Szukałam podobnego tematu, ale nie znalazłam. A temat moim zdaniem bardzo ciekawy.
Osobiście znam dwa małżeństwa (obydwa mają tylko ślub cywilny), które pobierając się, z góry zakładały, że nie chcą mieć dzieci. Jedni są prawie 10 lat po ślubie, drugim w grudniu minie rok. Obydwa małżeństwa prowadzą bardzo ciekawy i spontaniczny tryb życia, wręcz do pozazdroszczenia. Dużo podróżują, uprawiają wspinaczkę górską, odwiedzają takie miejsca, o których zwykły człowiek mógłby pomarzyć. Zawierają ciekawe znajomości, nocują w ciekawych miejscach, a oglądając zdjęcia z ich wypraw aż dech zapiera.
Tylko czy takie życie tylko dla siebie ma sens? Ja za nic w świecie nie zamieniłabym się z nimi. Fajnie jest pooglądać zdjęcia i posłuchać wspomnienia z wypraw, ale moim całym światem jest mąż i dziecko. Nie wyobrażam sobie jak można nie chcieć przeżywać macierzyństwa, czy ojcostwa. To wydaje mi się, jest sens życia każdego człowieka.
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Czy bezdzietne małżeństwo ma sens?