Chleb watykański, chlebek szczęścia - polska nazwa "chleba przyjaźni Amiszów" i prawdopodobnie z ich obyczajowości się wywodzi. Dziś bowiem nie ma problemu z zakupem gotowych drożdży. W niemieckojęzycznej tradycji jest to ciasto Hermana (lub wprost Herman). Chlebek ten to rodzaj kulinarnego "łańcuszka szczęścia" w postaci zakwasu chlebowego lub "próbki" ciasta przekazywanego pomiędzy rodzinami i sąsiadami. Po otrzymaniu zaczynu gospodyni przystępowała do przygotowania ciasta właściwego zgodnie z żartobliwym i wykorzystującym zasady mnemotechniczne wierszowanym przepisem. Cała procedura przygotowania trwała 10 dni. Przez ten czas, zgodnie z przepisem, w odpowiednich odstępach czasu ciasto należy mieszać i dodawać potrzebnych składników ("dokarmiać"). Na koniec, przepis nakazuje podzielić całość na 4 części, jedną z nich użyć do upieczenia chlebka zaś pozostałe "rozdać dobrym ludziom" (sąsiadom).
źródło: wikipedia
Znacie taki chlebek? Robiliście go kiedyś? Ja pamiętam jak jakieś 18 lat temu robiłam coś takiego pod nazwą "Herman". A teraz mam chlebek watykański. Dostałam porcję od siostry. Dziś trzeci dzień dokarmiania :) W niedzielę będę go piec. Oczywiście w jego moc średnio wierzę, ale jak już dostałam, to trzeba go wykonać :