Stawiacie wózki na klatce schodowej?
Zawsze mnie zastanawiało czy mogą być wyciągnięte względem rodziców jakieś sankcje prawne?
5 listopada 2012 06:55 | ID: 856687
ja mieszkam w domu jednorodzinnym wózek stoi w piwnicy :)
5 listopada 2012 09:38 | ID: 856761
My trzymamy na klatce ale tylko do południa. Po południu jak wracamy z pracy zabieramy do domu. Oprócz naszego stoi jeszcze jeden więc jakoś zagracona klatka nie jest i spokojnie da się przejść. Nikt z sąsiadów nigdy się ne skrażył.
5 listopada 2012 09:45 | ID: 856766
A sanki gdzie stawiacie?
Ja tamtej zimy postawiłam sanki kolo grzejnika na schodach.. Po godzinie poszłam po nie i zrobiłam sobie zabawy bo cały śnieg stopniał i musiałam myć schody....bo sąsiedzi byli zmuszeni iść po kałuży i roznieśli ją. Od tamtej pory dobrze wycieram sanki przed blokiem i stoją w naszym małym korytarzu w sezonie.
5 listopada 2012 09:53 | ID: 856770
jeszcze nie mieliśmy z tym problemu, bo w tym roku po raz pierwszy użyjemy sanek :) ale myslę, że będziemy wystawiać na balkon.
5 listopada 2012 09:55 | ID: 856772
Też planuję zakup sanek dopiero w tym rokui to o ile będzie śnieg,
rok temu chciałam, ale niewiele byśmy z nich skorzystali, a kilka razy po prostu pożyczyłam,
a trzymać będę również na klatce
5 listopada 2012 10:05 | ID: 856781
Mieszkam na 4 piętrze, w 2 pokojowym mieszkaniu z rodzicami, więc jakoś sobie nie wyobrażam żebym miała go wnosić codzinnie na górę- zwyczajnie fizycznie nie podołam a i miejsca w domu na niego nie mam,wózkowni nie mamy, a w piwnicy najzwyczajniej w świecie nie pachnie zbyt uroczo.
W rezultacie więc trzymam wózek na klatce, ale jestem teraz jedyną mamuśką w naszej klatce, więc nikomu nie przeszkadza.
ja mieszkalam przez jskis czas w 2 pokojowym z mama i dziadkami wiec to nie wytlumaczenie.Wozkowni tez nie mam, ale mam starszych sasiadow i nie wyobrazam sobie zeby w razie czego pogotowie musialo przesuwac moj wozek zeby zniesc chorego.
5 listopada 2012 10:13 | ID: 856794
My teraz zamieszkaliśmy w bloku. Klatka schodowa jest ogromna stoi 7 wózków i rowery i jeszcze by się zmieściło na każdym piętrze jest tak dużo miejsca, ja swój wózek trzymam w aucie bo mam duże i nie muszę składać ;-) więć wyjmuję jak idę na spacer a woże ze sobą jak jade po starszego syna.
5 listopada 2012 10:17 | ID: 856798
ja też zostawiam na klatce i są jeszcze 2 inne i narazie nikt się sie skarżył..a z tymi sankami to też pomychł! chyba też na balkon będę wystawiała..
5 listopada 2012 10:19 | ID: 856799
Sanki trzymamy w garażu, albo w kuchni polowej., Ale ja mieszkam na wsi, mamy swój dom, swoje podwórko, więc i problemu takiego nie ma. Mogę zostawić sanki koło schodów, tez nie ma problemu:)))
5 listopada 2012 11:36 | ID: 856879
Mieszkam na 4 piętrze, w 2 pokojowym mieszkaniu z rodzicami, więc jakoś sobie nie wyobrażam żebym miała go wnosić codzinnie na górę- zwyczajnie fizycznie nie podołam a i miejsca w domu na niego nie mam,wózkowni nie mamy, a w piwnicy najzwyczajniej w świecie nie pachnie zbyt uroczo.
W rezultacie więc trzymam wózek na klatce, ale jestem teraz jedyną mamuśką w naszej klatce, więc nikomu nie przeszkadza.
ja mieszkalam przez jskis czas w 2 pokojowym z mama i dziadkami wiec to nie wytlumaczenie.Wozkowni tez nie mam, ale mam starszych sasiadow i nie wyobrazam sobie zeby w razie czego pogotowie musialo przesuwac moj wozek zeby zniesc chorego.
częstotliwość znoszenia chorych ludzi jest na szczęście mała a codzienność w tachaniu wózka po schodach z dzieckiem, z zakupami jest trudna. A jak wózek zajmuje za dużo miejsca na klatce można go złożyć i oprzeć o ścianę. Myślę, ze w blokach trzeba się z tym liczyć, że mieszkają małe dzieci. Takie uroki domów wielorodzinnych.
5 listopada 2012 11:55 | ID: 856894
Mieszkam na 4 piętrze, w 2 pokojowym mieszkaniu z rodzicami, więc jakoś sobie nie wyobrażam żebym miała go wnosić codzinnie na górę- zwyczajnie fizycznie nie podołam a i miejsca w domu na niego nie mam,wózkowni nie mamy, a w piwnicy najzwyczajniej w świecie nie pachnie zbyt uroczo.
W rezultacie więc trzymam wózek na klatce, ale jestem teraz jedyną mamuśką w naszej klatce, więc nikomu nie przeszkadza.
ja mieszkalam przez jskis czas w 2 pokojowym z mama i dziadkami wiec to nie wytlumaczenie.Wozkowni tez nie mam, ale mam starszych sasiadow i nie wyobrazam sobie zeby w razie czego pogotowie musialo przesuwac moj wozek zeby zniesc chorego.
częstotliwość znoszenia chorych ludzi jest na szczęście mała a codzienność w tachaniu wózka po schodach z dzieckiem, z zakupami jest trudna. A jak wózek zajmuje za dużo miejsca na klatce można go złożyć i oprzeć o ścianę. Myślę, ze w blokach trzeba się z tym liczyć, że mieszkają małe dzieci. Takie uroki domów wielorodzinnych.
Gdyby wszyscy pamiętali o tym złożeniu wózka..... częste za to jest mijanie się na klatkach schodowych z sąsiadami i w tedy jest zamieszanie. Nie mówiąc o tym gdyby był pożar...a mieszkając z rożnymi ludźmi w bloku należy się z tym liczyć....
ja ogólnie zauważam ze schody nie powinny być przechowalnią....tak samo jak nie lubię gdy niektórzy wystawiają sobie szafki na buty przed drzwi lub śmieci. Nie lubię tez jak ktoś zastawi wejście do piwnicy. Chce po coś wejść do piwnicy a muszę bawić się w przekładanie odstawianie....
5 listopada 2012 12:20 | ID: 856915
Ja jeszcze dzieci nie mam, ale nie byłoby z tym problemu bo mieszkam w domu jednorodzinnym, mam dużo miejsca w domu, w garażu, przed domem. Jednak jak byłam na wakacjach u siostry ciotecznej i mojego chrześniaka to wózek codziennie tachałysmy na góre do mieszkania, a mieszka na 2 pietrze.
5 listopada 2012 12:28 | ID: 856943
Współczuję Wam ciasnoty w blokach! Ja trzymam sanki w kotłowni, wózek w korytarzu.
5 listopada 2012 13:18 | ID: 856987
Mieszkam na 4 piętrze, w 2 pokojowym mieszkaniu z rodzicami, więc jakoś sobie nie wyobrażam żebym miała go wnosić codzinnie na górę- zwyczajnie fizycznie nie podołam a i miejsca w domu na niego nie mam,wózkowni nie mamy, a w piwnicy najzwyczajniej w świecie nie pachnie zbyt uroczo.
W rezultacie więc trzymam wózek na klatce, ale jestem teraz jedyną mamuśką w naszej klatce, więc nikomu nie przeszkadza.
ja mieszkalam przez jskis czas w 2 pokojowym z mama i dziadkami wiec to nie wytlumaczenie.Wozkowni tez nie mam, ale mam starszych sasiadow i nie wyobrazam sobie zeby w razie czego pogotowie musialo przesuwac moj wozek zeby zniesc chorego.
częstotliwość znoszenia chorych ludzi jest na szczęście mała a codzienność w tachaniu wózka po schodach z dzieckiem, z zakupami jest trudna. A jak wózek zajmuje za dużo miejsca na klatce można go złożyć i oprzeć o ścianę. Myślę, ze w blokach trzeba się z tym liczyć, że mieszkają małe dzieci. Takie uroki domów wielorodzinnych.
A jak juz sie cos zdarzy to co wtedy? pozar lub inna tragedia? nie badzmy cyniczni. Ja doskonale rozumiem co znaczy brak miejsca do trzymania wozka i taszczenie wozka z dzieckiem i zakupow do gory, ale nie robmy z klatki przechowalni. U mnie w klatce w PL obecnie byla 4 dzieci plus jedna wnuczka sasiadki mala ktora z wozkiem byla codziennie i nie wyobrazam sobie aby wszystkie wozki staly na klatce.
5 listopada 2012 13:20 | ID: 856988
Wszystko w granicach zdrowego rzosądku. Nikt nie robi z klatki przechowalni i nie sądze aby ktoś wciskał w wózek tak, że nie da się przejść. Nie ma co przesadzać. Wystaczy odrobina wyobraźni!
5 listopada 2012 13:21 | ID: 856991
Wszystko w granicach zdrowego rzosądku. Nikt nie robi z klatki przechowalni i nie sądze aby ktoś wciskał w wózek tak, że nie da się przejść. Nie ma co przesadzać. Wystaczy odrobina wyobraźni!
No właśnie - wyobraźnia wskazana:)
5 listopada 2012 13:23 | ID: 856994
Pół biedy, gdy jest wózkownia i z dzieckiem tylko się schodzi na parter i wózek wyciąga. Gorzej gdy jest wąsko. Na chwilę obecną ja sobie nie wyobrażałabym tachtać wózek na 4 piętro bo za ciężki a windy niet, ani zostawiać go w piwnicy bo nie mam tam na to miejsca. Poniekąd więc cieszę się, że Dorotka już wózka nie potrzebuje
5 listopada 2012 13:30 | ID: 857000
Wszystko w granicach zdrowego rzosądku. Nikt nie robi z klatki przechowalni i nie sądze aby ktoś wciskał w wózek tak, że nie da się przejść. Nie ma co przesadzać. Wystaczy odrobina wyobraźni!
Wyobraznie tez trzeba miec, jak sie wozek zostawie na klatce. Przepisy przepisami, wiec nie ukrywajmy, ze sie po prostu ich nie przestrzega w momencie pozostawienia wozka i tyle.
5 listopada 2012 13:31 | ID: 857001
Wszystko w granicach zdrowego rzosądku. Nikt nie robi z klatki przechowalni i nie sądze aby ktoś wciskał w wózek tak, że nie da się przejść. Nie ma co przesadzać. Wystaczy odrobina wyobraźni!
Oj niestety nie każdy ma tą wyobraźnie. Klatki chodowe sa bardzo wąskie w niektórych blokach U znajomej jest tak ze dwoje na półpiętrze to już tłok. A jak jeszcze stoi wózek z gondola to jest nie lada wyczyn przecisnąć się z zakupami by nie uderzyć o wózek. Niektórzy nie maja wyobraźni.
5 listopada 2012 13:34 | ID: 857003
Co ja mam teraz powiedziec. Liwia jeszcze nie chodzi sama, nie mam piwnicy, jedynie garaz ktory znajduje sie za budynkiem, wiec mam kawal drogi do przejscia z mala na rekach po wozek. Klatke mamy bardzo waska, wiec nawet jak zloze wozek to ciezko mi wyjsc do gory z nim. Schody sa w dodatku krecone, wiec jak wychodze z Liwia na rekach i zakupami to ide jak zolw zeby nie zleciec ze wszystkim. Mamy miejsce pod schodami, aby tam zostawic wozek, ale wlasciciele sie nie zgadzaja i co mam sie powiesic?
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.