Samo życieKategorie: Rozwój, Ciąża Liczba wpisów: 98, liczba wizyt: 260848 |
Nadesłane przez: agusia539 dnia 10-06-2012 14:57
Witam po miesięcznej przerwie.Niestety nie miałam komputera i nie miałam jak pisać.U mnie trochę się zmieniło-wyprowadziłam się od partnera i wróciłam do rodziców.Powrót był ciężki ale chyba tylko w mojej głowie,mama jest zadowolona że jestem i nie żałuje tego.W tamtym tygodniu byłam na wycieczce i trochę odpoczęłam,ale nie zapomniałam.Wyprowadziłąm się bo zostałam wyrzucona przez niego z domu po tym jak znalazłam w jego telefonie smsy do kochanki(według niego już koleżanki),że ją kocha i tęskni-to był cios dla mnie jak by ktoś mi dał w twarz a potem wielka kłutnia po której usłyszałąm że jestem gorsza,że to były najlepsze miesiące w jego życiu,a jak nie odbierała telefonu to mało mnie nie pobił i kazał wypier...więc jak chciał to zrobiłam.Teraz jest tak że widujemy się raz na tydzień ż tym że on chce do mnie wrócić i mieszkać u mnie.Nawet kończy już prace i szykuje przeprowadzkę,ale u niego nigdy nic nie wiadomo więc nie słucham go za bardzo.Mama nie wie wszystkiego,ale domyśla się co się stało bo słyszy nasze rozmowy przez telefon i widzi jak się zachowuję jak on jest.Wiecie...tak naprawdę nie wiem czego chce...bo z jednej strony chcę stateczności i normalnego faceta na którym mogę polegać a na nim już nie mogę i nie mam zaufania,ale z drugiej strony gdzieś w głębi serca coś się tli jeszcze we mnie i nie umiem go wymazać i powiedzieć żeby już nie wracał.Może jestem naiwna,może głupia,ale jak każdy człowiek chce miłości ,ale czy do takiego człowieka???I chociaż on mnie na kolanach przepraszał i mówi że mnie kocha i chce nas i już nie ma kontaktu z nią to widzę przed oczami jego smsy do niej i to jak się zachowywał w stosunku do mnie przez nią.Wiem że sobie poradzę bez niego bo wiem to na 100%,bo nawet mama mi powiedziała żebym go zostawiła bo nic z tego nie będzie i mi pomoże,ale nie umiem go wypuścić.Taka głupia ze mnie dorosła kobieta i przyszła matka.Może to samo wszystko zgaśnie i zdechnie i w tedy sama dojdę do wniosku że to koniec.A może gdzieś w głowie mam że puki daje mi pieniądze to może przyjeżdrzać i traktuje go trochę jak bankomat,bo gdyby nie to że daje pieniądze to bym z nim nie była...
A teraz czas żebym podziękowała za dobre rady od was wszystkich i wspieranie mnie,a zwłaszcza dziękuję BASZCE która dodawała mi otuchy i poprowadziła mnie za rękę i to dzięki niej podjęłam decyzję o wznowieniu kontaktów z rodzicami i była to najlepsza rzecz jaką zrobiłam.Dzięki wam zrozumiałam że nie jestem sama i mam dom rodzinny i nie muszę się męczyć i płakać przez niego.Powinnam to zrobić dawno temu!!!DZIĘKUJĘ!!!
Nadesłane przez: agusia539 dnia 28-04-2012 21:53
Wzięłam do serca wasze słowa i zadzwoniłam do mamy dzisiaj...Jutro jadę.Boję się.A zdecydowałam się na to bo już nie wytrzymałam tego wszystkiego.Macie racje a zwłaszcza ty Baszko-on ma mnie za nic a dzisiaj się postawiłam.Koniec Dnia Dziecka dla niego.Zrobię wszystko żeby naprawić to co zepsułam między mną a rodzicami i nie będzie to łatwe,ale muszę wziąść się w garść.Muszę mu pokazać ze nie jestem sama bo inaczej posunie się dalej.Czas na wyprowadzkę,a on niech robi co chce.Powiedział,że chce iść ze mną i ze wszystko naprawi,ale w nic nie wierze.Zobaczymy jutro.Zyczę wam udanej majówki i pięknej pogody dziewczynki.
Nadesłane przez: agusia539 dnia 26-04-2012 20:47
W końcu zrozumiałam jaki błąd popełniłam w swoim związku.Zajęło mi to trochę czasu ,ale w końcu to do mnie doszło.Nie prawdą jest,że jak jedna strona zdradza to jest to tylko jej wina,zawsze wina leży po obydwu sronach i moja wina też w tym była.Za bardzo się dałam mu podpożądkować,uzależnił mnie od siebie,kontrolował moje życie,pozbawił znajomych i rodziny...kochałam go jak wariatka,w ogień bym za nim wkoczyła a on to wykorzystał i zdradził...wiedział,że jestem sama,uzależniona od niego i w ciąży i myslał,że mu wszystko wybaczę.Teraz chce wrócić,ale ja nie chce już chyba tego...Dzisiaj był i oczywiście była kłutnia bo nie umiem przestać o tym wszystkim zapomnieć,a on mysli że to takie proste...Chce znowu mnie wziąść pod pantofel ale widzi,że już się nie daje i nie jest po jego mysli i zaczyna mnie obrażać-jak by nie miał do mnie szacunku.Powiedziałam że chce się wyprowadzić,ale on powiedział że mnie przywiąże i nie da mi odejść,jak chcciałam zadzwonić do matki to zabrał mi telefon.Boi się,że pojadę i nie będzie mnie już kontrolował...nie chce mojego usamodzielnienia,a z drugiej strony dzisiaj mi wypomniał,że nie pracuje...Tak jak by chciał mieć kogoś do pomiatania.A ja głupia go broniłam,płakałam,błagałam żeby został bo dziecko,a on i tak mnie zdradził drugi raz.Wykorzystał mnie i moje uczucia!!!I to był mój wielki błąd,że mu pokazałam jak ważny jest dla mnie i że nie umiem żyć bez niego.Wiedział że mam ciężką sytuacje w domu i że jestem na jego utrzymaniu-TO MOJA WINA!!!Dałam się mu podpożądkować bo myślałam że będzie zadowolony jak będzie jak on chce,chociaż walczyłam o różne rzeczy on i tak mnie zdominował...BOŻE...GDZIE JA MIAŁAM OCZY?JAK MOGŁAM BYĆ TAKA ŚLEPA?