27 sierpnia 2010 08:09 | ID: 278992
28 sierpnia 2010 13:16 | ID: 280027
28 sierpnia 2010 16:53 | ID: 280103
28 sierpnia 2010 18:49 | ID: 280148
28 sierpnia 2010 21:32 | ID: 280284
28 sierpnia 2010 22:16 | ID: 280343
31 sierpnia 2010 14:36 | ID: 282099
31 sierpnia 2010 23:01 | ID: 282558
1 września 2010 10:29 | ID: 282698
1 września 2010 10:55 | ID: 282719
3 września 2010 22:52 | ID: 284743
To kwestia wychowania, byłem wychowywany z poszanowaniem tradycji rodzinnej, slubnej, weselnej ... nie rozumiem osób, które decydują się na długie życie w związku bez ślubu ... dla mnie - powtarzając się, nie ma to sensu. Z moich doświadczeń, obserwacji, znajomości, wszystkie te osoby, które żyły bądź żyją "na kocią łapę" to osoby "na przesadnym luzie", mało odpowiedzialne tak w życiu osobistym jak i zawodowym. Lub też zwyczajni tchórze bojący się związku i odpowiedzialności za rodzinę. Nie generalizuję oczywiście. Pewnie są związki bardzo kochające się, rodzinę ... jednak ja takich nie znam. Mam w swoim otoczeniu i to bliskim taką "rodzinę". Facet ma żonę , dzieci a zyje z kobietą po rozwodzie - już 20 kilka lat. Ta pracuje na siebie, ten pracuje na siebie i na pierwszą rodzinę, a tzw" ochłapki" wrzuca do wspólnego gara. I tak, żyją, zapieprzają jak dzikie osły, nie mają czasu dla siebie, o spotkaniach rodzinnych można zapomnieć, ten ma właściwie swoją rodzinę z którą się spotyka w ważne święta,a kobieta sama spędza te święta lub z dziećmi bez ojca czy nawet ojczyma. I takich przykładów znam więcej. Szkoda mi takich ludzi i dzieci wychowywanych w takiej "rodzinie" Jaki to przykład dla dzieciaków ? Nie ma co się rozpisywać, będąc kawalerem myslałem o takich związkach, fajnie było, co jakiś czas zmiana partnerki, nowe miejsce, nowy romansik. Niektórym moim kolegom tak zostało do dziś, wiem , że teraz żałują, nie mają pełnej rodziny. Raz tu raz tam ... poprostu "na kocią łapę". Pozdrawiam.
4 września 2010 01:38 | ID: 284788
4 września 2010 12:14 | ID: 284950
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.