Pytanie może dziwne, ale ciekawa jestem jak to jest u Was. Zdarzyło Wam się, że upuściliście dzieciątko lub upadło ono z Waszej winy? Jak się wtedy czuliście?
2 października 2011 07:59 | ID: 649958
Na szczęście nie...chyba bym sobie nie darowała takiej nieodpowiedzialności
2 października 2011 08:05 | ID: 649969
Nigdy, chociaż zawsze się bałam, że może mi się to zdarzyć
2 października 2011 08:08 | ID: 649974
No to pięknie dziewczyny ! mojemu mężowi raz się Hania zsunęła z łóżka. Mnie wtedy nie było w domu, to jakoś mniej to przeżyłam, ale jak mi o tym powiedział to mnie ciary przeszły. Na szczęscie nic się nie stało:)
2 października 2011 08:45 | ID: 650005
Z rąk nie - ale z fotela czy kanapy tak.
2 października 2011 08:54 | ID: 650014
Nie,nigdy.
2 października 2011 09:19 | ID: 650029
Nie, zresztą jak się opiekuję jakimś dzieckiem to jestem w 100% na nim skupiona :)
2 października 2011 10:21 | ID: 650045
mój Mały wczoraj z łóżka spadł ja akuart byłam w kuchni i Andriejew sie nim zajmował ale zamknął oczy na chwile a Mały wykorzystał chwile nieuwagi i polecial. Jak usłyszałam że spadło coś na podłoge i płacze to na zakrętach ledwo sie wyrabiałam biegnac do niego. Ale całe szczęście nic się nie stało
2 października 2011 10:28 | ID: 650046
Mi z rąk nie wypadło nigdy. Z łóżka, krzesła - owszem ale z rąk nie. Działa instynkt chyba. Trzyma się, choćby nie wiem co! Pisałam kiedyś nawet o tym, że niosąc Kornelkę i kilka innych rzeczy potknęłam się na klatce schodowej i spadłam z 3 stopni. Wszystko leżało porozrzucane, noga moja skręcona a Kornelka odruchowo w górze! Nic jej się nie stało a ja ucierpiałam prze to, że zabrakło mi rąk, by się podeprzeć przy upadku. :)
2 października 2011 10:40 | ID: 650051
Nigdy mi nie wypadło. Ale mężowi raz z kanapy spadła. Na całe szczęście na pupe i było bardzo nisko.
2 października 2011 10:44 | ID: 650057
Nie zdarzyło się...
2 października 2011 10:44 | ID: 650058
Michaś raz spadł z kanapy- juz wtedy chodził! Upadł na rączkę i pojechaliśmy na prześwietlenie. Na szczęście nic sie nie stało!
2 października 2011 11:27 | ID: 650077
Nie zdarzyło się, by wypadło mi z rąk, ale raz przez moją nieuwagę Julka upadła z niewielkiej wysokości... Myślałam, że odejdę od zmysłów. Od tego czasu jestem czujna jak nikt.
2 października 2011 11:30 | ID: 650079
z rak nie,ale jak spalysmy w nocy to z lozka tak.
Pamietam poczatki jak prawie wcale nie spalam,bo mala ciagle plakala i w nocy sie obudzila,usiadlam i zaczelam ja karmic i zasnelam,pozniej budze sie a ja spalam na siedzaco z mala na rekach,ale nie spadla mi i nic sie nam nie stalo.
2 października 2011 11:57 | ID: 650090
Z rąk nie - ale z fotela czy kanapy tak.
U mnie tak samo. Syn siedzial na kanapie , ja sie tylko na krotko odwrocilem i juz maly lezal na podlodze. Dwa razy przezylem cos takiego. Pierwszy raz stalo sie to jak starszy syn mial 7 miesiecy a drugi raz bylo to u mlodszego syna jak mial 10 miesiecy . Bylem wtedy na urlopie wychowawczym i wrocilem z synem ze spacerka. Maly spal we wozku wiec go zostawilem i zaczalem sprzatac. Nawet nie wiem kiedy sie obudzil i wstal w tym wozku. Do dzisiaj to widze jak on wspina sie na raczke z wozka i sie smieje ...i nagle przewraca sie z calym wozkiem. Syn mial wtedy duzego guza na czole i zlamany nosek. Dzieki Bogu byl jeszcze maly i wszystko zroslo sie bez problemow. Ale tego nie zapomne nigdy.
2 października 2011 12:23 | ID: 650100
Z rąk nigdy,ale z kanapy raz,na szczęście nic się nie stało bo upadła na poduszki które wcześniej wyrzuciła z tej kanapy.
2 października 2011 12:27 | ID: 650103
mi kiedys sandra w ogrodzie wypadla z wozka z cala jego zawartoscia czyli becikiem miala wtedy cos ponad rok. pewnie by nie bylo tego gdybym zrobila po swojemu i mala zapiela pasami ale babcia moja powiedziala ze mam jej nie zapinac bo to krepuje dziecko, nic jej nie bylo wtedy ale potem juz nie sluchalam co babcia mowi tylko zapinalam i juz nigdy tego becika nie dalam do wozka ani jak wojtus bylk maly ;-) becik jest taki sliski jak do chrztu sa beciki.
2 października 2011 12:30 | ID: 650104
u nas Julka spadła z łozka 2 razy.Raz przeze mnie,raz przez męża.oboje przysnęliśmy.Mąż chyba bardziej to przeżył niż ja,bo mała szybko się uspokoiła.Obejrzałam ją i wszystko było w porządku.A męża o mało co bym nie reanimowała bo biedak tak sie zmartwił że do tej pory w nocy wstaje i sprawdza czy mała nie spadnie-nawet w łozeczku!a drugim rrazem było to tak z 3 tyg temu i to ja przysnęłam a mała poleciała jak długa przeze mnie i spadła jak kot na 4 łapki i tyle co guza nabiła,ale był aż fioletowy.Nic jej wiecej nie było.Ale teraz mamy dyżury pilnowania.jedno śpi drugie pilnuje i odwrotnie
2 października 2011 12:39 | ID: 650108
Z rąk żadne z dzieci nam nie wypadło,ale córka mając ok. 7 miesięcy wypadła ze spacerówki w której była przypięta szelkami, zastanawiało nas to bardzo długo jakim cudem jedna szelka się odpięła od ramy wózka, mała nie do końca wypadła raczej zawisła na szelkach,ale strachu się najedliśmy.Kuba też raz zleciał z jednego stopnia schodów mając 8 miesięcy .W obu przypadkach to my a nie dzieci byliśmy w większym szoku.
2 października 2011 14:09 | ID: 650126
z rąk nigdy, z łóżka jak miał 9-10 miesięcy spadł nam dwukrotnie.
2 października 2011 14:50 | ID: 650139
Z rąk nigdy, ale z kanapy owszem. Zostawiłam go na chwilę na środku łóżka, i nie przewidziałam jego możliwość. Sturlał się, nie wiem kto głosniej ryczał, mały czy ja...
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.