Facet będący w związku od pół roku z przerwami pisze z inną dziewczyną. Tematyka wymienianych wiadomości to seks. Szanowny pan składa propozycje, szczegółowo opisują czynnosci seksualne, flirtują, z rozmowy wynikło,że pożyczył kase, konkretnie się umówił, dał numer telefonu. Na umówieniu sie rozmowa na fb się zakonczyła. Szanowny pan twierdzi ,że to tylko zabawa. Bo sie nudził. Nigdy do spotkania nie doszło. pieniędzy nie pożyczał..tylko się później o nie dopominał. Numer dał dla wiarygodności. Umówił się aby zobaczyć jak zareaguje ta dziewczyna. On tak kocha swoją partnerkę,że w życiu by sie nie spotkał z inną. To tylko zabawa, każdy facet pisze z innnymi. Jak są głupie dziewczyny to sie trzeba nimi bawić. A najlepsze jest to ,że on jej niby nawet nie zna..Szanowny pan uważa ,że nic złego nie zrobił bo tylko pisał. On ma czyste sumienie i po problemie. Problemu on nie ma tylko partnerka. Oczywiście ta sytuacja nie dotknęła mnie. Pochodzi ona z "koleżeńskiego środowiska". Ja mam zasadę,że nie udzielam znajomym "dobrych rad" . Jak dla mnie to już jest zdrada nie wybaczyłabym, szybko by wyleciał z mojeg zycia.A Waszym zdaniem to juz zdrada? Jak daleko trzeba sie posunąć aby miała miejsce zdrada? Co byście zrobiły gdyby Wam się przydarzyła (oby nie !!!) taka sytuacja?