Zapraszam przyszłe mamusie, których dzidzie urodzić się mają w styczniu/lutym 2013 do rozmów na tematy wszelkie:).
Ja sama tydzień temu się dowiedziałam, że ponownie zostanę mamą:)! I mój termin wypada na 17 lutego 2013.
25 października 2012 10:42 | ID: 851586
Mnie "dołki" najintensywniej dopadły na pocztku 2 trymestru...potrafiłam płakać godzinami, potem miałam ochote wszystkich pozabijać, a za chwilę czułam się okropie samotna i że nie dam sobie z niczym rady...najgorsze były nocki i kłęby myśli... czułam że nikt mnie nie rozumie... ale teraz od paru tyg jest lepiej...to pewnie wina hormonów. Teraz też troche przychorowałam i juz 2 dzień leże w łóżku i mi cholernie smutno..wszyscy w pracy :( A ja leże i myśle... i zaczynam się bać tego wszystkiego..jak ja sobie poradzę?
25 października 2012 11:49 | ID: 851635
Mnie od wczoraj trzyma "dołek" :( Nie wiem nawet co było głównym powodem przygnębienia... Nagle straciłam całą radość z kolejnego dziecka... W domu atmosfera też nerwowa.. Chłopcy dają popalić... Każdy robi wszystko po swojemu a nasze gadanie (moje i męża) nie przynosi większych rezultatów... My też kłócimy się między sobą o dzieci... Do tego nie udał mi się obiad :( Wszystko odbiło się na domownikach... Ehhhh... ktoś by rzekł - proza życia, ale po takich chwilach jak wczoraj ciężko wstać uśmiechniętym kolejnego dnia...
Boję się coraz bardziej, że sobie nie poradzę...
A jak wy sobie radzicie z psychiką w ciąży?
W poprzedniej ciąży przeżywałam ostre zalamanie nerwowe, czasem było naprawdę kiepsko, potrafiłam mówic ,że ja jednak nie chce dzieci, że to był zły pomysł itd. Im brzuch był większy, tym problemy robiły się mniejsze.
Teraz ogólnie jest dobrze, czasami płaczę bez powodu, dopadaja mnie myśli o tym jaki świat jest okrutny i zły i martwię się jak będzie z naszą sytuacją finansową, to chyba najbardziej mnie przeraża.
Najgorsze są własnie te myśli które przypełzają podstępnie gdy już położę się spać...oh.
25 października 2012 12:20 | ID: 851645
Moja psycha jest coraz gorsza, najgorzej w noc,nie mogę spać,dopada mnie natłok myśli, boję się o dziecko, że będzię nie tak,że za szybko się urodzi, że szyjka się skróci itp, jak staram sie o tym nie myslec,to mam retrospekcje różnych negatywnych wydarzeń z całego życia,w koncu zapalam lampkę nocną i czytam coś albo idę na tv,zasypiam koło 4 nad ranem, potem kolo 6 sie budze,słyszę jak mąż do pracy wstaje,potem zwykle uda mi się zamknąc oczy,ale co chwile sie budzę,potem o 8 budzik dzwoni,bo luteina (jak nie wezmę na czas,to mnie podbrzusze boli i znowu stres), potem podsypiam do 10-11,ale tez co chwile sie budze,a to listonosz,a to tel itp. Reasumujac już z miesiąc normalnie nie spalam i jestem zmeczona. A w dzien dołki, bo wiadomo niewyspana a i leżenie dobijające,ponad 3 tyg plackiem a ile jeszcze,a z drugiej strony,żeby jak najdłużej leżec,by dziecko za szybko na świat nie przyszło. Ożywiam się jak wraca mąż,ale też ma teraz mnóstwo pracy i pracę przynosi do domu,siedzi często do pozna w papierach. A i jeszcze apetyt kiepski,zmuszam się do jedzenia,bo o dziecko się boję,bo normalnie,tobym chyba nic nie jadła. Chyba te doły zaczeły się w okolicach historii z amniopunkcją i jest coraz gorzej.
25 października 2012 13:14 | ID: 851668
Ja tylko się zastanawiam jak dwójkę na raz ogarnę.
No i martwię się o córeczkę w brzuszku, bo przy ostatnim USG coś im nie pasowało, ale kazali czekać do kolejnego USG, wyniki badań na różne choroby typu toxo itp. wyszły ujemne, czyli ich nie ma i jestem spokojniejsza. Ale skoro coś poddało ich wątpliwość, to i ja bardzo się zdenerwowałam. Ale nawet lekarze z mojego oddziału - w końcu radiolodzy i na USG się co nieco znają, mówili że spokojnie. No to im ufam i nie myślę o tym.
25 października 2012 13:17 | ID: 851671
7 listopada się wyjaśni czy mam się martwić czy nie. Do tego czasu staram się myśleć pozytywnie. A Adaś jest dość absorbujący - zwłaszcza jak jest teraz przeziębiony, więc nie mam czasu na zamartwianie się.
25 października 2012 13:21 | ID: 851674
No i tak to jest moje drogie, powinnyśmy wraz z cudem nowego życia dostawać taki dar-ZDYSTANSOWANIE I ZNIECZULENIE I MOŻE TROCHĘ WIĘCEJ SKLEROZY... a tu na odwrot, wszystko się przypomina, wszystkim się zadręczamy, próbujemy być wzorowymi matkami i zonami i...kończy się tym ,że wieczorami chce się płakac w poduszkę, bo nie dość doskonałe jesteśmy, bo takie bezsilne, bo nie umiemy tego tamtego...
Przypomniał mi się cytat z pisoenki "znów płakałam, wczoraj znów płakałam, że nie umiem na skrzypcach grać , i że wszyscy umrzemy- wszyscy . I ,że mój syn zostanie całkiem sam"
To chyba ilustracja kobiecej duszy...
25 października 2012 13:22 | ID: 851677
7 listopada się wyjaśni czy mam się martwić czy nie. Do tego czasu staram się myśleć pozytywnie. A Adaś jest dość absorbujący - zwłaszcza jak jest teraz przeziębiony, więc nie mam czasu na zamartwianie się.
Trzymamy kciuki :) dobrze ,ze lekarze są wnikliwi, lepiej ,aby dmuchali na zimne niż ignorowali.
25 października 2012 13:24 | ID: 851680
Ja mam nawet dobry nastrój ostatnio ,ale rozczulam się nawet słuchając muzyki...eh. Na dodatek po szale przestawiania i meblowania dopadła mnie...chęć nicnierobienia.
25 października 2012 13:38 | ID: 851687
7 listopada się wyjaśni czy mam się martwić czy nie. Do tego czasu staram się myśleć pozytywnie. A Adaś jest dość absorbujący - zwłaszcza jak jest teraz przeziębiony, więc nie mam czasu na zamartwianie się.
Trzymamy kciuki :) dobrze ,ze lekarze są wnikliwi, lepiej ,aby dmuchali na zimne niż ignorowali.
Jakieś parametry im się nie zgadzały, wielkości do tygodni ciąży, ale to mogła być tylko kwestia tego, że dzidzia się ułożyła tak, a nie inaczej i nie chciała się odwrócić - oby faktycznie tak było!!
Dzięki:)!! Co ma być to będzie, ale jestem dobrej myśli.
25 października 2012 13:40 | ID: 851690
Ja mam nawet dobry nastrój ostatnio ,ale rozczulam się nawet słuchając muzyki...eh. Na dodatek po szale przestawiania i meblowania dopadła mnie...chęć nicnierobienia.
A ja cały czas myślę, jak to wszystko zorganizować. Ale chyba po 30 tygodniu ciąży będę się dopiero za to brać, nawet po 33.
Nie wyobrażam sobie spać we4 w sypialni,ale z drugiej strony biegać po pokojach w nocy też nie. Adasia nie chciało mi się do łóżeczka po karmieniu odkładać, żeby się nie rozbudzić, a co dopiero iść w nocy do innego pokoju.
25 października 2012 16:28 | ID: 851798
A ja myślałam że jakas chora jestem czy cos z tymi nockami, ale widze że nie tylko ja mam ten problem.. Jeszcze się nie mogę odnalezc na nowym mieszkaniu, byle szmer mnie budzi a potem nie mogę spać...ostatnio w nocy zadzwonił domofon to myslałam że mi serce wyskoczy ze strachu...no i domofon jest już odłączony bo 15 razy dziennie ktos dzwonił a to ulotki a to komuś nie chce się kluczy poszukać :/
25 października 2012 16:42 | ID: 851804
No nie Paula, widzę,że te bezsenności to sporo kobiet ma a i lęki też. No ale ponoć już po porodzie się o wszystkim zapomina.
26 października 2012 18:27 | ID: 852362
Co tam Ciotki-klotki taka cisza? Przywitałyście zimę??:) U mnie humorek już lepszy zaleczyłam przeziębienie no i noc przespana.. :)
26 października 2012 21:49 | ID: 852436
U mnie też humorek lepszy,choć zasnęłam 4.30, no ale weekend,to będzie mężuś w domu i od razu lepiej :). Jutro z mężem jadę do laboratorium na krzywą cukrową, coś się będzie działo,bo osttanio z domu wyszlam 17.10 do lekarza. Poza tym jutro mamy umówione na rozmowę 2 kandydatki na nianie, zaczynamy już poszukiwania,bo z moim kręgoslupem muszę mieć pomoc od razu po wyjsciu ze szpitala,a i macierzyński będę musiała skrócić. Zobaczymy co to za kobietki, daliśmy ogłoszenie na niania.pl, zgłosilo się ze 30 kandydatek,ale po selekcji z 2 zdecydowałam się umówić na rozmowę. No i mam nadzieję,że mi jutro w badaniach jakaś cukrzyca ciążowa nie wyjdzie,bo mnie gin straszy.
27 października 2012 11:30 | ID: 852513
Ja też wczoraj miałam mieć krzywą cukrową ale przyszłam po śniadaniu bo mój gin pozwolił mi zjesc a na miejscu okazalo sie że mam być na czczo i mi przełożyli na poniedziałek :/ wkur*** sie niesamowicie bo patrzyły na mnie jak na idiotkę a ja im tłumaczyłam że lekarz pozwolił mi zjesc sniadanie i że to nie ma żadnego wpływu... w poniedziałek porozmawiam o tym z moim gin bo to juz nie jest zabawne i chyba naprawde go zmienie bo jak tak sie olewa zwykle podejscie do badania to ja dziękuję.. do tego nie oznaczył mi ile mam kupic tej glukozy to mi te pięlęgniarki same wyznaczyły 50g...:/ masakra
Od rana boli mnie żołądek, biorę tabletki do ssania len ale średnio pomagają :( A dzisiaj spałam ponad 9 godzin i tylko raz wstawalam...siusiu oczywiscie :>
27 października 2012 11:32 | ID: 852515
U mnie też humorek lepszy,choć zasnęłam 4.30, no ale weekend,to będzie mężuś w domu i od razu lepiej :). Jutro z mężem jadę do laboratorium na krzywą cukrową, coś się będzie działo,bo osttanio z domu wyszlam 17.10 do lekarza. Poza tym jutro mamy umówione na rozmowę 2 kandydatki na nianie, zaczynamy już poszukiwania,bo z moim kręgoslupem muszę mieć pomoc od razu po wyjsciu ze szpitala,a i macierzyński będę musiała skrócić. Zobaczymy co to za kobietki, daliśmy ogłoszenie na niania.pl, zgłosilo się ze 30 kandydatek,ale po selekcji z 2 zdecydowałam się umówić na rozmowę. No i mam nadzieję,że mi jutro w badaniach jakaś cukrzyca ciążowa nie wyjdzie,bo mnie gin straszy.
Wymagluj je tam do suchej nitki i powiedz że masz kamery ukryte w całym domu :D jak uczciwa to się nie zniechęci hehe :D
27 października 2012 15:00 | ID: 852552
No u mnie dzisiaj w laboratorium porażka, byłam w Szpitalu Miejskim, najpierw mi pobrali krew na czczo, a potem rozrobili 75g glukozy (w aptece kupilam) w kubeczku wody, no i mdlilo mnie i mdliło,aż wszystko zwymiotowalam, masakra jakaś. Jutro jadę jeszcze raz i jestem przerażona,że nie powstrzymam wymiotów. Mialam plasterek cytryny ze soba,ale nie pomogło. Jak jutro się nie uda,to się poddaję, gin mnie opr., ale co mam robic. A i pani w laboratorium powiedziala,zebysmy jutro byli tak o 6 rano,to niby tak wcześnie to łatwiej,dzisiaj po 8 bylismy. Bylo kilka babeczek w ciazy na krzywa i one daly radę,a ja oczywiście musiałam coś odstawić.
Z nianiami 2 dzisiaj rozmawialismy, jedna do bani, już nam wyznaczala,ze mamy się np. do jej urlopów dostosowywać i kilka drobiazgów jeszcze na nie przemawiało. Co do drugiej jestem wstępnie na tak,ale mąż chce jeszcze żebym ze 2-3 umówila na rozmowę, by mieć jeszcze jakieś porównanie.
27 października 2012 15:11 | ID: 852555
No to Ci współczuję :( myślałam że cytrynka cos pomoże,też sie obawiam że mnie zemdli w poniedziałek..wybiore sie z samego rana okolo 7:00 ale nie wyjde na czczo nie ma opcji bo sie boje ze zemdleje :/ zjem suchą kromkę chleba i popije woda żeby zapchac sie na chwile, nie dam rady tak na pusty żołądek bo mi się od razu kręci w głowie i mi niedobrze juz na samą myśl :/
27 października 2012 15:32 | ID: 852559
Mnie też się troche nastrój rozchmurzył:):):) Choć dziś musiałam się tułać autobusem na zakupy w ten mega deszcz, więc przyszłam przemoczona i zziębnięta do domu :/ Ale mężuś napalił w piecu więc w domku przyjemnie cieplutko... wypiłam herbatkę z miodem i cytryną i od razu lepiej :)
Ten tydzień mam chłopa w domu, więc odpadnie mi parę obowiązków... Przedszkolaka też nie posyłam przez cały tydzien i cieszę się, bo już bokami mi wychodzi to codzienne jeżdżenie tam i z powrotem...
Martwią mnie jednak pewne objawy... od paru dni brzuch mi się napina, jakos mnie ta pobolewa w dole... nie wiem czy to nie za wcześnie na takie sensacje?!
W poniedziałek mam panią gin, wiec jej zapytam. Niech mi zajrzy "głęboko w oczy" i sprawdzi czy czasami szyjka się nie skraca :(
Co do badania obciążenia glukozą to za pewne tez dostane od niej skierowanie... bo juz czas na to "urocze" doznanie :P
Pozdrawiam was! Trzymajcie się ciepło i zdrowo w ten szaro-bury czas!
27 października 2012 17:05 | ID: 852590
Dobra, muszę dać jutro radę z ta glukozą. Paula, nie chcę Cię absolutnie straszyć, dasz radę, to ja taka pechowa jestem,że muszę wymiotować,generalnie babeczki dają radę ! Ale i nie jedz i tego chleba za duzo,bo chleb też Ci poziom glukozy podniesie i wyjdzie badanie niewiarygodne.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.