Wierzycie w ten przesąd?
Bo ilekroć idziemy z wózeczkiem,za każdym razem sąsiadki pytają, czy mamy przypiętą kokardkę....
Jak objawia się takie "zaczarowanie"? I jak później odczarować nasze dziecko?
13 lipca 2011 15:00 | ID: 586908
ja nie miałam an kokardki ani czerwonego wóżka Patrykwi jakoś nic nigdy nie dolegało :)
13 lipca 2011 15:05 | ID: 586910
Ja miałam kokardki i w wózku ( mimo że też był czerwony ) i w łóżeczku
13 lipca 2011 15:21 | ID: 586916
Tak kokarda jest niezbędna. Zauroczenie objawia się głównie syczeniem i wydawaniem innych, dziwnych odgłosów przez dziecko. Jeżeli chodzi o odczarowanie to jest ono możliwe, choć nie jest łatwe. Należy udać się do nalbliższego szamana, a takowy mieszka w Puszczy Białowieskiej, i oddać pociechę na parogodzinną sesję.
Oczywiście, że to niedorzeczne. Choć może fajnie byłoby uwierzyć w taki magiczny i tajemniczy świat zaklęć, klątw i magii.
13 lipca 2011 15:28 | ID: 586919
Dla mnie to bajki...Nie jestem przesądna i nigdy nie byłam. Ja żadnych kokardek nie przyczepiałam i mój synek nie jest zauroczony, choć mnóstwo osób zagląda mu do wózka i go podziwia.
Jak ktoś chce niech sobie w to wierzy, ale żyjemy w 21 wieku i czary mary znam jedynie z Harrego Pottera;).
13 lipca 2011 15:34 | ID: 586926
Ja też nie wierzę w ten cudowny czerwony kolor, wózek miałam zielony wszyscy zachwycali sie dzieciątkiem jak to bywa a mała zawszw była grzeczna. Tak samo jak przesąd o tym że niewolno mierzyć brzuszka w ciąży czy przechodzić pod sznurkiem na bielizne bo dziecko sie owinie w pępowine i udusi, nie prawda. Ja będąc w ciąży chodziłam pod sznurkiem i mierzyłam brzuszek bo miałam szyte sukienki ciężowe, a mała urodziła się bez niczeg.Będąc w ciąży poparzyłam sobie rękę a mała niema śladu. To tylko zabobony
Albo jak w ciąży nosi się łańcuszek to dziecko urodzi się z pępowiną owiniętą wokół szyi - ja nosiłam i Adaś urodził się bez pępowiny wokół szyi... Albo jak się wystraszę w ciąży i złapię za brzuch albo jakąś część ciała, to dziecko będzie tam miało znamię. Ze 100 razy się wystraszyłam i za brzuch lub inną część ciała złapałam i mój synek nie ma żadnych znamion...
Dodam, że w piątek 13 zdawałam maturę z biologii i zdałam ją na 80% i jak tu mówić o pechu i przesądach...:P
13 lipca 2011 15:50 | ID: 586945
Przyznaje, że o tej czerwonej kokardce słyszę pierwszy raz
Zabawne
13 lipca 2011 15:55 | ID: 586952
Aga czyś Ty oszalała :)
Proszę Cię nie wierz w takie głupotki hehe
Kubuś nie ma czerwonej kokardki, ciągle ktoś zachwyca się Jego oczami , czaruje,
ale ja jakoś nawet nie probuję odczarowywać :)
13 lipca 2011 15:58 | ID: 586955
Ja nie wierzę w takie rzeczy.Hania jest nadzwyczaj urodziwym dzieckiem, co nie raz dało się słyszeć z ust oglądaczy i jedyne uroki jakie padały to słowa "urrrrocza".A co do innych zabobonów to tzw. pecha miewam często i aż boję sie pomyśleć co by było gdyby przechodzenie pod drabiną rzeczywiście go przynosiło.Pzdr
13 lipca 2011 16:38 | ID: 586974
Aga czyś Ty oszalała :)
Proszę Cię nie wierz w takie głupotki hehe
Kubuś nie ma czerwonej kokardki, ciągle ktoś zachwyca się Jego oczami , czaruje,
ale ja jakoś nawet nie probuję odczarowywać :)
No jasne, że nie wierzę Ale te sąsiadki to człowieka zaszczują jak tej kokardki nie ma- zwłaszcza we wsi, a i ich zdaniem kokardka powinna być do chrztu...
13 lipca 2011 17:44 | ID: 587025
Przyznaje, że o tej czerwonej kokardce słyszę pierwszy raz
Zabawne
NO właśnie starm sobie przypomnieć czy Michaś miał takową przy wózku i nie pamiętam Czyli jak miał to nie była przez nas założona:)
13 lipca 2011 17:52 | ID: 587029
U mnie się tego nie praktykuje.
13 lipca 2011 18:28 | ID: 587047
Wierzycie w ten przesąd?
Bo ilekroć idziemy z wózeczkiem,za każdym razem sąsiadki pytają, czy mamy przypiętą kokardkę....
Jak objawia się takie "zaczarowanie"? I jak później odczarować nasze dziecko?
Ahaha ... przepraszam, ale prooooszę Cię... co to za pytanie!!
Podobno jak się kobieta w ciąży oparzy to jej dziecko będzie miało tam znamię, w takim układzie mój syn by miał znamiona od palcy po łokcie bo ja zaaawsze jak coś piekę to się przypalę.
Sąsiadkom każ przypiąć sobie samym kokardki na czoło :D Zabobony...
13 lipca 2011 19:00 | ID: 587071
Mnie to smieszy takie cos, jak kuzynka powiedziala mi zebym przyczepila czerwona kokardke do lozeczka wprost nie moglam opanowac smiechu :D
13 lipca 2011 23:34 | ID: 587400
myśle , że wierzy w to każdy - któ miał jakąś nieprzyjemna sytuację .Ja wierze.... nic nie zaszkodzi jak wóżeczek bedzie miał jakis czerwony element dodoany:)
13 lipca 2011 23:49 | ID: 587428
Tak kokarda jest niezbędna. Zauroczenie objawia się głównie syczeniem i wydawaniem innych, dziwnych odgłosów przez dziecko. Jeżeli chodzi o odczarowanie to jest ono możliwe, choć nie jest łatwe. Należy udać się do nalbliższego szamana, a takowy mieszka w Puszczy Białowieskiej, i oddać pociechę na parogodzinną sesję.
Oczywiście, że to niedorzeczne. Choć może fajnie byłoby uwierzyć w taki magiczny i tajemniczy świat zaklęć, klątw i magii.
Ja z pochodzę z tych stron, mój bratanek był zauroczony, wiem co to jest bezpodstawny płacz dziecka, który ciężko uciszyć. Może nie szaman ale szeptucha pomoga, wiele kobiet na Podlasiu potrafi odczyniać nie wiem dokładnie jak ale spluwanie do kątow modlitwa, coś z majtkami... śmieszne ale prawdziwe . Jak była dzieckiem byłam w Orli u babki bo kołtun mi się robił i pomogła do dziś jest ok.
13 lipca 2011 23:50 | ID: 587432
Przyznaje, że o tej czerwonej kokardce słyszę pierwszy raz
Zabawne
A ja jakoś jak idę ulica to w każdym wozku widzę.Niby nikt nie wierzy a jednak.
26 lipca 2011 13:19 | ID: 597823
A mimo ze nie wieze w przesady to mam koardke przy wózku;D
26 lipca 2011 13:26 | ID: 597833
Kto wierzy w GUSLA...temu d... uschla Nie wierze w zadne kokardki ....przywiazac mozna.....
26 lipca 2011 14:03 | ID: 597873
myśle , że wierzy w to każdy - któ miał jakąś nieprzyjemna sytuację .Ja wierze.... nic nie zaszkodzi jak wóżeczek bedzie miał jakis czerwony element dodoany:)
Nic nie zaszkodzi, bo może... bo jakby... bo...
Czyli jednak nam, ludziom, potrzebny jest świat mitów... potrzebny jest świat niewidzialny, niezbadany... nieznany...
Jeśli chodzi o kokardkę, to skłonna byłabym zapytać psychologa o znaczenie kolorów oraz o to, jak kolor wpływa na dziecko.
A gdybym była naukowcem, zbadałabym dzieci, patrzące na czerwony kolorowy dodatek, w ich przyszłości: czy są bardziej żywotne niż inne dzieci.
Oczywiście, gdy młodzi rodzice wierzą w przesądy, może dojść do sytuacji, że są nerwowi, kiedy dziecku brak przyczepionej kokardki. Dziecko to wyczuwa i płacze. No i mamy zauroczenie...
26 lipca 2011 14:39 | ID: 597895
Jeśli się wierzy w takie zabobony, to po co ktoś chrzci dziecko. Wiara w zabobony i chrześcijaństwo nie idą w parze.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.