Jak długo jeszcze będziemy jeżdzić na światłach przy słonecznej pogodzie ??
19 sierpnia 2011 00:05 | ID: 615078
Witam ponownie.
Widzę, że dyskusja gorąca ale jakos nikt nie odniósł się do tego co napisałem w swoim wczorajszym poście. Nawet Pan, który zastanawia się jakim cudem włączone światła mogą powodować zwiększenie liczby wypadków.
No ale cóż. Każdy jest panem swojego losu.
Jutro wyjeżdżam z rodziną na urlop. Jak będzie pogodny dzień, to oczywiście bez włączonych świateł ale za to z przepisową prędkością i należną uwagą. I zapewne znowu będę się denerwował, że co chwilę oślepiają mnie kierowcy z naprzeciwka, ktrórych auta podskakują na nierównościach drogi lub mają źle wyregulowane światła. Modlę się, bym przez nich nie zabił jakiegos pieszego albo rowerzysty.
I pamiętajmy, że światła to nie wszystko. Trzeba przestrzegać wszystkich innych przepisów na drodze. Ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym do 50 km/h również.
Pozdrawiam uiczestników forum.
Bez świateł czyli łamiąc przepisy-biedne dzieci
19 sierpnia 2011 08:02 | ID: 615144
A o światłach do jazdy dziennej to kolega słyszał?
A ile % kierowców w Polsce je ma? 1%?
A Pan słyszał, ze w niektórych samochodach nie da się zamontować świateł do jazdy dziennej? Pomijam już problemy z gwarancją, koszt takich świateł, ale po prostu wymagałoby to robienia dziur w zderzaku.
W jakich autach się nie da? Światła ma coraz więcej aut, jednorazowy koszt nie jest wysoki. Da się je zamontować w każdym aucie. Nawet instalacja elektryczna jest bajecznie prosta jeśli o podłączenie chodzi. A nowe samochody coraz częściej mają fabryczne DRL'e.
Proszę sobie wyobrazić, że słyszałem o czymś takim.
Zacznijmy od samych świateł. Już tutaj koszty się zaczynają. Ponieważ nie wszystkie "światła dzienne" na Allegro są na prawdę nimi. Rzekłbym, że niewielki procent. Jeżeli już lampa ma wszystkie niezbędne oznaczenia homologacyjne i faktycznie je przeszła i jest dopuszczona do użytku na drogach publicznych, to kosztuje więcej niż kilkadziesiąt złotych.
Później dochodzi wybranie miejsca do montażu. Jak wiadomo odległość pomiędzy lampami musi wynosić min. 60 cm, a od bocznego obrysu auta max. 40 cm (z tym jest często większy problem). Do tego dochodzi odpowiednia wysokość, ale tutaj przedział jest już szerszy i wystarczający, chociaż pod zderzakiem nie zamontujemy - min. 25 cm od podłoża.
To jeszcze nie wszystko. Pozostało chyba najtrudniejsze. Oś odniesienia światła musi być równoległa do płaszczyzny nośnej pojazdu na drodze. Ponadto musi być ona równoległa do środkowej wzdłużnej płaszczyzny pojazdu. Innymi słowy - światła muszą być ustawione dokładnie na wprost. I to nie, że mi się tak wydaje - przepisy określają dokładne kąty widoczności geometrycznej. Z uwagi na krzywiznę przedniej części nadwozia samochodów zazwyczaj nawet "na oko" nie da się ustawić prosto lamp. Albo będą równo ze zderzakiem, czyli ewidentnie źle, albo będą odstawały, czyli szpetnie wyglądały. Oczywiście, wszystko się da. Można przecież wyciąć dziurę w zderzaku, z żywicy wykonać odpowiedni odlew "prostujący" lampy, mocowanie, wykonać pomiary, na koniec wszystko wyrównać kitem, wyszlifować i polakierować. Tylko jaki jest koszt takiego montażu? Nie wiem czy 1000 zł. starczy... Poza tym nieważne jak ładnie nie byłoby to i profesjonalnie zrobione, to dla niektórych samochód i tak będzie zeszpecony.
Rozumiem, że wszyscy tutaj macie światła dzienne. Bardzo byłbym ciekawy jak zostały zamontowane.
19 sierpnia 2011 08:18 | ID: 615152
Ja wiem, ja wiem!
Zamontowali jest automatyczny włącznik świateł (który jest nielegalny nawiasem mówiąc) no i ma światła dzienne.
BUHAHAHAHAHA
19 sierpnia 2011 09:32 | ID: 615208
Bez świateł czyli łamiąc przepisy-biedne dzieci
Jak te biednie dzieci żyły w czasach, gdy nie było tego absurdu, a było to nie tak dawno.
Jakim cudem żyjesz? Jak cudem ja żyję?
19 sierpnia 2011 09:44 | ID: 615221
Jutro wyjeżdżam z rodziną na urlop. Jak będzie pogodny dzień, to oczywiście bez włączonych świateł ale za to z przepisową prędkością i należną uwagą. I zapewne znowu będę się denerwował, że co chwilę oślepiają mnie kierowcy z naprzeciwka, ktrórych auta podskakują na nierównościach drogi lub mają źle wyregulowane światła. Modlę się, bym przez nich nie zabił jakiegos pieszego albo rowerzysty.
Może lepiej nie jedź, skoro możesz kogoś zabić przez taki drobiazg... mam nadzieję, że będziesz jechał tylko nocą, bo aż się boję pomyśleć, co to będzie, gdy wzejdzie silne Słońce. Same promienie słoneczne, a do tego światła odbijające się od innych samochodów... tragedia.
Ciekawe, gdyby wszyscy kierowcy tak jak Ty traktowali przepisy ruchu drogowego: "Jeżdżę przepisowo, tylko po lewej stronie, jak Anglicy. Bo jazda po prawej jest głupia... ale pamiętajcie, że trzeba przestrzegać przepisów. Nie przekraczam dozwolonej prędkości".
Proszę sobie wyobrazić, że słyszałem o czymś takim.
Zacznijmy od samych świateł. Już tutaj koszty się zaczynają. Ponieważ nie wszystkie "światła dzienne" na Allegro są na prawdę nimi. Rzekłbym, że niewielki procent. Jeżeli już lampa ma wszystkie niezbędne oznaczenia homologacyjne i faktycznie je przeszła i jest dopuszczona do użytku na drogach publicznych, to kosztuje więcej niż kilkadziesiąt złotych.
Później dochodzi wybranie miejsca do montażu. Jak wiadomo odległość pomiędzy lampami musi wynosić min. 60 cm, a od bocznego obrysu auta max. 40 cm (z tym jest często większy problem). Do tego dochodzi odpowiednia wysokość, ale tutaj przedział jest już szerszy i wystarczający, chociaż pod zderzakiem nie zamontujemy - min. 25 cm od podłoża.
To jeszcze nie wszystko. Pozostało chyba najtrudniejsze. Oś odniesienia światła musi być równoległa do płaszczyzny nośnej pojazdu na drodze. Ponadto musi być ona równoległa do środkowej wzdłużnej płaszczyzny pojazdu. Innymi słowy - światła muszą być ustawione dokładnie na wprost. I to nie, że mi się tak wydaje - przepisy określają dokładne kąty widoczności geometrycznej. Z uwagi na krzywiznę przedniej części nadwozia samochodów zazwyczaj nawet "na oko" nie da się ustawić prosto lamp. Albo będą równo ze zderzakiem, czyli ewidentnie źle, albo będą odstawały, czyli szpetnie wyglądały. Oczywiście, wszystko się da. Można przecież wyciąć dziurę w zderzaku, z żywicy wykonać odpowiedni odlew "prostujący" lampy, mocowanie, wykonać pomiary, na koniec wszystko wyrównać kitem, wyszlifować i polakierować. Tylko jaki jest koszt takiego montażu? Nie wiem czy 1000 zł. starczy... Poza tym nieważne jak ładnie nie byłoby to i profesjonalnie zrobione, to dla niektórych samochód i tak będzie zeszpecony.
Rozumiem, że wszyscy tutaj macie światła dzienne. Bardzo byłbym ciekawy jak zostały zamontowane.
O matko... facet, a nie potrafi sobie z taką drobnostką poradzić. Rozumiem, że przy zmianie koła też wymiękasz? Litości! Ciekawe, że kupione za 100zł lampy LED'owe ze zwykłym przekaźnikiem za kilka złotych, przykręcone do atrapy chłodnicy (tak, tak, w Lanosie też można, wystarczy użyć okrągłych lamp i wszystkie odległości zostają zachowane), zderzaka czy w zaślepkach od przeciwmgłowych halogenów przechodzą bez problemów przegląd techniczny (gdzie takie elementy się rzeczywiście sprawdza). Ostatnio nawet miałem sytuację w rodzinie, gdzie LEDy po zapaleniu świateł mijania nie gasły całkowicie, tylko zmniejszały intensywność świecenia do poziomu świateł pozycyjnych. Podczas przeglądu serwisant miał wątpliwości, czy mimo zmniejszenia mocy nie są za jasne. Pomierzył wszystko, było ok i auto przeszło przegląd.
Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.
19 sierpnia 2011 09:51 | ID: 615230
Ciekawe, gdyby wszyscy kierowcy tak jak Ty traktowali przepisy ruchu drogowego: "Jeżdżę przepisowo, tylko po lewej stronie, jak Anglicy. Bo jazda po prawej jest głupia... ale pamiętajcie, że trzeba przestrzegać przepisów. Nie przekraczam dozwolonej prędkości".
O matko i córko!
Promienie słonecznie to chyba dobrze? W końcu Słońce służy do oświetlania Ziemi. A co to będzie jak taki pieszy bedzie przechodził przez przejście dla pieszych w silnym słońcu. Kaplica po prostu.
19 sierpnia 2011 10:07 | ID: 615244
Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.
Niby z czym nie potrafię sobie poradzić? Z rzeźbieniem w zderzaku? Zgadza się, nie jestem zawodowym lakiernikiem. Chociaż pewnie nieliczni podjęliby się takiego zadania. Proszę przeczytać jeszcze raz uważnie o czym napisałem. Przykręcenie lamp na dwa wkręty to faktycznie żaden problem, ale chyba nie o to chodzi. I nie jest to nadgorliwość, tylko montaż zgodnie z obowiązującym prawem i przepisami (skoro też o nich mowa). Przegląd bez problemu przechodzi również wiele trupów, które dawno powinny być na złomowisku. Nie po to też kupuje się nowy samochód za kilkadziesiąt tysięcy, aby zaraz brać go na domowy warsztat i traktować elektronarzędziami. Że o utracie gwarancji nie wspomnę...
19 sierpnia 2011 10:21 | ID: 615254
Tak? A to ciekawe.
Tablica rejestracyjna ma 52 cm. Powierzchnia jednej lampy musi mieć min. 25 cm2 (średnica 5,6 cm) - a dokładnie powierzchnia świecenia. Do tego dochodzi obudowa. Najmniejsze światła okragłe jakie widziałem miały średnicę 8 cm.
No więc pytam:
Gdzie się zmieszczą?
A ten focus to która wersja?
Czasem nie ta?
19 sierpnia 2011 10:51 | ID: 615275
Nie zapominać również o maksymalnej odległości od bocznego obrysu pojazdu - max. 40 cm.
A tutaj gdzie się zmieszczą? Tak się składa, że mam podobny samochód, więc może osobiście skorzystam z propozycji.
19 sierpnia 2011 11:08 | ID: 615288
Już wiem. On je tak zamontuje. Tylko niech nie zapomina, że nie wolno przesłaniać refektorów, więc pozostaje montaż na masce.
Będziesz wiercił otworki czy użyjesz Superglue? A może taśmy klejącej?
19 sierpnia 2011 11:17 | ID: 615291
wydaje mi się że to dobrze że zawsze musimy jeździć na światłach przynajmniej o nich pamiętamy.
19 sierpnia 2011 11:25 | ID: 615294
Ale co tutaj jest do pamiętania? Światła powinno się włączać gdy jest taka potrzeba, podobnie jak wycieraczki czy ogrzewanie tylnej szyby. Chyba nie ma takiej osoby, która by zapomniała włączyć świateł w nocy. A już na pewno nie ma na to wpływu, czy jeździmy na światłach w dzień. Kto ma zapomnieć to i tak zapomni. Można nawet powiedzieć, że teraz są większe na to szanse, gdyż dla wielu ludzi włączenie świateł jest mechanicznym odruchem, a nie świadomą decyzją. Wystarczy, że po wejściu do auta coś go rozproszy i nie przekręci manetki i dalej będzie jechał myśląc, że ma włączone światła.
Poza tym w nocy nie raz widziałem samochód, który wyglądał jak motocykl. Z jednej strony nic mu nie świeciło, ani pozycja. Nietrudno uderzyć w takiego na wąskiej drodze myśląc, że to motocykl.
19 sierpnia 2011 11:26 | ID: 615295
wydaje mi się że to dobrze że zawsze musimy jeździć na światłach przynajmniej o nich pamiętamy.
Wydaje mi sie, że dobrze byłoby mieć wycieraczki włączone. Zawsze o nich będziemy pamiętać.
A dzisiaj mają byc burze i grad, więc już teraz je włącz. I koniecznie kask na głowę.
19 sierpnia 2011 11:46 | ID: 615316
Każda przesada jest uciążliwa. Ja np. w lesie zapalam światła, by być lepiej widoczną, ale już jeżdzenie w mieście na światłach w ciągu dnia - jest pewną przesadą...ale, jak juz wspomniano - ktoś na tym przepisie zarobił (producenci żarówek i lamp)
19 sierpnia 2011 12:00 | ID: 615322
Każda przesada jest uciążliwa. Ja np. w lesie zapalam światła, by być lepiej widoczną, ale już jeżdzenie w mieście na światłach w ciągu dnia - jest pewną przesadą...ale, jak juz wspomniano - ktoś na tym przepisie zarobił (producenci żarówek i lamp)
i producenci paliwa
i budżet państwa
i paru posłów
i firma PR
i pewnie jeszcze paru by się znalazło
A kto stracił? 500 osób rocznie (życie) oraz miliony polskich kierowców (3 miliardy zł rocznie).
19 sierpnia 2011 12:04 | ID: 615325
Tutaj każdy może sobie sam policzyć ile traci.
19 sierpnia 2011 15:36 | ID: 615444
A kto stracił? 500 osób rocznie (życie) oraz miliony polskich kierowców (3 miliardy zł rocznie).
Znowu kit wciskasz, mój drogi - wyliczyłem na podstawie podanych przez ciebie danych, że nie trzy miliardy, ale niecałe 300 milionów.
500 osób rocznie traci zycie przez włączone światła? Koń by sie uśmiał. Zwłaszcza, że - jak sam ciagle podajesz - żadnych badan w Polsce nie robiono.
Ja tracę 270 zł, za które mógłbym kupic wnuczkowi np. prezent albo coś do jedzenia.
A ile tracą Wasze dzieci i wnuki?
Obliczyłem - jest to jakieś 16 zł rocznie. inne źródła podają 20-23 zł rocznie. Straszna kwota, bioraąc pod uwage fakt, że więcej nasz kosztuje podwyżka cen paliwa o kilkanascie groszy w roku.
19 sierpnia 2011 15:59 | ID: 615457
Znowu kit wciskasz, mój drogi - wyliczyłem na podstawie podanych przez ciebie danych, że nie trzy miliardy, ale niecałe 300 milionów.
500 osób rocznie traci zycie przez włączone światła? Koń by sie uśmiał. Zwłaszcza, że - jak sam ciagle podajesz - żadnych badan w Polsce nie robiono.
Obliczyłem - jest to jakieś 16 zł rocznie. inne źródła podają 20-23 zł rocznie. Straszna kwota, bioraąc pod uwage fakt, że więcej nasz kosztuje podwyżka cen paliwa o kilkanascie groszy w roku.Ciekawego według jakiego wzoru. Gazetowego czy telewizyjnego?
Widzi Pan, jak coś się "oblicza", to najpierw trzeba mieć podstawy z danej dziedziny i przede wszystkim znać wzór. A wzór przecież podałem, więc o co chodzi, w czym trudnośc?
Jakie to źrodła, ciekaw bardzo jestem. Może Krzysztof Hołowczyc, autor słynnego zdania: "„Dziwi mnie przekonanie niektórych kierowców, że że jazda na światłach zwiększa spalanie - jest to zupełnie błędne stwierdzenie.”
Użył Pan podanego programu do obliczenia swoich strat?
19 sierpnia 2011 16:13 | ID: 615471
Panie Waldku pali Pan papierosy lub pije alkohol?
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.