Świat oczami dwulatkaKategorie: Rodzicielstwo, Podróże, Rozwój Liczba wpisów: 57, liczba wizyt: 126819 |
Nadesłane przez: ewelka21 dnia 14-08-2011 10:37
Hurra!Jedziemy do wójka Pawła i Zuzi i Maksa i luli...!Znowu będziemy się bawić, biegać...Będę mogła grać na syntezatorze, huśtac się na huśtwce, wyprowadzić na spacer Lulę...Już nie mogę się doczekać!
I było tak jak przewidywałam...Zaraz po przekroczeniu progu ich nowego dużego domu pobiegłam do pokoju Maksa. Jest w nim bowiem mnóstwo bardzo interesujących rzeczy:gry, miecze, figurki, piłki, okulary, książki i całe mnóstwo innych, nieznanych mi z nazwy, rzeczy...Potem oczywiście namówiłam go na spacer z Lulą i wizytę na pobliskim placu zabaw...No a potem był obiad i całe mnóstwo usmiechów i zyczliwości...Bardzo lubię takie rodzinne spotkania:)
Czas wizyty dobiegał końca, ale czekała mnie jeszcze jedna niespodzianka.Otóż mama zaprowadziła mnie do sklepu i pozwoliła uczesyniczyć w wyborze plecaka. Mimo iż podobały mi się wszystkie to nie zdecydowałam się aby przymierzyć choć jeden z nich.Szczerze mówiąc to sama nie wiem dlaczego.Przecież tak bardzo chcę iść do przedszkola...
Nadesłane przez: ewelka21 dnia 14-08-2011 10:19
Z wyjazdu nad morze nici...Pogoda jest tak okropna,że nawet nie chce mi się wychodzić z domu...Pewnie dlatego mama wpadła na pomysł abyśmy pojechali na basen. Przyznam, zew od razu spodobał mi sie ten pomysł. Pomogłam mamie w pakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy i pobiegłam załozyć buty...
Kąpiel w basenie była cudowna!Najbardziej podoba mi się zjeżdżanie na niebieskiej, słoniowej zjeżdżalni. Ale samo pluskanie też jest przyjemne.No i pierwszy raz byłam w saunie.Strasznie tam gorąco.Pan ratownik powiedział tacie, że jeśli chcę to mogę do niej wejść na minutkę.Bardzo chciałam!Tym bardziej, że była w niej mama.
Po udanej wyprawie na basen udaliśmy się na pizzę. Byłam tak głodna, że zjadłam aż dwa duże kawałki. Po tym jedzeniu stałam się starsznie zmęczona. Nie protestowałm więc gdy tata oznajmił że pora wracać do domu...
To był naprawdę wspaniały dzień.A zapowiadał się tak smutno...
Nadesłane przez: ewelka21 dnia 05-08-2011 10:09
Wczoraj miałam mnóstwo wrażeń...Może to dlatego, ku uciesze mamy, dziś wtałam dopiero po 9.00..?
Zaraz po snieadniu wybrałysmy się z mamą na spacer. Poszłyśmy nad rzekę, i na palc zabaw i do parku...Gdy myślałam,że będziemy już wracac do domu mama powiedziała:,,-A teraz zabiorę Cie w takie miejsce, w którym jeszcze nie byłaś.Zobaczysz, spodoba Ci się tam"-dodała z tajemniczym uśmiechem.Choć byłam już naprawdę zmęczona dp wizja zobaczenia czegoś ciekawnego od razu postawiła mnie na nogi. Po paru chwilach znalazłysmy się przed wejściem dużego, piętrowego budynku. ,,-I to ma byc ta niespodzianka"-pomyślałam wchodząc z mamą do środka.Ale ku mojemu zdziwnieniu to nie był taki zwykły budynek. W środku było bowiem mnóstwo książek i zabawek.,,-To bibliteka. Tutaj możesz wypożyczyc sobie taką książkę, jaką tylko zachcesz....I przy okazji możesz się także pobawić"-powiedziała mama.Rozejrzała sie dokoła i po chwili ruszyłam w stronę połek z książkami. Nigdy bowiem nie widziałam naraz tylu książek. U nas w domu jest ich naprawdę dużo, ale nie aż tyle!
Po obejrzeniu kilku książek udałam się do kącika z zabawkami. Zabawek było mnóstwo!Piłki do skakania, bliard, kręgle, tor dla pociągów, komputery, szachy, klocki, kredki, maskotki...Nie wiedziałam od czego zacząć zabawę...
Po dwóch godzinach spędzonych w bibliotece strasznie zgłoodniałam .Mama zgodziła się zbrać mnie na pizzę.Byłam tak głodna, ze zjadłam aż 3 kawałki!
Po powrocie do domu położyłam się na kanapie by trochę odpocząć i ...zasnełam...
......................................................................................................................................................
Po obiedzie czekałam na mnie kolejna niespodzianka-wyprawa do lasu.I choć mama trochę protestowała w obawie przed kleszczami to tata i tak postawił na swoim.
Spacer w lesie był naprawdę cudowny, tym bardziej że razem z nami na przechadzkę ścieżką przyrody wybrał się zaprzyjaźniony pies.
Do domu wróciłam głodna i zmęczona....Ale było warto!