Czy to możliwe, by setki rodzin pochowały w grobach inne prochy niż swych bliskich? Z dziennikarskiego śledztwa reportera "Superwizjera" TVN wynika, że jedno z krematoriów na Śląsku bezcześciło ciała zmarłych, a rodzinom wydawało prochy jak popadło.
Pierwsze sygnały o oburzającym procederze dotarły do reporterów blisko dziewięć lat temu z renomowanego zakładu pogrzebowego z Krakowa. Pracownicy, którzy zawozili ciała do spopielenia w jednym z pobliskich krematoriów, przyszli do swojego szefa, prosząc o zmianę kontrahenta. Powód? Zbyt szybko odbierali urny z prochami zmarłych, na dodatek urny były zimne.
- Każdy, kto ma choć blade pojęcie o tej branży, wie, co to oznacza - mówił wówczas Janusz Kwatera, prezes firmy. - W urnie były po prostu inne prochy.
Wiele sygnałów, brak namacalnych dowodów
Podobne sygnały docierały z innych firm pogrzebowych do stowarzyszenia krematystów, czyli właścicieli polskich krematoriów. Jednak szef firmy, której dotyczyły podejrzenia, mimo zaproszeń nie próbował rozwiać podejrzeń kolegów po fachu.
Więcej TUTAJ