Ja w Krakowie, mieszkalam w 4 pietrowym bloku. Mielismy jednak domek za Krakowem, gdzie jezdzilismy w weekendy, lub na wakacje czy cieplejsze okresy. Z racji tego, ze to kawalek i mialabym spora odleglosc do szkoly, wygralo jednak mieszkanie w bloku. Moj maz mieszkal od zawsze w domu, i dla niego tragedia bylo to gdy po slubie musielismy przekoczowac u mnie w mieszkaniu, zniosl to chociaz jak mowi, najbardziej brakowalo mu tej swobody, czy porobienia czegos w ogrodzie, nawet tego koszenia trawy (co ja tez bardzo lubie). Teraz mamy dom, w miejscowosci z ktorej moj P. pochodzi, jednak sytuacja skierowala nas do Belgii gdzie mieszkamy w 3 pietrowym budynku. Jest spokojnie, cicho, ale marze o tym, zeby wrocic do domu.