|
lis 2024
|
|
Mo | Tu | We | Th | Fr | Sa | Su |
| | | | 1 | 2 | 3 |
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | |
-
Pył wulkaniczny
Nadesłane przez: oaza09 21-04-2010 11:57
Uff, tyle samolotów poodwoływanych. Aga miała wczoraj odlecieć. Cały poniedziałek wydzwaniała do linii lotniczych, żeby przebukowac bilet i się nie dodzwoniła! Nerwy miała straszne. Dzieci do niej dzwonią kiedy wraca, bo one do szkoły, a są u ojca 100km od domu...
Zadzwoniła również koleżanka, która też nie może wrócić do Anglii, ale podrzuciła pomysł, że moze autokarem...Tym samym wczoraj szukałysmy w necie jakichś sensownych połączeń, za rozsądną cenę, bo to co się teraz dzieje to jakiś debilizm cenowy...Pogłupieli wszyscy.
W koncu Aga znalazła. Cena w miarę, termin do przyjęcia, tylko jak, do cholery zapłacić...żadna z nas na Pay Palu nie ma konta, ani na kontach banków, które ta firma akceptuje... Pozostaje karta, ale ja moją przez internet płacić nie mogę
Zaczełyśmy kombinować, ja zadzwoniłam do dwóch znajomych, okazało się, że jedna ma taka kartę, ale dopiero po pracy...no dobra, to nr konta potrzebny, żeby można wpłacić, a jeszcze najpierw z bankomatu wypłacić...nerwy do granic wytrzymałości napięte...Dzwonię do M. żeby melisę kupił, bo siostra w potrzebie...
M. nawet szybko sie uwinął i z melisą do domu przyleciał. Spytał co my takie nerwowe...no to tłumaczymy, ze rezerwacja, że zapłacić trzeba, że do bankomatu i że koleżanka zapłaci kartą i że...ale M. juz po drodze zgłupiał i przestał rozumieć co my próbujemy we dwie mu wytłumaczyć.
W końcu zadał pytanie:
- Aga, a za bilety lotnicze to gdzie ty płaciłaś?
- Przez internet - padła odpowiedź
- A jak?
- No, kartą
- A czyją?
- Swoją
- A to tutaj nie mozesz?
....
Zapadła cisza, spojrzałyśmy we dwie na siebie...
Kretynki jedne. Jakaś pomroczność jasna nas dopadła...No jasne, że mogła!
Cała procedura zajęła może minutę...I bilet juz był zapłacony i wydrukowany...
A my dostałyśmy ataku jakiegoś histeryczno-głupkowatego śmiechu...
M. z politowaniem pokręcił głowa i popukał sie w czoło. Stwierdził, że za dużo pyłu wulkanicznego chyba się nawdychałysmy i chwilowo nas odmóżdżyło...
Najważniejsze, ze załatwione.
Później Agnieszka siadła do komputera, bo reklamacje, bo telefony do szkół dzieci i rozmowa z dzieciakami na skype...
Ja juz nie siadałam do komputera w ogóle...niech się dziewczyna odstresuje, bo cała sytuacja nieźle jej ciśnienie podniosła
Zamknij
© 2008-2024 MedFood Group SA
Do góry
Chcesz być na bieżąco z Familie.pl?
zamknij
Dołącz do nas na Facebooku