Życie nie rozpieszczało Wioletty... ostatnio usłyszała o niej cała Polska, gdy okazało się, że nieporządek w domu, zaawansowany wiekowo ojciec i przebyte w przeszłości leczenie psychiatryczne są dla sądu wystarczającym powodem, do pozbawienia jej praw rodzicielskich wobec nowo narodzonej Róży. Dramat jaki przeżyła kobieta poruszył całą Polskę, środowisko prawnicze wyraziło głębokie oburzenie postępowaniem sądu. Teraz okazało się, że tragedia kobiety jest o wiele większa - podczas porodu Róży, lekarze zdecydowali się na ubezpłodnienie kobiety - została wysterylizowana.
Ona sama jak i jej rodzina są załamani. Potraktowano ją tak, jak traktuje się zwierzęta w schroniskach.
Mnie wkurza postawa lekarzy, którzy... oczekiwali wdzięczności! No kurde.. twierdzą oni, że ewentualna kolejna ciąża mogłaby zagrozić zdrowiu czy nawet życiu Wioletty. I co? Dlatego, że coś mogło stać się w przyszłość, postanowili wspaniałomyślnie trwale ją okaleczyć? A tu ich taka nagroda spotyka...
Właściwie oni nic sobie z tego nie robią - ot jakaś tam kobieta, pewnie nie za mądra, pewnie nie za bogata... kogo to obchodzi. Niemal automatycznie przychodzi mi do głowy porównanie z tym, co działo się w III Rzeczy Niemieckiej przed wojną i w jej trakcie - też dochodziło do takich wypadków. I to na ogromną skalę. Wszystko po co, aby utrzymać "czystość rasy". Eugenika.
Mam nadzieję, że prokuratura odpowiednio zajmie się lekarzami. Grozić im za to może nawet 10 lat więzienia. Choćby istniało realne zagrożenie życia, lekarz ma obowiązek uzyskać zgodę pacjentki. A tutaj? A tutaj było zaledwie przypuszczenie ewentualnego zagrożenia.
Niepokojące jest to, że coraz częściej słyszymy o ograniczaniu rodzicielstwa osobom ubogim. Aborcja, odbieranie praw rodzicielskich ludziom, którzy nie są w stanie zapewnić dzieciom idealnych warunków, skandaliczne orzeczenia sądów praktycznie nie podparte rzetelnymi argumentami, czy wreszcie okaleczenie i pozbawienie Wioletty posiadania kolejnego potomstwa. Ciekawe, czy komuś na tym zależy?
Mam wrażenie, że powoli, sukcesywnie rozwija się niebezpieczny proceder - nie tylko u nas ale w całej UE. Pewnego rodzaju eugenika, dbałość o "poziom społeczeństwa". Dzieje się to powoli, stopniowo, często bez medialnego rozgłosu (na szczęście czasem jakaś sprawa wyjdzie na jaw, jak sprawa Wioletty i małej Róży) aby nie uznano tego za skandal, rewolucję - tylko powoli asymilowano do "normalności".
Szkoda mi Wioletty... przeżywa dramat. Szkoda mi też tego, że cała Polska weszła w jej macierzyństwo, w jej intymność. Ale może dzięki temu, ktoś jej pomoże, może dzięki temu, trochę zatwardziałych i zwyczajnie głupich serc się skruszy...