W dużej mierze ze zwykłego lenistwa. Zwyczajnie im się nie chce nie tylko chodzić na msze, ale przede wszystkim żyć tym, czego naucza Jezus. Bo na to potrzeba wysiłku. Dużo wygodniej jest żyć bez wymagań, jakie stawia przed nami Kościół.
To niezwykłe, z jaką łatwością niektórzy piszą, że teraz mało "księży z powołaniem" - zupełnie, jakby się komuś Pan Bóg spowiadał, jaki plan i powołanie ma wobec każdego.
Wiara jest łaską, ale z nią trzeba współpracować. A jak się nie chce... trudno, Pan Bóg klęka przed naszą wolnością.
Na pewno formę Ewangelizacji trzeba dostosować do współczesnych realiów - i to się cały czas dzieje. Tylko, gdy ktoś mówi, że mu brakuje "fajnych księży", "ciekawych kazań", "porywających doznań", itd... to to trochę infantylne jest.