Jaki jest Wasz stosunek do seksu przed ślubem?
Czekaliście z tą chwilą do nocy poślubnej czy nie?
14 września 2011 20:18 | ID: 636291
Nie tak, czerwona panienko... Jesli uprawia sex przed slubem, a nie uznaje tego za grzech, staje w wyraźnej opozycji wobec kanonów katolicyzmu. Czyli jest katolikiem nie w pełni. To wynika ze zwykłej logiki.
14 września 2011 20:22 | ID: 636302
Przecież Dekalog to nie tylko właśność katolików... Przykazanie "Nie cudzołóż" - to nie wymysł instytucji KK.
Pojedźcie na spotkanie ekumeniczne - mnie podbudowali protestanci czy niektórzy grekokatolicy tym, że lepiej znają Pismo Św. niż niejeden rzymskokatolik. Częściej się modlą i na serio traktują przykazania - seks pozamałżeński to nie tylko ten przed małżeństwem, to także każdy nie z własną żoną/własnym mężem!
14 września 2011 20:24 | ID: 636308
I znów słowo obraźliwe. Ale cóż. Tak. Wyobraź sobie, że nawet po blisko 25 latach uprawia się seks. Zakładasz koleżanko, że Tobie się to nie przytrafi? Jeśli tak to żałuj. A ta uszczypliwość niczego nie zmieni. Ponieważ otwarcie deklaruję się, że jestem katolikiem więc staram się żyć według tego, co mi moja wiara dyktuje. Więc seks przed ślubem nie wchodził w rachubę bo oboje tak mieliśmy i mamy ukształtowane sumienia. Przeszkadza to komuś? Nam nie. To po pierwsze. Po drugie. Istnieje coś takiego jak wałkowane tu po stokroć NPR. Więc można się obejść bez antykoncepcji. Jeszcze coś?
A tak na marginesie: co to znaczy: że ślub tylko po ślubie ?
Izo. Doskonale rozumiem te dylematy, o których piszesz. Żyję wśród różnych ludzi i widzę jak czasem trudno przyjąć pewne rzeczy. Pomagam takim ludziom ale nic na siłę. Ja mogę tylko dawać swoje świadectwo. Bo za innych nie odpowiem. I wiem też, że wśród księży nie wszyscy są tacy jak winni być. Ale to nie jest powód, żeby nie szukać. Pytać. Próbować rozumieć. Oczywiście tyczy się to osób, które chcą próbować być wiernymi wierze. I naprawdę wiem, że często jest pod górkę. Ale może się udać. Tylko, że człowiek tak ma, że chciałby a boi się. No i niekiedy szuka luk, żeby się z czegoś wymigać. Wiesz jak to jest: Wierzę Ci Panie, ale...
Jednak to nie miejsca by ten temat rozwijać głębiej.
14 września 2011 20:31 | ID: 636322
A dlaczego nie chrzcić dzieci? Dziecko nie jest winne grzechu rodziców. Ja z ochrzczeniem swojego nie miałam żadnych problemów. Wręcz przeciwnie ksiądz na spowiedzi bardzo prosił, zeby dziecko wychowywac w wierze katolickiej.
tak, nie jest niczemu winne, ale czasem mam wrażenie, że dzieci są chrzczone (np. przez związki niesakramentane) nie z prawdziwego pragnienie wychowania ich w wierze (czyt. modlitwy z nim, uczęszczania na Mszę św., przygotowywania do sakramentów i kształtowania dojrzałego sumienia), tylko aby zaspokoić glosy otoczenia, bo a nóż ktoś by obgadał, że przysłowiowa Kowalska dziecka nie ochrzciła, a tak ma święty spokój
14 września 2011 20:35 | ID: 636331
A dajmy na to, że kobieta chcąca poczekać z seksem do ślubu poznaje faceta. Spotykają się i jest cudownie. I dowiaduje się, że facet ten ma za sobą już przygodę z seksem. Co wtedy? Zostawia go? Przecież dla niej to ten facet źle robił. A być może on wcale nie żałuje, tak jak nie żałuje wiekszość z nas. No bo chyba na pierwszej randce nie pyta o to czy jest prawiczkiem/dzewicą ....
14 września 2011 20:39 | ID: 636341
A dlaczego nie chrzcić dzieci? Dziecko nie jest winne grzechu rodziców. Ja z ochrzczeniem swojego nie miałam żadnych problemów. Wręcz przeciwnie ksiądz na spowiedzi bardzo prosił, zeby dziecko wychowywac w wierze katolickiej.
tak, nie jest niczemu winne, ale czasem mam wrażenie, że dzieci są chrzczone (np. przez związki niesakramentane) nie z prawdziwego pragnienie wychowania ich w wierze (czyt. modlitwy z nim, uczęszczania na Mszę św., przygotowywania do sakramentów i kształtowania dojrzałego sumienia), tylko aby zaspokoić glosy otoczenia, bo a nóż ktoś by obgadał, że przysłowiowa Kowalska dziecka nie ochrzciła, a tak ma święty spokój
Ja mam takie samo wrażenie. I to niestety nie tylko w związkach niesakramentalnych, w małżeństwach też. Ludzie często biorą śluby kościelne własnie dla świętego spokoju, dla lepszego "efektu" - biała sukienka, welon, ceremonia, ale z wyznawaną wiarą już jest gorzej. Nie rozumiem takiej hipokryzji, nie potrafiłabym tak. Mam sąsiadkę rok młodszą ode mnie, wzięła ślub kościelny, ochrzciła dziecko. Do kościoła nie chodzi, jej mąż też, reszta rodziny też nie (jedynie babcia była bardzo religijna, ale zmarła kilka miesięcy wcześniej). Po co to wszystko?
14 września 2011 20:40 | ID: 636343
A dajmy na to, że kobieta chcąca poczekać z seksem do ślubu poznaje faceta. Spotykają się i jest cudownie. I dowiaduje się, że facet ten ma za sobą już przygodę z seksem. Co wtedy? Zostawia go? Przecież dla niej to ten facet źle robił. A być może on wcale nie żałuje, tak jak nie żałuje wiekszość z nas. No bo chyba na pierwszej randce nie pyta o to czy jest prawiczkiem/dzewicą ....
jesli żałuje to jak najbardziej niech z nim będzie, wspiera go i walczy o czystość ich związku. Jeśli nie żałuje, to na pewno nie powinna iść z nim do łóżka, ale też rozmawiać, szukać kompromisu. Jeśli dla niego ważne będzie tylko to żeby z nią współżyć, to ja dziękuję. Przecież miłośc to nie sam seks tylko jej uzupełnienie do którego trzeba dojrzeć
14 września 2011 20:41 | ID: 636346
A dajmy na to, że kobieta chcąca poczekać z seksem do ślubu poznaje faceta. Spotykają się i jest cudownie. I dowiaduje się, że facet ten ma za sobą już przygodę z seksem. Co wtedy? Zostawia go? Przecież dla niej to ten facet źle robił. A być może on wcale nie żałuje, tak jak nie żałuje wiekszość z nas. No bo chyba na pierwszej randce nie pyta o to czy jest prawiczkiem/dzewicą ....
A czy jego wcześniejsze doświadczenia oznaczają, że nie mogą budować razem od nowa? Że oni mogą
poczekać?
Różne są historie życia. czasami ktoś "nawraca się" (popularne określenie w chrześcijaństwie;)) po wielu doświadczeniach. Nie zawsze łatwych. Żałuje, idzie do spowiedzi. Ma prawo zacząć od nowa. Znam takie historie - i uwierzcie, gdy taka osoba (chłopak czy dziewczyna) poznaje wtedy kogoś i czekają razem z seksem, to tak jakby pierwszy raz. Czasami poprzednie doświadczenia są trudnością w kolejnym związku, zwłaszcza, gdy poprzednie związki poraniły.
Nie chodzi oto, by szukać ludzi idealnych.
14 września 2011 20:44 | ID: 636352
Mnie nie dziwi to, że chrześcijanin grzeszy. Dziwi mnie, gdy cieszy się z tego i i ciągle dumnie określa się chrześcijaninem.
14 września 2011 20:45 | ID: 636354
A dajmy na to, że kobieta chcąca poczekać z seksem do ślubu poznaje faceta. Spotykają się i jest cudownie. I dowiaduje się, że facet ten ma za sobą już przygodę z seksem. Co wtedy? Zostawia go? Przecież dla niej to ten facet źle robił. A być może on wcale nie żałuje, tak jak nie żałuje wiekszość z nas. No bo chyba na pierwszej randce nie pyta o to czy jest prawiczkiem/dzewicą ....
A czy jego wcześniejsze doświadczenia oznaczają, że nie mogą budować razem od nowa? Że oni mogą
poczekać?
Różne są historie życia. czasami ktoś "nawraca się" (popularne określenie w chrześcijaństwie;)) po wielu doświadczeniach. Nie zawsze łatwych. Żałuje, idzie do spowiedzi. Ma prawo zacząć od nowa. Znam takie historie - i uwierzcie, gdy taka osoba (chłopak czy dziewczyna) poznaje wtedy kogoś i czekają razem z seksem, to tak jakby pierwszy raz. Czasami poprzednie doświadczenia są trudnością w kolejnym związku, zwłaszcza, gdy poprzednie związki poraniły.
Nie chodzi oto, by szukać ludzi idealnych.
dokładnie tak ! pięknie to ujęłaś :) p.s. też zanm osobiście takie małżeństwo. On był wierzący, ona miala gdzieś Kościół. Teraz razem tworzą piękne, dojrzałe małżeństwo. dodam, że będąc z nim nawróciła się
14 września 2011 20:50 | ID: 636366
Mnie nie dziwi to, że chrześcijanin grzeszy. Dziwi mnie, gdy cieszy się z tego i i ciągle dumnie określa się chrześcijaninem.
Dokładnie myslę tak samo.
14 września 2011 21:24 | ID: 636426
A dlaczego nie chrzcić dzieci? Dziecko nie jest winne grzechu rodziców. Ja z ochrzczeniem swojego nie miałam żadnych problemów. Wręcz przeciwnie ksiądz na spowiedzi bardzo prosił, zeby dziecko wychowywac w wierze katolickiej.
Jak się spowadałąś, oznaczało to, że uznałaś grzech i prosisz o wybaczenie. Czyli - postąpiłaś jak katoliczka, a takiej nie odmawia się ochrzczenia dziecka.
14 września 2011 21:27 | ID: 636429
Bardzo ciekawa dyskusja, ale oparta mocno na emocjach.
A ja myślę, że nie ma sensu przekonywać tych, co chcą czekać, do tego, by nie czekali.
14 września 2011 21:31 | ID: 636438
Aha czyli wg Was skoro ktoś uprawia seks przed ślubem nie jest osobą wierzącą tak?
To zostało już fajnie opowiedziane... upaść każdy może, pytanie czy ma wyrzuty sumienia i wie, że źle zrobił, czy może jest z tego dumny. :-)
Ludzie wierzą w Boga boją sie tylko KOŚCIOŁA w instytucjonalnym tego słowa znaczeniu. Pragną wierzyć ale boją się indoktrynacji, braku elastyczności, potępienia...
W tym wątku wyraźnie to widać.
Jakoś tego nie zauważyłem. Ciekawi mnie ta indoktrynacja o którj mówisz... powiesz coś więcej? W jaki sposób ma się odbywać indoktrynacja wierzacych osób, które wybieraja taką, a nie inną drogę?
Ja w tym wątku widzę to samo, co w wątku o seksie bez zobowiązań - że ludzie wolą iść na łatwiznę i wychodzą często z założenia, że jeśli coś jest miłe/przyjemne to... czemu nie? A czystość przedmałżeńska to nie jakaś "wspólna podróż to pełnego związku", tylko nie rzadko wyczerpująca walka każdego dnia. I tego się ludzie boją - wielkiego wysiłku. Inna sprawa, że sens temu wysiłkowi nadaje wiara w Jezusa. Jeśli jej nie ma, albo jest jakaś wykoślawiona - to i sensu nie ma, albo jest karykaturalny...
A dajmy na to, że kobieta chcąca poczekać z seksem do ślubu poznaje faceta. Spotykają się i jest cudownie. I dowiaduje się, że facet ten ma za sobą już przygodę z seksem. Co wtedy? Zostawia go? Przecież dla niej to ten facet źle robił. A być może on wcale nie żałuje, tak jak nie żałuje wiekszość z nas. No bo chyba na pierwszej randce nie pyta o to czy jest prawiczkiem/dzewicą ....
alanml, powiedz mi proszę, jak do tak zaskakujących wniosków doszłaś? Czy w swoim życiu spotykasz tylko chodzące ideały, bez żadnej skazy? Chyba powinnaś im zdjęcia porobić i zawiesić w kościołach, pośród innych świętych (heh, jakby święci byli "święci" ;) ) Sam fakt, że ktoś nie czekał do ślubu o niczym przecież nie przesądza - ważne, jaka jest jego postawa. Jeśli zaistnieje taka sytuacja jak opisana przez Ciebie i facet będzie otwarcie przyznawał, że to był błąd - wg mnie wszystko ok. A jeśli będzie z tego "dumny" i będzie rzucał slogany "żadnego ślubu przed seksem"... to po co wiązać się z kimś, kto ma zupełnie inne wartości niż ja?
14 września 2011 21:43 | ID: 636453
A dlaczego nie chrzcić dzieci? Dziecko nie jest winne grzechu rodziców. Ja z ochrzczeniem swojego nie miałam żadnych problemów. Wręcz przeciwnie ksiądz na spowiedzi bardzo prosił, zeby dziecko wychowywac w wierze katolickiej.
ja przed chrztem swojego Małego jak byłam u spowiedzi to powiedziałam że mam dziecko chociaż nie mamy ślubu a ksiądz na to odparł że dziecko nie jest grzechem jest darem od boga.
14 września 2011 23:18 | ID: 636529
Z naszej sondy wynika,że 78,43% to nie katolicy.
15 września 2011 00:03 | ID: 636573
Z naszej sondy wynika,że 78,43% to nie katolicy.
Dokładniej 78,43% GŁOSUJĄCYCH
Aż sama się zalogowałam, by zagłosować, jak przeczytałam te dygresje o demokracji
15 września 2011 11:22 | ID: 636852
A dlaczego nie chrzcić dzieci? Dziecko nie jest winne grzechu rodziców. Ja z ochrzczeniem swojego nie miałam żadnych problemów. Wręcz przeciwnie ksiądz na spowiedzi bardzo prosił, zeby dziecko wychowywac w wierze katolickiej.
Jak się spowadałąś, oznaczało to, że uznałaś grzech i prosisz o wybaczenie. Czyli - postąpiłaś jak katoliczka, a takiej nie odmawia się ochrzczenia dziecka.
Z tą spowiedzia to jest taka, ze w zasadzie nie wiem po co do niej poszłam. Czemu mam opowiadać o swoich grzechach innemu człowiekowi, który jest w dodatku tak samo grzeszny jak ja. W końcu Bóg i tak wie wszystko. A samej spowiedzi nie wymyślił. Wymyślili ją ludzie i przez wieki przybierała rózne formy. Było kontrowersyjne wykupywanie odpustów i spowiedź na koniec życia z całego jego przebiegu. Nie wiadomo co wymyślą za dziesieć, dwadzieścia czy sto lat. Kościół zmienia zasady postępowania niekoniecznie według Biblii a raczej własnych pomysłów. I ja raczej skłaniałabym sie do tezy, ze jestem przede wszystkim chrześcijanką ale niekoniecznie katoliczką. Poza tym wszyscy ludzie modlą sie do tego samego Boga, tylko go inaczej nazywają.
15 września 2011 11:32 | ID: 636862
I tu się mylisz. Spowiedzi nie wymyślili ludzie tylko ustanowił ją Jezus. A skoro mienisz się chrześcijanką, tzn., że wyznajesz naukę Chrystusa. Tak więc powinnaś wiedzieć, że to właśnie On dał Apostołom prawo do odpuszczania grzechów. Więc Twój wywód mija się zupełnie z prawdą. A jak mi nie wierzysz to poczytaj u źródła (J 20, 23).
15 września 2011 14:14 | ID: 637052
Nie będę hipokrytką - zaznaczyłam TAK. Nie będę się też długo nad tym rozwodzić, ponieważ mogę powiedzieć krótko: nie jestem zwolenniczką wolnej miłości, czy sypiania z każdym tzw. chłopakiem/dziewczyną, jednak jeśli wiemy już, że to właśnie ten/ta jedyna, przede wszystkim jeśli związek najpierw został oparty na miłości - uważam, że seks jest jej naturalnym dopełnieniem.
Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że seks przedmałżeński z założenia jest zły, że jest pozbawiony piękna, uczuć, jak to próbują argumentować niektórzy. Przysięga przed Bogiem wcale nie zobowiązuje nas do miłości większej niż ta, która istniała już przed nią... Można kochać równie mocno będąc przed ślubem jak i po. A jeśli dwoje ludzi współżyje ze sobą z miłości, to jak to może być złe?
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.