Mam do Was pytanie. Co sądzicie o pójściu w kaloszach, nawet jeśli są drogie, na mszę w niedzielę?
Dodam, że osoba, którą widziałam to nie rolnik czy turysta, tylko mgr inż. pracownik pobliskiego Urządu Miasta.
5 lipca 2011 19:55 | ID: 580069
Pada śnieg-idę w kozakach
Świeci słońce-idę w sandałkach
Jest plucha-idę w kaloszach
Czy Pan Jezus wygoniłby z Kościoła człowieka w kaloszach?
5 lipca 2011 20:16 | ID: 580101
Mam nadzieję Lenko, że nie do mnie te słowa:) szanuje Wasze zdanie, choć sama mam inne:)
Nie, mówiłam o Apis, bo jej słowa odbieram jako atak.
Cóż, może po prostu troche zbyt emocjonalnie do tego podeszła. Nie nakręcajmy się Lenko:)
Nie, Ola, po prostu nie lubię, jak ktoś traktuje innych jak głupków ze względu na inny ubiór czy zdanie na dany temat. O ile nikogo nie krzywdzę swoim ubiorem to nie powinno nikogo obchodzić, jakie ja mam buty. Myślę, że Boga bardziej interesuje to, jakie ktoś ma serce i z czym do niego przychodzi, a nie czy ma kalosze czy adidasy. O skrajnościach mówiłam, że kościół to faktycznie nie miejsce na mini i odkryte dekolty czy pępki, ale bez przesady.
Ja się nie nakręcam Ola, ale po raz kolejny uważam z cała stanowczością, że każdemu przydałaby się emigracja na rok czy dwa do dowolnego kraju, by trochę szanować inne myślenie.
5 lipca 2011 20:24 | ID: 580108
LENA .....Masz racje , nie wolno komus narzucac jak ma byc ubrany nawet w kosciele....
5 lipca 2011 20:40 | ID: 580118
I jeszcze jedno .Idąc do Kościola nie patrzę czy mgr.inż.ma takie,a takie buty-dla mnie to hipokryzja.
5 lipca 2011 21:12 | ID: 580147
Przez nasz ubiór wykazujemy także szacunek dla innej osoby/ innych ludzi.
Gdyby ktoś na uroczystość rodzinną przyszedł w rozciągniętym podkoszulku i byle jakich spodniach, a pozostali członkowie byliby w strojach wizytowych to ... został by obgadany przez rodzinkę (i nie mównie, że nikt by na jego ubiór nie zwrócił uwagi bo w to nieuwierzę).
Ja idąc do kościoła, do pracy, czy na jakąś uroczystość ubieram się tak, aby nikogo nie obrazić (nie zszokować) swoim strojem.
Może jestem staromodna, ale głupio bym się czuła w gumiakach w Kościele (i to jeszcze na niedzielnej mszy), w pracy w japonkach i bluzce na ramiączkach, gdy wszyscy noszą klasyczny ubiór biurowy, oraz na uroczystości rodzinnej w jeansach i koszulce polo.
Wyobrażcie sobie, że idziecie do banku po kredyt hipoteczny, a tam obsługuje Was pracownica, ubrana jak w barze na plaży? Czy zaufacie w profesjonalizm takiej osoby?
Albo idziecie na rozmowę kwalifikacyjną (praca biurowa) i przyjmuje was szef w pięknych, kolorowych kaloszkach (bo akurat jest ulewa na zewnątrz), firmowych jeansach i również firmowej koszulce. Czy w pełni akceptujecie jego wygląd i nie razi Was jego "styl" ubierania się?
Trudno mi uwierzyć, że jesteście aż tak tolerancyjne. Wystarczy poobserwować jak często kobiety zwracają uwagę na ubiór innych, uśmiechają się pod nosem i komentują z koleżanką fakt, że przechodząca właśnie osoba jest ubrana "dziwne, śmiesznie, bądź exstrawagancko"
A ile razy Wy zmierzyłyście "od stóp do głowy" jakąś osobę i jej strój? Ile razy go skomentowałyście, a może nawet wyśmiałyście? Może warto to sobie przypomnieć?
współczuje takiej powierzchowności- naprawdę.
mam w nosie czy ktoś idzie do kościoła w szpilkach, japonkach, glanach czy gumiakach.
do kościoła idzie się modlić a nie rozglądać co kto ma na sobie.
tak samo mam w nosie jak są ubrane kobiety na ulicy... czy mają burkę, buty dopasowane do torebki czy bulzkę pasujaca do spódnicy.
naprawdę nam to głęboko w nosie i nawet jak coś zakuje w oczy to nie komentuje tego bo to nie moja sprawa co kto ma na sobie.
i tak jestem tolerancyjna, moja rodzina według twojej wypowiedzi też jest.
Szkoda, że to co poza granicami Polski uważane jest za wyrażanie osobowości i indywidualizm, w Polsce postrzegane jest jako chore odbieganie od normy i 'jak tak można'... Czasami jestem przeszczęśliwa, nie mieszkając w tym kraju, przynajmniej nie muszę 'równać do przeciętności'.
napisałaś wszystko co ja chciałam napisać :)
5 lipca 2011 21:43 | ID: 580167
Mam wrażenie, że każdy czyta tutaj to, co chce przeczytać.
Czy ważna jest intencja z jaką się ubieram? oczywiście. Ale nie załatwia wszystkiego. Intencja sprawia, że nawet jeśli zakładam skromną sukienkę, bo na inną mnie nie stać, jest to strój piękny.
Od każdego wymaga się tyle, na ile go stać i według kultury, w jakiej został wychowany.
Modliłam się za granicą - i według danych norm, ludzie ubierali się bardziej elegancko niż w Polsce, chociaż strój był zupełnie inny. Ubierali się też skromnie i godnie. Bo tam Msza św. to było wielkie wydarzenie!
Modliłam się z młodzieżą alternatywną na Mszach św. w plenerze - na początek wymagało się tego, by przyszli trzeźwi, kompletnie ubrani. Czasami to był wyczyn. Potem stawiało się kolejne poprzeczki - gdy byli w stanie w ogóle o siebie zadbać.
Od Polki, która jest w stanie do kawiarni ubrać się bardziej elegancko niż na spotkanie z Bogiem - wymagam więcej. Bo mogę tego wymagać. I ta sama kobieta, która krzyczy o tolerancję w kościele, by pozwolić jej ubrać się tak, jak chce - na randkę, na ważne spotkanie - ubierze się inaczej, elegancko.
Pan Bóg zna serce, bez wątpienia.
6 lipca 2011 10:27 | ID: 580520
Mam wrażenie, że każdy czyta tutaj to, co chce przeczytać.
Czy ważna jest intencja z jaką się ubieram? oczywiście. Ale nie załatwia wszystkiego. Intencja sprawia, że nawet jeśli zakładam skromną sukienkę, bo na inną mnie nie stać, jest to strój piękny.
Od każdego wymaga się tyle, na ile go stać i według kultury, w jakiej został wychowany.
Modliłam się za granicą - i według danych norm, ludzie ubierali się bardziej elegancko niż w Polsce, chociaż strój był zupełnie inny. Ubierali się też skromnie i godnie. Bo tam Msza św. to było wielkie wydarzenie!
Modliłam się z młodzieżą alternatywną na Mszach św. w plenerze - na początek wymagało się tego, by przyszli trzeźwi, kompletnie ubrani. Czasami to był wyczyn. Potem stawiało się kolejne poprzeczki - gdy byli w stanie w ogóle o siebie zadbać.
Od Polki, która jest w stanie do kawiarni ubrać się bardziej elegancko niż na spotkanie z Bogiem - wymagam więcej. Bo mogę tego wymagać. I ta sama kobieta, która krzyczy o tolerancję w kościele, by pozwolić jej ubrać się tak, jak chce - na randkę, na ważne spotkanie - ubierze się inaczej, elegancko.
Pan Bóg zna serce, bez wątpienia.
Dokładnie Ducinaltum.
Ja uważam po prostu, ze jeśli ktoś posiada w swojej szafie choć jedną parę butów inna niż kalosze, powinien ja założyć do koscioła:) Jeśli nie posiada - niech przyjdzie w kaloszach.
6 lipca 2011 10:33 | ID: 580531
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.