Niedawno było głośno o autostradzie, której Chińczycy nam nie zbudują. Bo nie mają za co zapłacić podwykonawcom. Bo zaproponowali za niską cenę w przetargu, cenę za jaką żaden inny wykonawca nie odważyłby się wejść na teren budowy. Bo za taką cenę po prostu nie można budować autostrady. Ta sprawa pokazała nam absurd Prawa Zamówień Publicznych. Wygrywa najtańszy. Nie ważne czy jest w stanie za podaną kwotę wykonać należycie powierzone zadanie, ważne że jest najtańszy.
Zajmuję się zamówieniami publicznymi i często mam kontakt z zamawiającymi. Dobrze wiedzą, że cena proponowana przez wykonawców nijak ma się do rzeczywistej wartości dostawy/usługi czy budowy. Przykład z dzisiaj:
Przetarg na projekt przebudowy (a dokładniej zburzenia i zbudowania na nowo) dwóch wielkich wiaduktów w Poznaniu. Zamawiający wyliczył, że projekt jest wart 4 mln zł i tyle na niego przeznaczył. Najtańszy oferent twierdzi, że wykona to zadanie za 426 tys. zł czyli nieco więcej niż 10 % ceny zamawiającego! Kilka lat temu ten temat zostałby sprzedany za kwotę bliską tej jaką przeznaczył zamawiający. Niestety nie dzisiaj. Mamy dziurawe prawo zamówień publicznych i wszyscy na tym tracimy. Przedsiębiorstwa – te co wygrywają albo zapłacą kary albo za jakiś czas zbankrutują, te co przegrywają – nie mają nowych zleceń, zamawiający – wie że zadanie będzie wykonanie nienależycie ale nie jest w stanie nic zrobić, my – bo powstawanie nowych inwestycji jest w ten sposób hamowane.
Często słyszy się dyskusje jak temu zaradzić. Odpowiedź jest prosta. Ustalić inne kryterium wyboru najkorzystniejszej oferty. Wystarczy odrzucić najtańszą i najdroższą ofertę i sprawa załatwiona. Nikt nie zaniży ceny bo będzie się bał, że zostanie odrzucony.
Świetnie z tym problemem poradzili sobie nasi sąsiedzi – Niemcy. U nich kryterium jest najkorzystniejsza „cena ekonomiczna” czyli kombinacja najniższej ceny i innych kryteriów np. firmy regionalne dostają dodatkowe punkty, aby pieniądze zostały w kraju a nie napędzały obcą gospodarkę i rynek pracy. Cena najniższa i najwyższa są od razu odrzucane, mało tego ci oferenci muszą się z tego tłumaczyć. Przedstawić podstawy obliczenia ceny. Realne podstawy.
Jak długo jeszcze będziemy musieli czekać, aż nasze prawo się zmieni? Ile autostrad i innych inwestycji nie zostanie wykonanych w terminie?
Jakie jest wasze zdanie nt zamówień publicznych? Czy macie inne pomysły na to, jak wybrać najkorzystniejszą ofertę, taką która będzie realna do zrealizowania?