Dzieci są państwowe. Tak przynajmniej uważają niemieccy urzędnicy, zajmujący się edukacją. Od dawna słyszy się, że niemieckie urzędy ds. dzieci robią praktycznie co chcą, szczególnie w przypadkach, gdy jedno z rodziców jest obcokrajowcem.
Tym razem rzecz rozbiła się o edukację seksualną. Jak podaje portal Fronda.pl ośmiu ojców odmówiło posłania swoich dzieci na obowiązkowe zajęcia z edukacji seksualnej - nie chcieli aby uczono ich dzieci jak zakładać prezerwatywę, jak stosować inne metody antykoncepcji, kiedy mogą usunąć ciążę, itd... kłóci się to z ich religią. Rodzice stanęli na stanowisku, że o takich sprawach to oni będą decydowali, bo przysługuje im takie prawo - choćby na mocy Konstytucji.
Urzędnicy mieli jednak inne zdanie - nałożyli na rodziców kary grzywny, ci jednak zdecydowali się nie płacić, gdyż dalej uważali, że mają prawo do wychowywania dziecka zgodnie ze swoim światopoglądem... W rezultacie trafili do więzienia na 8 dni.
Niemiecki urząd zarzuca rodzicom także to, że nie pozwolili swoim dzieciom na udział w przedstawieniu edukacyjnym, które miało uświadomić uczniów, jak należy odbyć stosunek płciowy...
Sprawą zajęła się organizacja International Human Rights Group, której przedstawiciele alarmują, że to nie pierwsza taka sytuacja, gdy państwo agresywnie zagarnia sfery życia, które są zastrzeżone rodzicom.
W sumie rodzice powinni się cieszyć... wszak praw rodzicielskich jeszcze im nie odebrano - w imię dobra dzieci rzecz jasna!
Zamknij