Już nie wiem co mam robić, może doradzicie mi coś, podsuniecie jakiś pomysł, bo jestem załamana :(
Szymuś od maja chodzi do przedszkola. Maj -lipiec chodził do innego, teraz od wrzesnia chodzi do innego. W zasadzie od początku miał problemy z sikaniem. Nawet pytany przez panią, zawsze mówi, że mu się nie chce. Nawet zaprowadzony do toalety, twierdzi, że mu się nie chce. A potem sika równo w majtki. Musi mieć zawsze zapas ubrań na przebranie - bo przesikuje nawet koszulkę i skarpetki :( Początkowo myślałam, że może przeziębiony jest, przebadałam go na wszelki możliwy sposób, przeszedł kurację furosemidem, bo myślałyśmy z lekarką, że to może pęcherz ma przeziębiony ale dalej to samo. Dzisiaj odebrałam go w samych rajtuzkach i bluzie, bo już ubrań na przebranie pani brakło - zesikał się 4 razy :( Pani zasugerowała, żeby zakładać mu pampersy na czas pobytu w przedszkolu, bo inaczej się chyba nie da. Sama nie wiem co o tym myśleć. Pampersy pożegnaliśmy ponad rok temu. I co teraz mam do nich wracać? No bezsens totalny. Ale jak go przekonać, żeby zgłaszał pani, gdy mu się chce siku???? Nie wiem, czy on się wstydzi po prostu obcej osobie powiedzieć, że mu się chce sikać? Czy wstydzi się rozebrać przed obcą panią? Nie mam pojęcia w czym tkwi problem. Tłumaczymy, prosimy - mówi, że będzie informował, a codziennie to samo :( Dzisiaj, to już było przegięcie. Całą reklamówkę zesikanych ubrań odebrałam...
Z jedzeniem jest to samo. Nic nie chce w przedszkolu jeść. Przychodzi głodny jak wilk a my płacimy za jedzenie. Ręce opadają :(