Jaki jest Wasz stosunek do seksu przed ślubem?
Czekaliście z tą chwilą do nocy poślubnej czy nie?
23 września 2011 19:36 | ID: 644250
a my czekaliśmy do ślubu i w ogole tego nie żałuję :) wręcz cieszę się, że nam się udało i jestem z tego dumna, ze jesteśmy dla siebie pierwsi i jedyni:)
My też jesteśmy pierwsi i jedyni ale przed slubem, na co czekać, a może następnego dnia się nie obudzę, półki czlowiek młody trezba się kochać, jako zmęczona matka mam mniejszy temperament a kiedyś................. to były czasy zakazany owoć 15 razy na dobę
pierwsi?
a co ztymi wszystkimi wojakami??
obłuda...
Obłuda to jest wtedy, kiedy nie mówi się komuś prosto w twarz tego, co się o nim myśli, tylko ukrywa jako anonim. Czego tu się bać jeśli pisze się prawdę?
23 września 2011 23:26 | ID: 644457
Czy nie może być to wynik miłości?
Przecież to był/ jest jeden z głównych argumentów wyciąganych w tym wątku.
Oczywiście, że może być to wynik miłości - i co z tego? Seks na środku centrum handlowego też może być z wielkiej miłości, a mimo wszystko jakoś nie podchodzi... W artykule zlinkowanym w poprzednim poście jest fajnie wyjaśniona kwestia miłości pod tym kątem.
24 września 2011 11:23 | ID: 644621
Czy nie może być to wynik miłości?
Przecież to był/ jest jeden z głównych argumentów wyciąganych w tym wątku.
Oczywiście, że może być to wynik miłości - i co z tego? Seks na środku centrum handlowego też może być z wielkiej miłości, a mimo wszystko jakoś nie podchodzi... W artykule zlinkowanym w poprzednim poście jest fajnie wyjaśniona kwestia miłości pod tym kątem.
Był to jeden z argumentów, ale nie jedyny.
A miłość każdy ma prawo pojmowac inaczej.
Porównanie skesu przed ślubem do skesu w centrum handlowym jak dla mnie pasuje jak świni złoty ząb...
24 września 2011 12:08 | ID: 644629
To trochę akademicka dyskusja tak w ogółe... Dla katolika, który identyfikuje się z wszystkimi zasadami swej wiary, sex przed ślubem nie może być czymś innym niż grzechem.
Ale jak jest z katolicyzmem w Polsce każdy wie.. Większość z deklarowanych katolików dość swobodnie podchodzi do kanonów wiary, godząc się z częscią zasad, a inne odrzucając- w tym np. obowiązek czystości przedślubnej; kwestia: czy naprawdę można wówczas uważać się za katolika- to już inna bajka.
Dlatego nie ma co bić piany. Katolik zawsze uzna sex pozamałżeński za grzeszny, bez względu na siłę uczucia łączącą partnerów, na ich potencjalną niewinność i inne aspekty. "Katolik" nie będzie tak fundamentalny w ocenie.
24 września 2011 12:51 | ID: 644650
Bardzo mi się powdoba wypowiedź Ellenai.
Kwestia jeszcze taka, że nie każdy jest katolikiem, czyli solą w oku gorliwych katolików, którzy z tego co zauważyłam chcieliby, żeby wszyscy wokół katolickich zasad żyli.
Seks na środku marketu jest niedopuszczalny przez zasady moralne, uniwersalne, pozareligijne i nie można go porównać z tym co dwoje ludzi robi ze sobą prywatnie.
24 września 2011 13:24 | ID: 644664
Czy nie może być to wynik miłości?
Przecież to był/ jest jeden z głównych argumentów wyciąganych w tym wątku.
Oczywiście, że może być to wynik miłości - i co z tego? Seks na środku centrum handlowego też może być z wielkiej miłości, a mimo wszystko jakoś nie podchodzi... W artykule zlinkowanym w poprzednim poście jest fajnie wyjaśniona kwestia miłości pod tym kątem.
Był to jeden z argumentów, ale nie jedyny.
A miłość każdy ma prawo pojmowac inaczej.
Porównanie skesu przed ślubem do skesu w centrum handlowym jak dla mnie pasuje jak świni złoty ząb...
Miłość każdy może pojmować inaczej... czyli znowu idziemy w stronę relatywizmu.
Kwestia jeszcze taka, że nie każdy jest katolikiem, czyli solą w oku gorliwych katolików, którzy z tego co zauważyłam chcieliby, żeby wszyscy wokół katolickich zasad żyli.
W sumie fajnie by było i na pewno z pożytkiem dla wszystkich. Ale prawdę mówiąc - co mnie to obchodzi? Ktoś chce sobie testować czy wypróbowywać drugą osobę - niech się testują jak miksery w supermarketach. Ale ja mam prawo mówić, że jest to złe :-)
24 września 2011 14:02 | ID: 644669
Ja tam miksera w markecie nie testuję, a co do ludzi, to nie muszę, bo życie samo pokazuje jacy są :)
24 września 2011 14:06 | ID: 644670
Czy nie może być to wynik miłości?
Przecież to był/ jest jeden z głównych argumentów wyciąganych w tym wątku.
Oczywiście, że może być to wynik miłości - i co z tego? Seks na środku centrum handlowego też może być z wielkiej miłości, a mimo wszystko jakoś nie podchodzi... W artykule zlinkowanym w poprzednim poście jest fajnie wyjaśniona kwestia miłości pod tym kątem.
Był to jeden z argumentów, ale nie jedyny.
A miłość każdy ma prawo pojmowac inaczej.
Porównanie skesu przed ślubem do skesu w centrum handlowym jak dla mnie pasuje jak świni złoty ząb...
Miłość każdy może pojmować inaczej... czyli znowu idziemy w stronę relatywizmu.
A Ty masz gotową definicję? Chętnie ja usłyszę!
24 września 2011 14:07 | ID: 644672
To trochę akademicka dyskusja tak w ogółe... Dla katolika, który identyfikuje się z wszystkimi zasadami swej wiary, sex przed ślubem nie może być czymś innym niż grzechem.
Ale jak jest z katolicyzmem w Polsce każdy wie.. Większość z deklarowanych katolików dość swobodnie podchodzi do kanonów wiary, godząc się z częscią zasad, a inne odrzucając- w tym np. obowiązek czystości przedślubnej; kwestia: czy naprawdę można wówczas uważać się za katolika- to już inna bajka.
Dlatego nie ma co bić piany. Katolik zawsze uzna sex pozamałżeński za grzeszny, bez względu na siłę uczucia łączącą partnerów, na ich potencjalną niewinność i inne aspekty. "Katolik" nie będzie tak fundamentalny w ocenie.
Jasne, Ellenai. Ale podyskutować i tak można:)
24 września 2011 14:13 | ID: 644673
Kwestia jeszcze taka, że nie każdy jest katolikiem, czyli solą w oku gorliwych katolików, którzy z tego co zauważyłam chcieliby, żeby wszyscy wokół katolickich zasad żyli.
W sumie fajnie by było i na pewno z pożytkiem dla wszystkich. Ale prawdę mówiąc - co mnie to obchodzi? Ktoś chce sobie testować czy wypróbowywać drugą osobę - niech się testują jak miksery w supermarketach. Ale ja mam prawo mówić, że jest to złe :-)
Nie sądzę, że z pożytkiem dla wszystkich, ale to temat na odrębną dyskusję. Nadal nie potrafię zrozumieć jakim prawem kościół łamie przykazania Boże i nie uważam, żeby robiono to z pożytkiem dla ludzi.
24 września 2011 14:45 | ID: 644684
Ja tam miksera w markecie nie testuję, a co do ludzi, to nie muszę, bo życie samo pokazuje jacy są :)
Wiesz, w tym temacie niektórzy twierdzą, że trzeba się przetestować, że nie kupuje się kota w worku, itd. itp.
A Ty masz gotową definicję? Chętnie ja usłyszę!
Gotową definicję miłości? Postawa (nie uczucie!), w której dobro i szczęście drugiej osoby stawiam ponad swoim dobrem. To tak najogólniej. Bo przy konkretnej sytuacji miłość będzie się inaczej wyrażała. Treść będzie ta sama, forma inna.
Ale relatywizm - czyli każdy nazywa miłością co chce, prowadzi do usprawiedliwiania różnego zła.
Nie sądzę, że z pożytkiem dla wszystkich, ale to temat na odrębną dyskusję. Nadal nie potrafię zrozumieć jakim prawem kościół łamie przykazania Boże i nie uważam, żeby robiono to z pożytkiem dla ludzi.
A ja sądzę, że życie w zgodzie z wiarą katolicką byłoby z pożytkiem dla wszystkich - ot moja prywatna opinia.
24 września 2011 17:04 | ID: 644725
A co z ludźmi, którzy się poznają, zakochują i chcą być ze sobą i będą aż do końca, ale zwyczajnie nie stać ich na zalegalizowanie związku? Mają żyć w samotności lub celibacie czy w konkubinacie? Niejedno małżeństwo się rozpadło i niejedna para żyje ze sobą bez ślubu, ale choć ledwo wiążą koniec z końcem, to są szczęśliwi ze sobą. Ślub wiąże się z wieloma opłatami, nawet jeśli tylko jednorazowymi. Może chcieliby kiedyś w przyszłosci się dorobić i zorganizować ślub z pompą, zaprosić choć te kilkanaście osób, itp. itd., więc czekają po dziesięć lat na ślub. Moja koleżanka związała się z facetem już w wieku 15 lat. od początku ze sobą współżyli, potem wyjechali za granicę zarobić na wspólne życie i tam oczywiście mieszkali razem. Po jedenastu latach wzięli ślub, ale sami zarobili sobie na mieszkanie, na opłaty związane z ceremonią, na wesele. Są rok po ślubie i spodziewają się potomka. Nie czują, że robili coś niewłaściwego uprawiając seks przedmałżeński. Oboje są katolikami praktykującymi. Ich zdaniem nie żyli w grzechu, ale w miłości i w zgodzie z sumieniem.
24 września 2011 18:47 | ID: 644770
A co z ludźmi, którzy się poznają, zakochują i chcą być ze sobą i będą aż do końca, ale zwyczajnie nie stać ich na zalegalizowanie związku? Mają żyć w samotności lub celibacie czy w konkubinacie? Niejedno małżeństwo się rozpadło i niejedna para żyje ze sobą bez ślubu, ale choć ledwo wiążą koniec z końcem, to są szczęśliwi ze sobą. Ślub wiąże się z wieloma opłatami, nawet jeśli tylko jednorazowymi. Może chcieliby kiedyś w przyszłosci się dorobić i zorganizować ślub z pompą, zaprosić choć te kilkanaście osób, itp. itd., więc czekają po dziesięć lat na ślub. Moja koleżanka związała się z facetem już w wieku 15 lat. od początku ze sobą współżyli, potem wyjechali za granicę zarobić na wspólne życie i tam oczywiście mieszkali razem. Po jedenastu latach wzięli ślub, ale sami zarobili sobie na mieszkanie, na opłaty związane z ceremonią, na wesele. Są rok po ślubie i spodziewają się potomka. Nie czują, że robili coś niewłaściwego uprawiając seks przedmałżeński. Oboje są katolikami praktykującymi. Ich zdaniem nie żyli w grzechu, ale w miłości i w zgodzie z sumieniem.
Czyli ważniejsze od tego, w co niby wierzą, jest to, jak wystawne wesele zorganizują... litości!
24 września 2011 19:00 | ID: 644772
A co z ludźmi, którzy się poznają, zakochują i chcą być ze sobą i będą aż do końca, ale zwyczajnie nie stać ich na zalegalizowanie związku? Mają żyć w samotności lub celibacie czy w konkubinacie? Niejedno małżeństwo się rozpadło i niejedna para żyje ze sobą bez ślubu, ale choć ledwo wiążą koniec z końcem, to są szczęśliwi ze sobą. Ślub wiąże się z wieloma opłatami, nawet jeśli tylko jednorazowymi. Może chcieliby kiedyś w przyszłosci się dorobić i zorganizować ślub z pompą, zaprosić choć te kilkanaście osób, itp. itd., więc czekają po dziesięć lat na ślub. Moja koleżanka związała się z facetem już w wieku 15 lat. od początku ze sobą współżyli, potem wyjechali za granicę zarobić na wspólne życie i tam oczywiście mieszkali razem. Po jedenastu latach wzięli ślub, ale sami zarobili sobie na mieszkanie, na opłaty związane z ceremonią, na wesele. Są rok po ślubie i spodziewają się potomka. Nie czują, że robili coś niewłaściwego uprawiając seks przedmałżeński. Oboje są katolikami praktykującymi. Ich zdaniem nie żyli w grzechu, ale w miłości i w zgodzie z sumieniem.
Czyli ważniejsze od tego, w co niby wierzą, jest to, jak wystawne wesele zorganizują... litości!
Nie o wesele chodzi. Ksiądz za darmo ślubu nie udzieli o zgrozo!!!
24 września 2011 19:16 | ID: 644776
Zdziwicie się, ale czasem udzieli. Właśnie ludziom, którzy bardzo chcą być razem ale nie stać ich na opłaty, lecz chcą żyć zgodnie z przykazaniami. Tylko, że mało jest takich par, którym właśnie na takim załatwieniu sprawy zależy.
24 września 2011 19:28 | ID: 644782
A Ty masz gotową definicję? Chętnie ja usłyszę!
Gotową definicję miłości? Postawa (nie uczucie!), w której dobro i szczęście drugiej osoby stawiam ponad swoim dobrem. To tak najogólniej. Bo przy konkretnej sytuacji miłość będzie się inaczej wyrażała. Treść będzie ta sama, forma inna.
Ale relatywizm - czyli każdy nazywa miłością co chce, prowadzi do usprawiedliwiania różnego zła.
No więc jeśli dwie osoby zgadzają się na seks przed ślubem, uważaja wspólnie, że to dopełnienie ich miłości to dla nich nie będzie on zły.
Oczywiście relatywizm, o którym piszesz nie jest dobry i niezupełnie to miałam na myśli, a właśnie fakt, iż miłość może przybierać różną formę.
Wiadomo - alkoholik może nazywać miłością ubliżanie żonie, ato już miłością nie jest,jednak nie dla każdego miłość wiąże się z zachowaniem czystości do ślubu.
Choć ja to naprawdę podziwiam, zeby nie było, że moim głównym punktem w związku było "testowanie", bo z naszych ostatnich dyskusji tak zaczynało wynikać:) Podałam dopasowanie seksulane jako jeden z powodów, dla których ludzie uprawiaja seks przed ślubem, choć sama tak naprawdę nawet przez chwilę o tej kwestii nie myślałam będąc już w poważnym związku:)
24 września 2011 19:30 | ID: 644784
Zdziwicie się, ale czasem udzieli. Właśnie ludziom, którzy bardzo chcą być razem ale nie stać ich na opłaty, lecz chcą żyć zgodnie z przykazaniami. Tylko, że mało jest takich par, którym właśnie na takim załatwieniu sprawy zależy.
Czasem udziela. Mało jest takich par i mało jest takich księży Loano... Niestety...
24 września 2011 20:52 | ID: 644846
Zdziwicie się, ale czasem udzieli. Właśnie ludziom, którzy bardzo chcą być razem ale nie stać ich na opłaty, lecz chcą żyć zgodnie z przykazaniami. Tylko, że mało jest takich par, którym właśnie na takim załatwieniu sprawy zależy.
Czasem udziela. Mało jest takich par i mało jest takich księży Loano... Niestety...
Jak komuś zależy, to znajdzie sposób i to "czasami" wystarczy
Polecam: http://new.gloria.tv/?media=158728
24 września 2011 21:06 | ID: 644861
No cóż. Złej baletnicy zawadzi i rąbek u spódnicy. Przychylam się do słów Kasi - jak się chce to się znajdzie.
24 września 2011 21:20 | ID: 644877
Zdziwicie się, ale czasem udzieli. Właśnie ludziom, którzy bardzo chcą być razem ale nie stać ich na opłaty, lecz chcą żyć zgodnie z przykazaniami. Tylko, że mało jest takich par, którym właśnie na takim załatwieniu sprawy zależy.
Czasem udziela. Mało jest takich par i mało jest takich księży Loano... Niestety...
Jak komuś zależy, to znajdzie sposób i to "czasami" wystarczy
Polecam: http://new.gloria.tv/?media=158728
Chyba nie brałabym na sto procent słów osoby, która twierdzi, że dziecko, którego się nie planowało, rodzi się z depresją
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.