Chuchamy, dmuchamy, ochraniamy, ocieramy łezki, opatrujemy rozbite kolanka..
Gdzie jest ten moment by nasz syn nie stał się mamisynkiem?
Kto to jest mamisynek?
7 sierpnia 2015 11:17 | ID: 1238895
Mamisynek śpi z mamusią do 12 roku życia - znam taki przypadek
7 sierpnia 2015 13:13 | ID: 1238913
Jak najwcześniej usamodzielniać dziecko. Podrzucać rodzicom, znajomym na godzinę -dwie. Jak już pójdzie do szkoły dać mu wolność w wyborze kolegów, spotykć się z nimi. Oczywiście pod dyskretną kontrolą. Jak coś bedzie nie po naszej myśli-rozmawiać, tłumaczyć. Przyuczać do codziennej pomocy w domu itp. Kochać ale nie przesadnie chronić, bronić, zakazywać. To procentuje w dorosłym życiu.
Mateusz dostał pracę w banku (zlecenie na 2 mce), pracuje po godzinach nawet w soboty i bardzo jest zadowolony. Może zwiaże się na dłużej z bankiem?
Nigdy nie narzucałam mu co ma robić, czego się uczyć a co odpuścic. Ufałam mu i mimo że jedynak nie jest maminsynkiem.
7 sierpnia 2015 14:00 | ID: 1238919
W swoim otoczeniu nie widzę takich maminsynków i trudno jest mi się do tego tematu odnieść... Nasi synowie to faceci z krwi i kości, wychowywani byli normalnie bez żadnych "parasoli ochronnych"...
7 sierpnia 2015 14:31 | ID: 1238927
Jak nie wychować maminsynka? To proste, pozwolić ojcu uczestniczyć w wychowywaniu i nie próbować wychowywać i jego, gdy skarci małego lub pokaże mu jego miejsce w szeregu. Jeżeli ojciec będzie normalnie uczestniczył w procesie wychowawczym, to żaden maminsynek z chłopaka nie wyrośnie...
7 sierpnia 2015 15:40 | ID: 1238938
Jak nie wychować maminsynka? To proste, pozwolić ojcu uczestniczyć w wychowywaniu i nie próbować wychowywać i jego, gdy skarci małego lub pokaże mu jego miejsce w szeregu. Jeżeli ojciec będzie normalnie uczestniczył w procesie wychowawczym, to żaden maminsynek z chłopaka nie wyrośnie...
Męska ręka :) Jest w tym sporo racji...Z wiórem w palcu nie nalezy sie cackać, ani ubolewać nad nim. Nie mówię, ze nie trzeba pomagać dziecku, gdy rozbije kolano, czy ma otarty łokieć...No, ale bez przesady. To nie powód, aby ubolewać nad dzieckiem cały dzień..
7 sierpnia 2015 17:04 | ID: 1238941
Pozwolić dziecku na wolność.Nadopiekuńczość też nie jest dobra poki dziecko małe to pół biedy ale jak taki 30 latek ma co chwile tel od mamy albo dzwoni i sie spowiada co robi dla mnie to dziwne ;P Sama mam 2 chlopaków ale nie mam zamiaru ich nękać w przyszłości ;P męska ręka jest potrzebna czasem i przy dziewczynkach.Dzisiaj to niestety zanika mamy nie pozwalaja tatusiom na wychowanie po swojemu tatusiowi to na reke a potem niestety problemy.
7 sierpnia 2015 18:38 | ID: 1238965
Pozwolić dziecku na wolność.Nadopiekuńczość też nie jest dobra poki dziecko małe to pół biedy ale jak taki 30 latek ma co chwile tel od mamy albo dzwoni i sie spowiada co robi dla mnie to dziwne ;P Sama mam 2 chlopaków ale nie mam zamiaru ich nękać w przyszłości ;P męska ręka jest potrzebna czasem i przy dziewczynkach.Dzisiaj to niestety zanika mamy nie pozwalaja tatusiom na wychowanie po swojemu tatusiowi to na reke a potem niestety problemy.
Mniej potem takiego męża.. ciekawe która żona by wytrzymała..
7 sierpnia 2015 18:39 | ID: 1238966
7 sierpnia 2015 20:00 | ID: 1238968
Chuchamy, dmuchamy, ochraniamy, ocieramy łezki, opatrujemy rozbite kolanka..
Gdzie jest ten moment by nasz syn nie stał się mamisynkiem?
Kto to jest mamisynek?
Nie chuchać, nie dmuchać, nie lamentować nad rozbitym kolanem tylko traktować jak człowieka... małego, ale człowieka. A tak bardziej poważnie - uczyć samodzielności!!! Znam przypadek - rodzice są nauczycielami - gdzie matka sama przyznała, że jeśli nie wstanie i nie zrobi dziecku (które studiuje!!!) kanapek na śniadanie to wyjdzie ono z domu bez śniadania... dla mnie totalna porażka wychowawcza!
7 sierpnia 2015 21:57 | ID: 1239008
Chuchamy, dmuchamy, ochraniamy, ocieramy łezki, opatrujemy rozbite kolanka..
Gdzie jest ten moment by nasz syn nie stał się mamisynkiem?
Kto to jest mamisynek?
Nie chuchać, nie dmuchać, nie lamentować nad rozbitym kolanem tylko traktować jak człowieka... małego, ale człowieka. A tak bardziej poważnie - uczyć samodzielności!!! Znam przypadek - rodzice są nauczycielami - gdzie matka sama przyznała, że jeśli nie wstanie i nie zrobi dziecku (które studiuje!!!) kanapek na śniadanie to wyjdzie ono z domu bez śniadania... dla mnie totalna porażka wychowawcza!
Ciekawe jak uratować i czy się jeszcze da, takiego młodego człowieka, Jeśli nagle rodzić się obudzi że już nie chce robić tych kanapek?
Może cierpieć i jedna strona i druga
7 sierpnia 2015 23:20 | ID: 1239038
Chuchamy, dmuchamy, ochraniamy, ocieramy łezki, opatrujemy rozbite kolanka..
Gdzie jest ten moment by nasz syn nie stał się mamisynkiem?
Kto to jest mamisynek?
Nie chuchać, nie dmuchać, nie lamentować nad rozbitym kolanem tylko traktować jak człowieka... małego, ale człowieka. A tak bardziej poważnie - uczyć samodzielności!!! Znam przypadek - rodzice są nauczycielami - gdzie matka sama przyznała, że jeśli nie wstanie i nie zrobi dziecku (które studiuje!!!) kanapek na śniadanie to wyjdzie ono z domu bez śniadania... dla mnie totalna porażka wychowawcza!
Ciekawe jak uratować i czy się jeszcze da, takiego młodego człowieka, Jeśli nagle rodzić się obudzi że już nie chce robić tych kanapek?
Może cierpieć i jedna strona i druga
Bez przesady- jeszcze chyba nikt bez śniadania z głodu nie umarł. Całe liceum nie jadłam śniadań, dopiero obiad- bo mi się nie chciało... Teraz tak samo rzadko kiedy zjem śniadanie....
8 sierpnia 2015 08:20 | ID: 1239137
Chuchamy, dmuchamy, ochraniamy, ocieramy łezki, opatrujemy rozbite kolanka..
Gdzie jest ten moment by nasz syn nie stał się mamisynkiem?
Kto to jest mamisynek?
Nie chuchać, nie dmuchać, nie lamentować nad rozbitym kolanem tylko traktować jak człowieka... małego, ale człowieka. A tak bardziej poważnie - uczyć samodzielności!!! Znam przypadek - rodzice są nauczycielami - gdzie matka sama przyznała, że jeśli nie wstanie i nie zrobi dziecku (które studiuje!!!) kanapek na śniadanie to wyjdzie ono z domu bez śniadania... dla mnie totalna porażka wychowawcza!
Niech idzie głodne. Zgadzam się totalna porażka wychowawcza.
Już to kiedyś pisałam, same jesteśmy sobie winne, bo to przede wszystkim matki wyręczają dzieci w obowiązkach domowych. Czasem narzekamy na naszych partnerów, że nie pomagają, nie chcą, nie potrafią. My mamy możliwość wypuścić w życie ludzi zaradnych, odpowiedzialnych, - zróbny to.
Przykład z dnia wczorajszego - 10latek, wychodząc z basenu zrzuca mokre (zrolowane) kąpielówki i rzuca na stół w salonie. Nikt nie zwraca mu uwagi, ja to robię to się dziwi, bo nie wie gdzie je może odwieśić, przecież zawsze robi to babcia.
Inny przykład. Ten sam chłopiec, zniszczył już wiele materacy basenowych. Wyrabiając na nich niemiłosierne rzeczy. Powiedzieliśmy mu, że jeśli będzie pływał w duzym basenie na małym baseniku Hani, to odpadnie dno. Ma tego nie robić, bo następnym razem potrącimy mu z kieszonkowego (30zł). Wracamy do domu, a mały basen zniszczony. Odpadło dno. Przyznał się. Mąż mówi, ze musi odkupić basenik, zdziwił się, bo przecież nigdy niczego nie musiał odkupywać, poszedł do babci (mimo, że babcia była poinformowana o sprawie i poproszona, by nie dawać mu pieniędzy) i dostał 30zł, mimo, że kieszonkowe ma bardzo duże. Czy on nauczy się kiedykolwiek szanować rzeczy innych, czy nauczy się, że jeśli się coś zniszczy, to należy oddać, odkupić? NIE I ytu nie chodzi o 30zł, tylko o zasadę.
8 sierpnia 2015 10:03 | ID: 1239150
Samo życie da "kopniaka" maminsynkom i się nauczą wszystkiego, wiecznie nie będą trzymali się mamusinej spódnicy... no chyba, że trafi się wyjątkowo oporny "okaz"...
8 sierpnia 2015 11:05 | ID: 1239165
Samo życie da "kopniaka" maminsynkom i się nauczą wszystkiego, wiecznie nie będą trzymali się mamusinej spódnicy... no chyba, że trafi się wyjątkowo oporny "okaz"...
Nie życie, tylko przyszła żona, ewentualnie tez go kopnie w tyłek ;)
8 sierpnia 2015 11:33 | ID: 1239176
Może nie jeden jeszcze by się postarał dla żony, bo może mu zależy ale jak szanowna mamusia nadal biega za synusiem i nadskakuje to dobrze też nie będzie.. Albo ta żona tego nie zniesie, bo i która by zniosła..
8 sierpnia 2015 14:52 | ID: 1239183
znam osobicia takie przypadki na szczęście nie mój :) nawet żona przestawiając takiego meżusia ma małe szanse bo raz,ze jest nauczony wygody wiec jak cos nie poda pod nos to zła kobieta a dwa np taka tesciowa ciosa kołki na głowie poucza.Moja gdyby mogła też by rozdawała karty ale nie może.:) mój synek duzo w domu pomaga jest chętny do wszelkich prac za co byłam nie raz krytykowana no bo jak to dziecko i to chłopak sprząta z toba,odnosi talerz,wynosi papierki i takie głpie komentarze nie badz baba,bo on tylko z matka siedzi itp ja wole uczyc od poczatku potem bedzie tylko trudniej :)
8 sierpnia 2015 15:41 | ID: 1239185
Chuchamy, dmuchamy, ochraniamy, ocieramy łezki, opatrujemy rozbite kolanka..
Gdzie jest ten moment by nasz syn nie stał się mamisynkiem?
Kto to jest mamisynek?
Nie chuchać, nie dmuchać, nie lamentować nad rozbitym kolanem tylko traktować jak człowieka... małego, ale człowieka. A tak bardziej poważnie - uczyć samodzielności!!! Znam przypadek - rodzice są nauczycielami - gdzie matka sama przyznała, że jeśli nie wstanie i nie zrobi dziecku (które studiuje!!!) kanapek na śniadanie to wyjdzie ono z domu bez śniadania... dla mnie totalna porażka wychowawcza!
Ciekawe jak uratować i czy się jeszcze da, takiego młodego człowieka, Jeśli nagle rodzić się obudzi że już nie chce robić tych kanapek?
Może cierpieć i jedna strona i druga
Bez przesady- jeszcze chyba nikt bez śniadania z głodu nie umarł. Całe liceum nie jadłam śniadań, dopiero obiad- bo mi się nie chciało... Teraz tak samo rzadko kiedy zjem śniadanie....
Tutaj nie chodzi o to, że pójdzie bez śniadania, tylko o to, że nie potrafi sobie go zrobić. Jak chłopakowi, który ma 23 czy 24 lata wszystko pod nos mamusia podsuwa, to nie ma się co dziwić, że rośnie niedorajda życiowa czy maminsynek. Zresztą co się będzie przejmował. Rodzice mu mieszkanko wynajęli, kupili dobrej klasy, nowy samochód, dają na wydatki i płacą za studia - chłopak studiuje zaocznie, ale nie pracuje - żyć nie umierać. Jak wpadnie z dziewczyną to pewnie i dziecko i żonę rodzice będą utrzymywać.
11 sierpnia 2015 13:16 | ID: 1239536
Chuchamy, dmuchamy, ochraniamy, ocieramy łezki, opatrujemy rozbite kolanka..
Gdzie jest ten moment by nasz syn nie stał się mamisynkiem?
Kto to jest mamisynek?
Nie chuchać, nie dmuchać, nie lamentować nad rozbitym kolanem tylko traktować jak człowieka... małego, ale człowieka. A tak bardziej poważnie - uczyć samodzielności!!! Znam przypadek - rodzice są nauczycielami - gdzie matka sama przyznała, że jeśli nie wstanie i nie zrobi dziecku (które studiuje!!!) kanapek na śniadanie to wyjdzie ono z domu bez śniadania... dla mnie totalna porażka wychowawcza!
Ciekawe jak uratować i czy się jeszcze da, takiego młodego człowieka, Jeśli nagle rodzić się obudzi że już nie chce robić tych kanapek?
Może cierpieć i jedna strona i druga
Bez przesady- jeszcze chyba nikt bez śniadania z głodu nie umarł. Całe liceum nie jadłam śniadań, dopiero obiad- bo mi się nie chciało... Teraz tak samo rzadko kiedy zjem śniadanie....
Tutaj nie chodzi o to, że pójdzie bez śniadania, tylko o to, że nie potrafi sobie go zrobić. Jak chłopakowi, który ma 23 czy 24 lata wszystko pod nos mamusia podsuwa, to nie ma się co dziwić, że rośnie niedorajda życiowa czy maminsynek. Zresztą co się będzie przejmował. Rodzice mu mieszkanko wynajęli, kupili dobrej klasy, nowy samochód, dają na wydatki i płacą za studia - chłopak studiuje zaocznie, ale nie pracuje - żyć nie umierać. Jak wpadnie z dziewczyną to pewnie i dziecko i żonę rodzice będą utrzymywać.
Dobrze gada :)
11 sierpnia 2015 13:32 | ID: 1239545
Samo życie da "kopniaka" maminsynkom i się nauczą wszystkiego, wiecznie nie będą trzymali się mamusinej spódnicy... no chyba, że trafi się wyjątkowo oporny "okaz"...
Kiedyś od mamusi do wojska zabierali..
11 sierpnia 2015 21:41 | ID: 1239634
Samo życie da "kopniaka" maminsynkom i się nauczą wszystkiego, wiecznie nie będą trzymali się mamusinej spódnicy... no chyba, że trafi się wyjątkowo oporny "okaz"...
Kiedyś od mamusi do wojska zabierali..
I to było dobre. Do wojska szlo "dziecko"-z wojska wracał mężczyzna. Nawet była niepisana zasada, że dopiero "po wojsku" chłopak mógl się żenić.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.