Planuję założenie wewnątrzmacicznej wkładki antykoncepcyjnej, nie potrafię jednak zdecydować się na jej rodzaj. W obu przypadkach występuje jakieś ryzyko działań niepożądanych, z których sobie zdaję sprawę, pewne skutki nieporządane są wspólne, ale różnice też są - i tak próbuję sobie chociaż w teorii wykalkulować co będzie dla mnie lepsze.
W przypadku wkładki klasycznej boję się tych obfitych i bolesnych miesiączek:
- już teraz miesiączkuję "konkretnie" (w pierwszych 3 dniach na "wyjścia" zakładam tampon + podpaskę na raz, żeby nie przeciekało, potem już się normuje),
- pierwsze 2 dni mam bolesne i bez Ibuprofenu ani rusz,
- mam krótkie cykle (22 dni) - te "bardziej obfite miesiączki" nie są chyba w takich sytuacji zbyt mile widziane.
W przypadku wkładki hormonalnej boję się wpływu hormonów:
- mam dość mocno owłosione ciało: brzuch, ręce, pośladki, kręcone włosy łonowe bez depilacji sięgałyby niemal do kolan ;)
- Do tego skłonność do trądziku - kiedyś brałam z polecenia dermatologa Diane 35, po ciąży się wygasiło, potem znów się pojawił, głównie na plecach - ale niedużo na szczęście, a co będzie po Mirenie?
- No i to pogorszenie nastroju: mam intensywne objawy PMS, przez parę dni płaczę bez powodu i jestem psychicznie nie-do-życia. Po pigułḱach 2-składnikowych taki obniżony nastrój był normą - czy Mirena może działać podobnie?
Może Pan doktor wie z doświadczenia, które obawy są uzasadnione i warte zastanowienia, a które są na wyrost lub są po prostu "fałszywe"?