15 października 2010 09:08 | ID: 309694
15 października 2010 19:08 | ID: 310088
15 października 2010 19:50 | ID: 310129
1 listopada 2010 12:38 | ID: 320082
1 listopada 2010 13:23 | ID: 320095
1 listopada 2010 13:26 | ID: 320097
1 listopada 2010 13:47 | ID: 320106
1 listopada 2010 13:51 | ID: 320107
1 listopada 2010 13:53 | ID: 320110
1 listopada 2010 13:54 | ID: 320111
1 listopada 2010 13:57 | ID: 320112
1 listopada 2010 13:58 | ID: 320113
1 listopada 2010 14:26 | ID: 320117
1 listopada 2010 14:45 | ID: 320123
1 listopada 2010 15:47 | ID: 320138
1 listopada 2010 15:52 | ID: 320141
8:39:02,2 - nawigator - Kabina. Sterowanie przednim podwoziem mamy włączone. Mechanizacja skrzydeł.
8:39:07,5 - nieokreślony rozmówca - Mechanizacja skrzydła przeznaczona jest do (niezr). (Głos w tle czytania karty - gen. Błasik)
A zatem jak widać ktoś z kabiny przekazuje informację techniczną (prawdopodobnie) przez interkom osobie która znajduje się poza kabiną. Taka wersję uprawdopodabnia pierwsze słowo wypowiedziane przez nawigatora. Następnie gen. Błasik (prawdopodobnie odbiorca wiadomości) zaczyna komuś tłumaczyć na cym polega mechanizacja skrzydła. I tyle mamy generała w stenogramach. Sugerowanie, na podstawie tego jednego wpisu, że gen. Błasik był w kokpicie jest moim zdaniem nonsensem.
Tymczasem według sugestii mediów przebieg katastrofy wyglądał tak:
- Chłopaki, musicie wylądować!
- Panie generale, nie da rady. Może pan spróbuje?
- Ależ chłopaki, co wy... Ja tylko na Jakach sam pilotuję.
- Niech się pan nie da prosić, generale, pokaże im pan, jak lądują debeściaki.
- No dobra, chłopaki, zejdę na dwa metry a wy wypatrujcie płyty lotniska przez okna!
Żródło: centaurek.salon24.pl
Poza tym - w kokpicei musiałby być jeszcze: Basia (stewardessa), Błasik, Kazana i zapewne popedzający wszystkich prezydent. Nie za mały aby ten kokpit na taki tłumy?1 listopada 2010 18:30 | ID: 320178
1 listopada 2010 18:54 | ID: 320185
2 listopada 2010 16:19 | ID: 320793
Przedruk strony http://www.fakt.pl/Oslepiajacy-blask-przed-katastrofa-Czy-to-wybuch-bomby-,artykuly,86723,1.html Dziennikarze "Gazety Polskiej" dotarli do dwóch świadkówkatastrofy prezydenckiego tu-154m. Pierwszy to rosyjski lekarz Nikołaj Bodin, który ma działkę obok garaży przylegających do lotniska Siewiernyj. Około godz. 10 czasu rosyjskiego poszedł do zaparkowanego przy furtcesamochodu. - Panowała gęsta mgła, a widoczność wynosiła w linii prostej około 30 m, zauważyłem, że korony drzew znajdowały się we mgle - zeznał Bodin. - Po raz pierwszy zobaczyłem tak bardzo nisko lecący samolot (ok. 10 m nad ziemią). Ponieważ, przelatując nade mną, samolot włączył forsowanie silnika, strumień powietrza wychodzący z turbiny powalił mnie na ziemię obok mego samochodu, a dokładnie na plecy, twarzą do góry. Rękami trzymałem się za przednie koło mojego samochodu, bo fala powietrza mnie unosiła. Następnie zobaczyłem, jak ten samolot, według mnie, lewym skrzydłem zahaczył o pień drzewa, brzozy. Ta brzoza rośnie na niewielkim wzniesieniu i miała wysokość ok. 15 m. Skrzydło zahaczyło na wysokości około 7-8 m, na skutek uderzenia ułamana część drzewa spadła w kierunku północnym. Dalsza część protokołu przesłuchania świadka jest najbardziej frapująca. - W momencie zderzenia z drzewem nie zauważyłem, aby na skutek tego zahaczenia o drzewo odpadły jakiekolwiek części samolotu. Po uderzeniu w drzewo samolot kontynuował lot w kierunku zachodnim, przy czym w linii prostej i idąc na obniżenie lotu. Zeznania Nikołaja Bodina odbiegają od ustaleń zaprezentowanych we wstępnym raporcie MAK, z których wynika, że po uderzeniu w drzewo od skrzydła odpadła parometrowa część, co spowodowało, że tupolew zboczył zkursu, wykonał półbeczkę i zderzył się z ziemią. Bodin pobiegł w stronę odwróconego kadłuba samolotu. Nie widział płomieni. - Nie zbliżałem się do wraku, bo zrozumiałem, że nie było tam nikogo, komu by można było udzielić pierwszej pomocy - zeznał.
W zeznaniach Bodina jest jednak jedna niespójność. Mówi że samolot się nie odwrócił, ale wrakjuż był odwrócony. Trudno wyobrazić sobie, żeby rosyjskie specsłużby zdążyły odwrócić maszynę w ciągu kilkudziesięciu sekund po katastrofie. Bardziej możliwe jest, że maszyna jednak się odwróciła w powietrzu, a Bodin nie widział tego, bo przeszkodziła mu mgłą.
>>>Piękna stewardessa - Marzyła, by zostać pilotem
Drugi świadek, na którego powołuje się "Gazeta Polska" to dozorca Anatolij Żujew, który zobaczył sylwetkę samolotu. Leciał na wysokości 10 m, ale próbował wzbijać się, bo był nachylony do góry pod kątem 40 stopni do horyzontu. - Po tym, jak samolot wyłonił się na chwilę z mgły, to był to moment, kiedy zaryczały silniki, powstał silny oślepiający błysk. Po tym błysku obserwowałem samolot przez 1-2 sekundy, próbował nabrać wysokości - zeznał Żujew. O jaki oślepiający błysk chodzi, nie wiadomo. Prokuratora rosyjskiego nie zdziwiło to stwierdzenie i nie uznał za stosowne drążyć, co Żujew miał na myśli.
2 listopada 2010 16:25 | ID: 320801
- Między godziną 9 a 9.30 na mój telefon przyszła poczta głosowa, na której było zarejestrowane nagranie głosu mojego męża, który krzyczał: "Asia, Asia". W tle słychać było trzaski, a właściwie to głos mojego męża był w tle. Słychać było też głosy ludzi, jakby głos tłumu. Nie rozpoznałam słów, był to krzyk ludzi. Nagranie trwało 2-3 sekundy. Trzaski były krótkie, ostre dźwięki. Tak jakby łamał się wafel lub plastik plus dźwięk przypominający hałas wiatru w słuchawce telefonu - zeznała Krasowska-Deptuła, która odsłuchała tę wiadomość dopiero, gdy usłyszała o katastrofie w telewizji.
Kobieta twierdzi, że nagranie się nie zachowało. Zostało skasowane po odsłuchaniu. Jednak dzień później kobietapoinformowała o rozmowie Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która miała odnaleźć nagranie i je zbadać. Godzinę katastrofy uprawdopodobnia wpiss na forum smoleńska . Poprzednie godziny 9:52 czy 9:40 nie są według mojej oceny od samego początku wiarygodne .
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.