O tym i owymKategorie: Zainteresowania Liczba wpisów: 134, liczba wizyt: 555439 |
Nadesłane przez: Ulinka dnia 04-05-2010 21:57
„Jak dobrze mieć sąsiada, jak dobrze mieć sąsiada… „ śpiewały przed laty Alibabki. Dobry sąsiad to prawdziwy skarb. Pożyczy pieniądze, poratuje szklanką cukru, przypilnuje mieszkania pod naszą nieobecność, pozbiera ulotki, odbierze pocztę, sprawdzi, czy ktoś podejrzany się nie kręci, w razie czego wezwie pomoc. Wpadnie na herbatę, opowie co słychać. Można na niego liczyć, mieszka przecież tuż obok. Owszem, czasami zdarzają się spory i kłótnie, ale sąsiad sąsiada zna. Wie jak ma na imię, jak się nazywa, co robi, co u niego słychać. Czasami sąsiad staje się przyjacielem, kimś nawet bliższym niż rodzina.
Dlaczego o tym piszę? Otóż, niebawem zmienia miejsce zamieszkania moja sąsiadka. Kiedy przed laty wprowadziłam się do nowego mieszkania, była jeszcze nastolatką. Mimo, iż jest sporo młodsza ode mnie, nasza znajomość w pewnym momencie przerodziła się w przyjaźń. To zaufana osoba, której mogę powierzyć największą tajemnicę i podzielić się troskami. Mamy klucze do swoich mieszkań, jak ona gdzieś wyjeżdża, ja podlewam u niej kwiaty i opłacam rachunki, jak mnie nie ma, ona opiekują się moim mieszkaniem. Doskonale znamy swoje rodziny, uczestniczymy w rodzinnych uroczystościach. Asia także może zawsze liczyć na moją pomoc. Swego czasu powierzyła mi pod opiekę na parę miesięcy swoją trzynastoletnią córkę. To były wspaniałe czasy.
Obecnie prawie nie znamy swoich sąsiadów. Każdy odgradza się jak może. Dość mamy własnych problemów i zmartwień, mamy za mało czasu żeby interesować się innymi. Takie życie nie sprzyja kontaktom sąsiedzkim. Szkoda…
Nadesłane przez: Ulinka dnia 03-05-2010 02:30
Kończy się jeden z najbardziej lubianych przez Polaków długich weekendów. Czekamy na niego z niecierpliwością. Planujemy, gdzie pojedziemy i co będziemy robić. Myślimy, że sobie odpoczniemy. Często z naszych planów niewiele wychodzi. Nagle okazuje się, że czas przeznaczony na odpoczynek jest za długi i nie bardzo wiemy co z nim zrobić, lub też nie potrafimy go w przyjemny i dobry sposób wykorzystać.
Korzystając z dłuższego okresu wolnego od pracy, wyjeżdżajmy na majówki, najczęściej nad morze, w góry i na Mazury, niektórzy do rodziny lub znajomych. Jeśli wyjeżdżamy sami, wtedy robimy co chcemy, natomiast jeśli we dwoje, wtedy musimy się dostosować do drugiej osoby, co nie jest łatwe i może wywołać spięcia i konflikty.
Bywa więc, że po zakończeniu weekendu nadal jesteśmy zmęczenie, a nawet sfrustrowani. Wydawałoby się, że jeśli dobrze go sobie zaplanujemy, to możemy być pewni, że na pewno będziemy zadowoleni. Nic bardziej mylnego, mogą zdarzyć się sytuacje nieprzewidziane. Taka sytuacja przytrafiła się mi i moje plany weekendowe diabli wzięli.
Nadesłane przez: Ulinka dnia 30-04-2010 01:27
Dwoje ludzi decyduje się rozwieść, ale nie są w stanie ustalić, co po rozwodzie z dziećmi, alimentami, mieszkaniem, wspólnym kredytem. Nie rozmawiają ze sobą, z góry wiedzą co „przeciwnik” ma do powiedzenia, co czuje i czego chce. Sprawa trafiła do sądu, który przekazał ją do mediacji.
W neutralnym miejscu, w obecności mediatora skłóceni małżonkowie mogli rozwiązać kwestie sporne, mogli ustalić, z kim zostaną dzieci, ile wyniosą alimenty od ojca, jakie będą zasady jego kontaktów z dziećmi, określili zasady podejmowania decyzji w sprawach edukacji i wychowania dzieci.
Przedmiotem mediacji był także podział majątku, warunki spłaty wcześniej zaciągniętych kredytów oraz inne sporne sprawy.
Opisywanej parze udało się wypracować porozumienie i zawarła ugodę. Jeśli sąd nie wniesie zastrzeżeń i zatwierdzi ugodę, to będzie miała ona taką sama moc prawną jak wyrok.
Na pewno takie rozwiązanie jest lepsze niż długa i męcząca sprawa rozwodowa, która może tylko eskalować konflikt. Już samo podjęcie mediacji było sukcesem, bo w tak trudnej dla siebie sytuacji skłóceni partnerzy usiedli obok i spokojnie porozmawiali. Dla własnego dobra i dobra dzieci wykorzystali szanse, jaką dała im mediacja.
Sposób rozwodzenia się rzutuje na to, jakie będą relacje między małżonkami po rozwodzie i w jakiej atmosferze wychowywane będą dzieci. Ludzie najczęściej dopiero jakiś czas po rozwodzie, gdy emocje już opadną, a ich świat powraca do względnej równowagi, zdają sobie sprawę z tego jak wiele przykrości i bólu ich rozstanie z partnerem przyniosło nie tylko im, ale może przede wszystkim ich dzieciom.
Celem mediacji rozwodowej nie jest ratowanie małżeństwa, choć czasem zdarza się, że w jej wyniku małżonkowie odstępują od decyzji o rozwodzie. Rola mediatora polega na pomocy w ułożeniu wzajemnych relacji małżonków podczas rozwodu i po nim.