Od czasu do czasu przypominają mi się chwile, kiedy moj bączek był takim maluszkiem:) Pamietam, jak do spania zabierał zawsze "jaje i monia" - tzn lalę i smoczka.
Pamiętam też, jak ciężko było mu się rozstać ze smoczkiem. Musiałam użyć fortelu - najpierw myszka ukradła smoczek, potem oddała go...obgryzionego.
I Szymek w ciągu 2 dni pozbył się całkowicie potrzeby posiadania smoczka!
A jak wyglądało u Was pożegnanie ze smoczkiem?