Okres ciąży to czas bezcenny dla przyszłych rodziców, którzy codziennie obserwują brzuch, dotykają go i cieszą się z każdego ruchu swojego potomstwa. Przy pierwszej ciąży nad imieniem dla syna zastanawialiśmy się cały czas. Gdzieś w przerwach mysleliśmy o łóżeczku, wózku, itp. Prawdę mówiąc wybór dla pierwszego dziecka nie był jakiś skomplikowany. Możliwości było sporo, poza tym uznaliśmy, że jako pierworodny dostanie imię najbardziej zblizone do imienia męża. Mąż Tomasz, dziecko Tobiasz. Sprawa prosta.
Natomiast przy drugim synu, który miał planowo urodzić się 18marca, a przyszedł na świat 27 lutego tego roku, był już wiekszy problem z wyborem imienia. Propozycji było kilka, jednak każde imię z czymś albo z kimś nam się kojarzyło i to nie zawsze pozytywnie. Albo jakieś przezwisko, albo wierszyk, albo negatywna postać. Jak już mi się jakieś spodobało, to mąż miał jakies skojarzenie, które przekreslało dane imię. Pamietam moment, że nawet z mężęm byliśmy zgodni co do jakiegoś imienia, na co nasz syn Tobiasz stanął i powiedział: "o nie, nie; mój brat nie będzie się tak nazywał, będą go przezywać". Także wybór był trudny. Na szczęście na samym początku powiedzieliśmy Tobiaszowi, że imię wybierają rodzice, a dziecko może dawać tylko propozycję. Jednak jak powiedział nam przezwisko, to uznaliśmy , że jak chodzi już do pierwszej klasy, to wie co mówi i z danego imienia zrezygnowaliśmy.
Ogólną zasadę przyjęliśmy, żeby imię było w miare rzadkie. Uznaliśmy również, że fajnie byłoby już się "trzymać" niepisanej zasady, iż chłopców nazywamy na literę T. Naprawdę długo myslelismy nad imieniem. W międzyczasie stwerdziłam, że imię Łukasz jest ładne, sporadycznie już nadawane (przynajmniej w Krakowie) i w dodatku podobnie jak Tomasz i Tobiasz kończy się na -asz. Tobiaszowi sie spodobało, mąż trochę kręcił nosem ale nie powiedział nie. Alternatywą dla Łukasza został Tymon - zaczyna się na T, rzadkie imię i podobało się nam wszystkim. Ostatecznie uznaliśmy, że nazwiemy nowego potomka Tymon, chyba że urodzi się o świcie to będzie Łukasz, bo własnie to oznacza to imię.
Drugi syn urodził o świcie ! Przez pierwszą dobę nazywalismy go Łukasz, zgodnie z ustaleniami. Jednak coś było na rzeczy, bo prawdę mówiąc wcale do niego tak nie mówiliśmy, a jedynie mówiąc o nim używaliśmy tego imienia. Coś jednak nie pasowało. Poza tym jakiś taki spokojny ten drugi syn i tak bardzo podobny do starszego brata - jak dwie krople wody ;), że pewnego dnia powiedziałam mężowi i starszemu synowi, że imię Łukasz w ogóle do niego nie pasuje i nazwiemy go Tymon. Tak też zrobiliśmy. Tomasz z Tobiaszem pojechali zarejestrować w urzędzie Tymona.
Wszyscy nam mówią: każde dziecko będziecie nazywać na T? A ja odpowiadam, że tak jakoś pasuje. Imiona ładne i w sam raz dla naszych pociech. Już wiemy, że jeśli przytrafi się trzeci syn to będzie nazywał się Tytus ;) Imiona na T zawsze pasują.
A jak dziewczyna? to proste. Ja nazywam się Ola, to one na O. Olga lub Oriana. Bardziej Oriana, bo to rzadsze imię. Tylko czy imona zaczynające się na literę O pasują tak samo jak te na literę T?