Ta miła uroczystość odbyła się w prowadzonym przez siostry felicjanki Zakładzie dla Chronicznie Chorych Kobiet na Białołęce, w którym od kilku lat przebywa pani Apolonia.
– Dla mamy najważniejsze zawsze było to, żeby wszystko robić na czas. Jak lekarz mówił, że tabletki trzeba brać o godz. 10, to dokładnie o tej porze je przyjmowała – mówi Maria Adamowicz (80 l.), córka jubilatki. – Mama, mając ponad sto lat, regularnie spacerowała po Solcu, gdzie mieszkała przez wiele lat – dodaje.
Pani Apolonia urodziła się niedaleko Grodna, na terenie dzisiejszej Białorusi. Po włączeniu tych terenów do Związku Radzieckiego została wywieziona do Kazachstanu. Po powrocie do Polski – pod koniec lat 50. ubiegłego wieku – pracowała w fabryce cukierków.
W latach 70. zamieszkała w Warszawie, w Śródmieściu. Ma 80-letnią córkę, wnuka i dwóch prawnuków. Sześć lat temu została odznaczona Krzyżem Zesłańców Sybiru.
Źródło-Fakt.pl