Weekend minął mi szybciutko.W sobotę z pomocąruszylismy "tacie" przy dziewczynkach. Jak zawsze kiedy "mamunia" idzie na dyżur.
Misiek zawsze Olę i Zuzię traktował wyjątkowo, zachowywał się więcej niż jak brat ale jak prawie ich tata. Mięknę widząc jak bierze Olę na ręce a ona mimo swoich 2,5latek wchodzi z nim w poważną dyskusje
Wiem że bedzie świetnym ojcem i czuję się napewno pewniej tego że damy sobie radę.
Cały weekend spedziliśmy na działce nad jeziorem. Ola jak to Ola, najpierw Ciagneła do Muuuu (do cielaków) potem do Koko (kur). Jak nikt nie widział próbowała chlapu chal zrobić (moczyć rączki z molo) Poprostu cały czas było trzeba ją wrecz trzymac za kaptur od bezrekawnika żeby czegos sobie nie zrobiła.
Zuzia: Rety ona to jest wulkan energi biegała z dzieciakiami z domku obok to do obory to do garazu ciągle wszędzie jej pełno.
A panowie?? Tata baaaardzo zajęty naprawą kosiarki, Maro -> pochłonięty samochodem.
Te dni spedzone z dziewczynkami to prawie jak trening przed tym co mnie czeka
...i wiecie przyjechałam do domu padnięta, nie miałam na nic siły ale i z dużym uśmiechem. Tylu ciekawych rzeczy można przy dzieciach się dowiedzieć, nauczyć ...ciekawe jak mi mój brzdąc da popalic heheheee
Zamknij