Tak na przekór wątkowi o szczęściu i rozumie.
Czy swoje niepowodzenia "zawdzięczacie" pechowi czy też swojej nieporadności.
A może w jakimś momencie mieliście słomiany zapał? Może odpuściliście sobie trudna drogę?
A może posłuchaliście "dobrej " rady przyjaciółki, siostry, matki, teściowej?