieniło jak zostałam matką. Dlatego Barcie jeśli trafisz na osobą z która stworzysz tak poukładany związek o jakim piszesz to super ale życie to nie bajka i moze ostro skopać tyłek.
13 stycznia 2012 18:29 | ID: 725156
Każdy z nas jak ma te 20lat to marzy o wielkiej miłości,rodzinie,białej sukni i dzieciach i że będzie tak slodko,cukierkowo i różowo ale jak się zakochasz w osobie która nie chce tego wszystkiego a w szczegulności ślubu a bardzo tą osobe kochasz to chyba nie kopniesz jej w cztery litery dlatego że cię kocha a nie chce papierka.To bez sensu...
13 stycznia 2012 22:55 | ID: 725336
Każdy z nas jak ma te 20lat to marzy o wielkiej miłości,rodzinie,białej sukni i dzieciach i że będzie tak slodko,cukierkowo i różowo ale jak się zakochasz w osobie która nie chce tego wszystkiego a w szczegulności ślubu a bardzo tą osobe kochasz to chyba nie kopniesz jej w cztery litery dlatego że cię kocha a nie chce papierka.To bez sensu...
Idę - patrzę: dziewczyna. Nagle booom! Zakochałem się na maksa, miłość forever i w wogóle muzyka z Titanica. Ja takich bajek nie wyznaję, bo miłość to coś więcej, prawda. Emocje, uczucia, zakochanie - może pojawić się nagle i wybuchnąć gwałtownie. Ale na miłość się pracuje, trzeba ją "oszlifować", co by rzeczywiście łączyła ludzi. Jakoś nie wyobrażam sobie sytuacji, w której budowałbym związek z dziewczyną, by dopiero gdy poznamy się na tyle, żeby myśleć o ślubie, wyszło na jaw, że ona kieruje się w życiu zupełnie innymi wartościami, niż ja :-)
Aha, ślub to coś więcej, niż papierek ;)
Wiem, że nie chciałaś mnie obrazić, ale proszę... daruj sobie mentorskie teksty w stylu "życie to nie bajka". Nie odbierz tego niegrzecznie z mojej strony, ale o tym właśnie pisałem :) A to, co pisałem o związkach i miłości nie jest nowością, ani moim autorskim pomysłem, tylko raczej podejściem znanym od baaaardzo dawna. Smutne jest podejście na zasadzie "życie zweryfikuje wszystko" bo to zwykłe zwalania odpowiedzialności za swoje własne życie na jakieś... "życie", po prostu. A prawda jest taka, że sami odpowiadamy za siebie i to my decydujemy, jak ono będzie wyglądało.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.