Święta to prawdziwie rodzinny czas... Widać po nich upływ czasu a pomimo to trwają i cieszą nas corocznie! Przy rodzinnym stole zasiadją nowi członkowie rodzin i niestety odchodzą starzy... Celebrujmy świateczny czas by pamięć nie umarła...byśmy cieszyli się i mieli nadzieję...
Bo nie ma większego prezentu świątecznego ponad obecność bliskich osób!
Autor zdjęcia/źródło: Isabelle
W dzieciństwie zawsze panował gwar przy świątecznym stole. Mieszkała z nami babcia i dziadzio oraz ciocia ze swoją córką:) Dodać do tego naszą czwórkę i już było wesoło i głośno.
Pierwsze wigilie które pamiętam były w tych trudnych czasach kiedy w sklepach niczego nie było. Człowiek mógłby ozłocić za mandarynkę lub tabliczkę czekolady. Moja rodzina zawsze jednak o słodycze pod choinką się postarała. Ja z siostrą oraz moją kuzynką z niecierpliwością czekałyśmy na Mikołaja...który oczywiście przychodził kiedy my wysyłane byłyśmy na piętro po potrawy wigilijne.
Każdy u nas w domu odpowiadał za inne potrawy. Babcia robiła kluski z makiem - ich smak pamiętam najbardziej. Dzis za tą potrawe odpowiedzialna jestem ja.
Mama śledzie- obydwoje z tatą je uwielbiają - ja nie przepadam. I Pan Karp! Wszyscy w mojej rodzinie karpia uwielbiają...jeść!
Pamietam jaką radość sprawił mi błyszczący pasek do spodni - cały ze sznureczków i cekinów. Każdy kto pamięta tamte czasy wie, że o kolory było wtedy trudno! Wszyscy chodzili w podobnych ubraniach...Patrzyłam na niego- takiego błyszczącego w świetle lampek choinkowych i uwierzyć nie mogłam...że jest tylko mój!
Kolację zaczynało się u nas od podzielenia się opłatkiem...Dopiero potem można było zasiąść do jedzenia. I obowiązkowo zawsze było jedno nakrycie dla niespodziewanego gościa lub...ducha:) Bardzo żałuję, że nie mam zdjęć z tamtych lat. Często bym do nich wracała...zaufać muszę zatem jedynie swojej pamięci!
Potem odszedł mój dziadzio. Wigilię spędził w szpitalu a w lutym zmarł. Odeszła też i moja babcia. Dom jakby zmalał, gwar ucichł i pozostało uczucie pustki przy stole wigilijnym. W międzyczasie kuzynka wyszła za mąż i się wyprowadziła. Na szczęscie nasza ukochana ciocia nadal spędza z nami wigilijny czas:)
Nowa era dla mnie zaczęła się po poznaniu Centa. Inna rodzina, inne zwyczaje. Tylko raz spędziłam święta z jego rodziną w komplecie. Potem mój teść zmarł i kolejne miejsce przy stole pozostało puste...
Teraz dzięki mojemu syneczkowi znów czuję odrobinkę tamtego klimatu...jakby echem odbija się gwar, śmiech, radość z wigilii:) Ubieramy w trójke choinkę a kolację jemy z moimi rodzicami i ciocią:) Znów przy stole miejsca są zapełnione. I tylko to jedno puste przywołuje naszych bliskich, którzy są już po tamtej stronie. Ufam, że na świąteczny czas dostają "przepustkę" i myślami są z nami:)
Chcę by moje dziecko miało szczęśliwe, wesołe święta! By czerpało ze wspomnień siłę na zły czas. By na wspomnienia świąteczne uśmiechało się radośnie nawet kiedy będzie już dorosłym człowiekiem.
Życzę Wam kochani wesołych i bardzo rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia!