Dawno , dawno temu za górami za lasami urodziła się mała Oleńka .
Oleńka wychowywała się i rozwijała tak jak inne dzieci pijąc mleko , kakao , soki i herbatę .Z upływem czasu Oleńka zaczęła rosnąć i dojrzewać …wyrosła na duża pannę…popijając herbatkę , kawkę i hektolitry napojów gazowanych .W niedługim czasie z panny zrobiła się pani .Pani ta oczekiwała przyjścia na świat małej kruszynki …i zaczęła popijać wodę – żywiec zdrój na początku cytrynowa ..a później bez smakową …teraz woda nie odstępuje jej na krok. Miłością do nowego smaku zaraziła cała rodzinę J Teraz całą rodzinę wodę pije , bo po niej dobrze się czuje , i refluks dziadków z nią nie postępuje…
Mała kruszynka – nazwana została Karolinka… i gdy tylko mogła coś pic …mam jej wodę serwowała .Córci również woda bardzo zasmakowała .Córeczka soki i herbatki też popijała - ale podstawą była woda.Lubi ja po dziś dzień .Samą , z plasterkiem cytryny lub z sokiem żurawinowym. Popija ją w szklance i przez słomkę i w niekapku na spacerku.W konsekwecji zdrowe ząbki ma !!!
A jak mam ją przekonała świeciła przykładem , gdyż sama wodę popijała i córci wytrwałe podawała .Namęczyć się dużo nie musiała gdyż córeczce też szybko woda zasmakowała.
Morał jej prosty i dobrze wszystkim zanany…czym skorupka za młodu nasiąknie …także drogie mamy główka do góry i podajemy swoim szkrabom wodę jak najwcześniej i często bo woda jest nam bardzo potrzebna każdego dnia!!!