Niedawny wyrok Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie braku możliwości dziedziczenia (ustawowego) po sobie partnerów tej samej płci rozpoczął serię dyskusji nt. potrzeby nowelizacji polskiego prawa. Jedna z takich dyskusji toczyć się będzie z inicjatywy
olsztyńskiego oddziału Kampanii Przeciw Homofobii. Podnosi się przede wszystkim potrzebę uregulowania sytuacji prawnej związków partnerskich - zarówno odnośnie hetero- jak i homoseksualnych.
Ale kto powiedział, że ich sytuacja prawna nie jest uregulowana? Jest, chociaż nie tak, jak powinna być. A to dlatego, że związki partnerskie kobiety i mężczyzny mają w Polsce większe prawa niż powinny.
Małżeństwo, jako fundament rodziny, winno cieszyć się w oczach ustawodawcy szczególnymi przywilejami. Nie od dziś wiadomo, że to rodzina jest podstawową komórką społeczną, nad czym ostatnimi czasy
ubolewa prof. Środa. To w rodzinie najlepsze środowisko do wzrastania i rozwoju znajduje dziecko. Dla organizmu państwowego małżeństwo to korzyść - dwoje dorosłych ludzi podejmuje odpowiedzialną (oby!) decyzję, decydując się na dziecko rozwijają społeczeństwo - państwo na tym zyskuje! Ci ludzie podejmują określone obowiązki, podejmują trud - w dodatku przysięgają sobie, że "nie opuszczą się aż do śmierci". Im więcej zdrowych małżeństw, które tworzą rodziny, tym zdrowsze i lepiej funkcjonujące społeczeństwo, a co za tym idzie - silniejsze państwo.
Dwoje młodych ludzi - on i ona, decydujących się na zwiazek partnerski - nie podejmują tych obowiązków, które ciążą na małżonkach. Nie biorą na siebie tej całej odpowiedzialności, która charakteryzuje męża i żonę. Cały czas widać tam pewną asekurację. Jeśli coś nie wyjdzie - to nie poniosą dużych konsekwencji. Dlaczego komuś, kto nie chce przyjąć obowiązków, dawać większe prawa - wręcz przywileje? To nielogiczne! Każde prawo rodzi obowiązek. Każde prawo jest jednocześnie zadaniem do spełnienia.
Polskie prawo przyznaje konkubinatom pewne, dotychczas przynależne tylko małżonkom przywileje. Szkoda, bo tak jak napisałem wyżej, godzi się tym samym, aby ludzie tylko czerpali, a nie dawali - a tak nie wzmocni się społeczeństwa.
Teraz część ludzi, za sprawą Trybunału, który ostatnimi czasy miesza się w sfery, w które nie powinien i ulega a to homo- a to antyreligijnej
propagandzie, chce aby konkubinaty homoseksualistów zrównać w prawach z heteroseksualnymi konkubinatami. Z jakiej racji? Dlaczego państwo miałoby dawać prawa komuś, kto nie chce wziąć na siebie obowiązków? Z resztą... czy ktoś zabrania homoseksualistom zawarcia małżeństwa, założenia rodziny i budowania silnego społeczeństwa? Nie. Każdy gej może się ożenić, każda lesbijka może wyjść za mąż.
Wg mnie żadne konkubinaty - czy to heteroseksualne, czy homoseksualne, nie powinny mieć takich praw i przywilejów jak małżeństwa. Nie budują w takim stopniu społeczeństwa, nie biorą na siebie ciężaru odpowiedzialności. Dla tych, którzy chcą ze sobą spędzić całe życie - istnieje instytucja małżeństwa. Ci, którzy jeszcze do niego nie dorośli, niech nie bawią się w małżeństwo, jak dzieci w przedszkolu, tylko niech dochodzą do swojej kobiecości i męskości - im szybciej, tym lepiej.
Nie niszczmy, nie osłabiajmy naszego społeczeństwa, bo wszyscy drogo za to zapłacimy. A jeśli nie my, to nasze dzieci.