Witajcie.
Chciałabym prosić o Waszą opinię.
Chodzi o mojego męża. Problem leży w Naszym seksie.. Ja nie odczuwam popędu praktycznie wogóle, On jak normalny facet chciałby się kochać po kilka razy dziennie. Dla mnie seks to przykry obowiązek z którego nie mam żadnej przyjemności.. Kochamy się jakieś 2 razy w tygodniu. Zmuszam się bo go kocham.. Wczoraj miejsce miała nieprzyjemna sytuacja. Otóż podczas pieszczot wybuchłam, nerwowo nie wytrzymałam. On nie umie mnie podniecić, od początku naszego związku niczego się nie nauczył, nie wie co lubię a czego nie. Kiedyś mu o tym powiedziałam, pokazałam jak ma mnie pieścić. Wszystko na nic, On się trzyma swojego schematu który mnie doprowadza do szewskiej pasji.. Wczoraj mu to powiedziałam w nerwach. Dzisiaj rano wstaję a Jego nie ma, widzę że obrączka leży na komodzie.. Dzwoniłam, pisałam ale nie odpowiadał. Po godzinie dostałam smsa:
" Co myślisz o naszym seksie? Nie jest za bardzo udany, Ja się męczę i Ty też się ze mną męczysz kotku. Po Twojej wczorajszej wypowiedzi zrobiło mi się tak smutno,że trzeba wreszcie poruszyć ten temat. Kocham Cię ale nie mogę Cię zaspokoić to po co będziemy się męczyć?"
Czy uważacie,że nieudane pożycie jest wystarczającym powodem do rozwodu?
W innych kwestiach dogadujemy się dobrze..