Mama Julki (2013-04-09 14:00:59)
Dunia (2013-04-09 12:00:56)
SisiBabyCa re_pl (2013-04-09 09:17:57)
najwięcej kasy idzie na drobne rzeczy jakieś pierdolki słodycze itp które w skali miesiaca rosną do dużych kwot. OCzywiście opłaty też są duży. Najlepiej prowadzić zapiski taki wirtualny portfel co się wydaje i gdzie to super pomaga ograniczać i oszczędzać pieniadze :)
Może nie najwięcej ale bardzo dużo. Dużo więcej niż nam się wydaje. I tu jest możliwośc zaoszczędzenia. Ale trzeba mieć bardzo silną wolę.
A czy zauważyłyści, że jak jest mało pieniędzy, to mniej je szanujemy i szybciej wydajemy na tanie pierdoły. Bo i tak nie mamy na droższe. Więc kupujemy coś w zamian. W ten sposób oszukujemy same siebie.
Nie mam pieniedzy na sukienkę, to kupię sobie kolejny żel , krem albo lakier. I przybywa nam niechcianych zapasów. Albo kupię sobie czekoladki. A one tylko pójdą nam w biodra. Bo i tak nie zastąpią bluzki.
Tak tylko ja nie kupuję praktycznie wcale ciuhów, kosmetyków. Nigdy nie pozwalam sobie na kupowanie bez celu i sensu, bo jest preomocja albo mam taki kaprys. Nawet czekoladek sobie DUNIU nie kupuję!
Dlatego nie wiem na czym zaoszczędzić - na potrzebach dzieci się nie da, a jeść cały m-c chleb z najtańszą wędlinąż to też trochę chore... W końcu po co pracujemy i zarabiamy?
Olu! Ja też już jakiś czas nie kupuję nic dla siebie. Ale czasem zgrzeszę jakims substytutem w postaci drobiazgu czyli pachnący żel do kapieli z promocji ( czyt. tańszy), czy ostatnio okulary do maszerowania z kijkami. Tu akurat potrzebne są bo już mam wrażkliwe bardzo oczy na promienie słoneczne.
Staram się nie kupować ( zresztą cale zycie tak mam) bez sensu. Ale ja też już nie mam na czym oszczędzać.
Fakt nie kupuję byle czego do jedzenia bo jest tanie. Zgodnie z przysłowiem "tanie mięso psy jedzą". Wole kupić w normalnej cenie i więcej sama przyrządzać. Wolę kupić dwa razy mniej niż dwa razy gorsze.
Jedynym moim kaprysem jest kawa i kosmetyki z Avonu( bo Ola jest konsultantką i kupuję taniej) . A i tez te najtańsze lub z promocji.
O ubraniach narazie nawet nie myślę, donoszę to co mam. Podobnie z wyposażeniem mieszkania.
Przy odrobinie treningu można wypracować w sobie akceptację tego co mamy i pozbycie się chęci zmian i dokupowywania. Mus, to mus.
Tylko jak dlugo to może trwać. U mnie to już 38 lat trwa kres wyrzeczeń większych lub mniejszych. A teraz dużo większych.