Mam do Was pytanie. Co sądzicie o pójściu w kaloszach, nawet jeśli są drogie, na mszę w niedzielę?
Dodam, że osoba, którą widziałam to nie rolnik czy turysta, tylko mgr inż. pracownik pobliskiego Urządu Miasta.
4 lipca 2011 19:35 | ID: 578956
Uważam, że do kościoła się chodzi nie po to by dobrze wyglądać, ani nie po to by oglądać i oceniać wygląd innych.
Strój jest tutaj zupełnie nieważny.
4 lipca 2011 19:50 | ID: 578977
Uważam, że do kościoła się chodzi nie po to by dobrze wyglądać, ani nie po to by oglądać i oceniać wygląd innych.
Strój jest tutaj zupełnie nieważny.
...też tak uważam:))
5 lipca 2011 09:54 | ID: 579491
Przez nasz ubiór wykazujemy także szacunek dla innej osoby/ innych ludzi.
Gdyby ktoś na uroczystość rodzinną przyszedł w rozciągniętym podkoszulku i byle jakich spodniach, a pozostali członkowie byliby w strojach wizytowych to ... został by obgadany przez rodzinkę (i nie mównie, że nikt by na jego ubiór nie zwrócił uwagi bo w to nieuwierzę).
Ja idąc do kościoła, do pracy, czy na jakąś uroczystość ubieram się tak, aby nikogo nie obrazić (nie zszokować) swoim strojem.
Może jestem staromodna, ale głupio bym się czuła w gumiakach w Kościele (i to jeszcze na niedzielnej mszy), w pracy w japonkach i bluzce na ramiączkach, gdy wszyscy noszą klasyczny ubiór biurowy, oraz na uroczystości rodzinnej w jeansach i koszulce polo.
Wyobrażcie sobie, że idziecie do banku po kredyt hipoteczny, a tam obsługuje Was pracownica, ubrana jak w barze na plaży? Czy zaufacie w profesjonalizm takiej osoby?
Albo idziecie na rozmowę kwalifikacyjną (praca biurowa) i przyjmuje was szef w pięknych, kolorowych kaloszkach (bo akurat jest ulewa na zewnątrz), firmowych jeansach i również firmowej koszulce. Czy w pełni akceptujecie jego wygląd i nie razi Was jego "styl" ubierania się?
Trudno mi uwierzyć, że jesteście aż tak tolerancyjne. Wystarczy poobserwować jak często kobiety zwracają uwagę na ubiór innych, uśmiechają się pod nosem i komentują z koleżanką fakt, że przechodząca właśnie osoba jest ubrana "dziwne, śmiesznie, bądź exstrawagancko"
A ile razy Wy zmierzyłyście "od stóp do głowy" jakąś osobę i jej strój? Ile razy go skomentowałyście, a może nawet wyśmiałyście? Może warto to sobie przypomnieć?
5 lipca 2011 10:24 | ID: 579525
Nie chodzę do kościoła, by oglądać, w co ubrali się inni...ale bardzo zwracam uwagę na to, co wkładam ja. Absolutnie nie dlatego, że obawiam się oceny innych.
Msza św. - to spotkanie z Kimś, komu na mnie niesamowicie zależy. Randka z Bogiem. Idę na spotkanie z Kimś, kogo kocham - nawet jeśli czasami jestem wściekła, bo coś poprowadził nie po mojej myśli. Idę na spotkanie z Kimś dla mnie najważniejszym - co prawda sukni balowej nie mam, ale kaloszy nie założę ;)
Czasami przeszkadza mi ubiór innych - nie dlatego, że jest nieładny. Przeszkadza mi to, co nieskromne - mini, odsłonięte plecy, za ostry makijaż, spódnica, które ledwo zakrywa pupę, głęboki dekold. To wyraża szacunek - na wyjątkowe spotkanie nie założyłabym przecież czegoś wyzywającego.
Lubię ładną, wygodną elegancję. Msza św. jest czymś pięknym i niezwykłym - nawet jeśli kościół jest bardzo biedny, zniszczony, gdy kazanie jest nudne, a ludzie strasznie fałszują. To tak jak z randką - przecież gdy idziemy z kimś, kogo kochamy, widzimy i słyszymy głównie tego kochanego. I to dla niego chcemy być piękne.
5 lipca 2011 10:30 | ID: 579532
Czasami ktoś ubierze się bardzo skromnie, ale...gustownie, z szacunkiem, pięknie.
Strój jest mniej ważny - ale nie jest nieważny. Może nam przeszkadzać w modlitwie, nie tylko nam. Jakbym założyła długą suknię seledynową, z wielkim trenem, do tego ogromny złoty kapelusz z piórami - nie sądzę, by skupili się na modlitwie inni. Chociaż niby nie byłoby nieskromnie.
5 lipca 2011 15:17 | ID: 579790
Uważam, że do kościoła się chodzi nie po to by dobrze wyglądać, ani nie po to by oglądać i oceniać wygląd innych.
Strój jest tutaj zupełnie nieważny.
...też tak uważam:))
A ja tak nie uważam. Nie chodiz o to, by zakładać drogie ciuchy czy garnitur, ale poprze elegancki ubiór wyraża się szacunek.
W kaloszach mozna isć an podwórko, a nie do koscioła.
Takt obowiązuje zawsze i wszędzie. Tak samo jak do ślubu chodzi się w odpowiednim ubraniu czy np. na spotkanie biznesowe, tak samo do kościoła wypada ubrać się stosownie.
5 lipca 2011 15:41 | ID: 579806
Uważam, że do kościoła się chodzi nie po to by dobrze wyglądać, ani nie po to by oglądać i oceniać wygląd innych.
Strój jest tutaj zupełnie nieważny.
...też tak uważam:))
A ja tak nie uważam. Nie chodiz o to, by zakładać drogie ciuchy czy garnitur, ale poprze elegancki ubiór wyraża się szacunek.
W kaloszach mozna isć an podwórko, a nie do koscioła.
Takt obowiązuje zawsze i wszędzie. Tak samo jak do ślubu chodzi się w odpowiednim ubraniu czy np. na spotkanie biznesowe, tak samo do kościoła wypada ubrać się stosownie.
A nie przyszło Wam do głowy, że byle jakim strojem, okazujecie brak szacunku Bogu? ... i ludziom tam zebranym? Przecież przychodzicie do jego (Boga) "domu" - wprawdzie symbolicznego, ale jednak domu.
Czy jak idziecie do kogoś z wizytą, czy w odwiedziny to też zakładacie "byle co"? Ot ten dres jest OK, a te buty też mogą być przecież nie idę na wystawę!
Coś mi się wydaje, że albo przez większość z Was przemawia odrobina hipokryzji, albo w swoich wypowiedziach staracie się być bardziej tolerancyjne niż w rzeczywistości jesteście :)
5 lipca 2011 15:45 | ID: 579810
apis74 ja tolerancyjna nie jestem, zwracam uwagę na to, co zakładam. Tak, jak rozprasza mnie wyzywający czy niechlujny ubiór innych, tak nie chcę rozpraszać innych. Mamy się tam modlić.
Ważna jest intencja z jaką się ubieram - ktoś, kogo nawet nie stać na drogie rzeczy, ubierze się ładnie i elegancko, choć bardzo skromnie. Bo to spotkanie z Bogiem.
5 lipca 2011 16:23 | ID: 579857
Uważam, że do kościoła się chodzi nie po to by dobrze wyglądać, ani nie po to by oglądać i oceniać wygląd innych.
Strój jest tutaj zupełnie nieważny.
...też tak uważam:))
A ja tak nie uważam. Nie chodiz o to, by zakładać drogie ciuchy czy garnitur, ale poprze elegancki ubiór wyraża się szacunek.
W kaloszach mozna isć an podwórko, a nie do koscioła.
Takt obowiązuje zawsze i wszędzie. Tak samo jak do ślubu chodzi się w odpowiednim ubraniu czy np. na spotkanie biznesowe, tak samo do kościoła wypada ubrać się stosownie.
A nie przyszło Wam do głowy, że byle jakim strojem, okazujecie brak szacunku Bogu? ... i ludziom tam zebranym? Przecież przychodzicie do jego (Boga) "domu" - wprawdzie symbolicznego, ale jednak domu.
Czy jak idziecie do kogoś z wizytą, czy w odwiedziny to też zakładacie "byle co"? Ot ten dres jest OK, a te buty też mogą być przecież nie idę na wystawę!
Coś mi się wydaje, że albo przez większość z Was przemawia odrobina hipokryzji, albo w swoich wypowiedziach staracie się być bardziej tolerancyjne niż w rzeczywistości jesteście :)
...no cóż, to jest Wasze zdanie, do którego macie prawo, ale ja do własnego mam również i sądzę, że dla Boga nie ma znaczenia, czy do kościoła przyjdzie ktoś w luksusowych butach, czy w kaloszach, ważna jest intencja...:))
5 lipca 2011 17:00 | ID: 579889
apis74 ja tolerancyjna nie jestem, zwracam uwagę na to, co zakładam. Tak, jak rozprasza mnie wyzywający czy niechlujny ubiór innych, tak nie chcę rozpraszać innych. Mamy się tam modlić.
Ważna jest intencja z jaką się ubieram - ktoś, kogo nawet nie stać na drogie rzeczy, ubierze się ładnie i elegancko, choć bardzo skromnie. Bo to spotkanie z Bogiem.
Ja też nie jestem kasiasta, nie noszę drogich rzeczy, ale zawsze staram się ubierać odpowiednio do okazji I choć uważam się za osobę tolerancyjną to nieodpowiedni ubiór mnie po prostu "razi"
5 lipca 2011 17:55 | ID: 579960
A kazdy, kto ma dobrą intencję, chce wyglądać jak najładniej. Jak najpiękniej.
5 lipca 2011 19:06 | ID: 580010
Ja powiem tyle: gdybym poszła do kościoła w kaloszach sama źle bym sie z tym czuła!
Idąc tym tropem mogłabym zawitać do kościoła w bikini prosto z plaży, bo w końcu ważna jest intencja...
5 lipca 2011 19:11 | ID: 580015
Ja powiem tyle: gdybym poszła do kościoła w kaloszach sama źle bym sie z tym czuła!
Idąc tym tropem mogłabym zawitać do kościoła w bikini prosto z plaży, bo w końcu ważna jest intencja...
Święte słowa!
Ciekawa jestem jak te "tolerancyjne" osoby, dla których liczą się intencje, zareagowałyby na bikini - wszak strój jest nieważny - najważniejsze są intencje!
5 lipca 2011 19:13 | ID: 580018
Ja powiem tyle: gdybym poszła do kościoła w kaloszach sama źle bym sie z tym czuła!
Idąc tym tropem mogłabym zawitać do kościoła w bikini prosto z plaży, bo w końcu ważna jest intencja...
Święte słowa!
Ciekawa jestem jak te "tolerancyjne" osoby, dla których liczą się intencje, zareagowałyby na bikini - wszak strój jest nieważny - najważniejsze są intencje!
Moze to trochę skrajny przykład, ale kalosze dla mnie są niewiele mniej rażące od bikini czy ultra-mini.
5 lipca 2011 19:30 | ID: 580038
Uważam, że do kościoła się chodzi nie po to by dobrze wyglądać, ani nie po to by oglądać i oceniać wygląd innych.
Strój jest tutaj zupełnie nieważny.
...też tak uważam:))
A ja tak nie uważam. Nie chodiz o to, by zakładać drogie ciuchy czy garnitur, ale poprze elegancki ubiór wyraża się szacunek.
W kaloszach mozna isć an podwórko, a nie do koscioła.
Takt obowiązuje zawsze i wszędzie. Tak samo jak do ślubu chodzi się w odpowiednim ubraniu czy np. na spotkanie biznesowe, tak samo do kościoła wypada ubrać się stosownie.
A nie przyszło Wam do głowy, że byle jakim strojem, okazujecie brak szacunku Bogu? ... i ludziom tam zebranym? Przecież przychodzicie do jego (Boga) "domu" - wprawdzie symbolicznego, ale jednak domu.
Czy jak idziecie do kogoś z wizytą, czy w odwiedziny to też zakładacie "byle co"? Ot ten dres jest OK, a te buty też mogą być przecież nie idę na wystawę!
Coś mi się wydaje, że albo przez większość z Was przemawia odrobina hipokryzji, albo w swoich wypowiedziach staracie się być bardziej tolerancyjne niż w rzeczywistości jesteście :)
To właściwie czemu ma służyć ten temat? Wystarczy być innego zdania, by być posądzonym o hipokryzję? Hipokryzją by było pójście do kościoła w kaloszach i zapewnianie innych, że to idiotyczne. To, że ktoś ma inne zdanie, nie znaczy, żeby traktować w swojej wypowiedzi jak półgłówka, strofować i pouczać. Dla jednego dany strój jest okej, dla drugiego nie i nie widzę powodu, by od razu uważać inny punkt widzenia za niemożliwy i jeszcze obrażać. Jeśli nie uwazam kogoś za idiotę, bo przyszedł do kościoła nie w takich butach jakich powinien, to owszem, jestem tolerancyjna i przynajmniej nie zaglądam innym ani do łóżka, ani portfela, ani do szafy.
Szkoda, że to co poza granicami Polski uważane jest za wyrażanie osobowości i indywidualizm, w Polsce postrzegane jest jako chore odbieganie od normy i 'jak tak można'... Czasami jestem przeszczęśliwa, nie mieszkając w tym kraju, przynajmniej nie muszę 'równać do przeciętności'.
5 lipca 2011 19:35 | ID: 580046
Mam nadzieję Lenko, że nie do mnie te słowa:) szanuje Wasze zdanie, choć sama mam inne:)
5 lipca 2011 19:38 | ID: 580049
SZkola pokaz mody... teraz kosciol , tez pokaz mody Nic wielkiego sie nie stalo ze mial kalosze Tak samo sie modlil jak ci w eleganckich strojach
5 lipca 2011 19:41 | ID: 580050
SZkola pokaz mody... teraz kosciol , tez pokaz mody Nic wielkiego sie nie stalo ze mial kalosze Tak samo sie modlil jak ci w eleganckich strojach
Ja akurat nie oceniam personalnie tego pana (nawet nie doczytałam, że mówimy o konkretnej osobie). Wyrażam jedynie swoją ogólną opinię. Sama bym w kaloszach do kościoła nie poszła i tyle.
5 lipca 2011 19:43 | ID: 580051
Mam nadzieję Lenko, że nie do mnie te słowa:) szanuje Wasze zdanie, choć sama mam inne:)
Nie, mówiłam o Apis, bo jej słowa odbieram jako atak.
5 lipca 2011 19:49 | ID: 580059
Mam nadzieję Lenko, że nie do mnie te słowa:) szanuje Wasze zdanie, choć sama mam inne:)
Nie, mówiłam o Apis, bo jej słowa odbieram jako atak.
Cóż, może po prostu troche zbyt emocjonalnie do tego podeszła. Nie nakręcajmy się Lenko:)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.