Czy macie w swoim otoczeniu takich ludzi? Wysysają waszą energię jakby z tego żyli.
Wyobraźcie sobie, że oprócz ludzi, którzy robią to nieświadomie i o których przede wszystkim chciałabym porozmawiać, istnieją tacy, którzy należą do współczesnych subkultur wampirów, do klanów. Są to ludzie, którzy świadomie żerują na innych i mają też swoich dawców, zabierają im energię. Można o nich przeczytać w książce "Wampiry same o sobie". Niektórzy z nich czasem piją ludzką krew w niewielkich ilościach, ponieważ po chyba 500ml człowiek wymiotuje, więc nie da rady więcej. Dla mnie to chore. Wspólczesne wampiry to ludzie, którzy wierzą w to, że mogą przejąć czyjąś energię. Ja spotkałam na swojej drodze takich, którzy robią to nieświadomie lub w połowie świadomie. Po rozmowie z nimi czuję się wyzuta ze wszystkiego, nie mam na nic siły, na niczym nie mogę się skupić, nic mi się nie chce i czuję wyraźnie, że nie mam energii podczas gdy oni mają jej coraz więcej. Są toksyczni i swoim gadaniem naprawdę odbierają życiową energię... Najczęściej są to ludzie, którzy w kółko narzekają - jemu się robi lepiej jak sobie przy mnie ponarzeka, ale nie tak wiecie, jak to czasem trzeba, tylko tak: wszystko jest złe, nic mi się nie udaje, nic mi się nigdy nie uda, idę się powiesić, nie znajdę pracy, nie skończę szkoły, nie zakocham się, bo wszyscy faceci są tacy sami. Tej osobie robi się lepiej, a ja z tym wszystkim co usłyszałam zostaję. Idę przez miasto i zaczynam myśleć, że chyba wszystko naprawdę jest beznadziejne.