Blog anormalnyKategorie: Polityka, Religia Liczba wpisów: 99, liczba wizyt: 7345936 |
Nadesłane przez: Bartt 03-12-2009 08:31
Trybunał w Strasburgu nakazał usuwać z klas lekcyjnych godło państwowe, jeśli przebywa tam osoba, która czuje się tym symbolem urażona. Pozew złożyły trzy matki ucznia/uczennicy (dziecko nie określiło się jeszcze płciowo) jednej z warszawskich szkół. Polska musi w ciągu miesiąca, to jest do 29 listopada 2030 roku, wypłacić powódkom 5 tys. euro odszkodowania. Tyle samo ma przekazać na sanatorium dla psów.
Wyrok wzbudził protesty środowisk konserwatywnych, które nie chcą uznać, że godło jest wyrazem ksenofobii, szowinizmu i zaściankowego myślenia. Nietolerancja wciąż podnosi głowę. Bo w imię czego zmusza się dziecko do przebywania w jednej sali z jakimś orłem? Czy ludzie muszą spoglądać na symbol, z którym mogą się przecież nie identyfikować? Iluż jest obywateli tego państwa, którzy doznali od niego prześladowań! Wystarczy zapytać o to bohaterskich weteranów walk toczonych podczas Kampanii Przeciw Homofobii. Albo podczas powstania warszawskiego oddziału europartii Chwila dla Pedofila. Takie osoby doskonale wiedzą, jakie uczucia budzi symbol państwa, które bestialsko mordowało wszelką odmienność. Archiwa Instytutu Uświadomienia Społecznego pełne są dokumentujących to filmów z tamtej epoki (tak zwanych telenowel). Żyjemy w wolnym kraju i nikt nikomu nie broni zawieszania godła u siebie w domu. Można też powiesić sobie dyskretnego orzełka na szyi. Nawet i w szkole może orzeł się znajdować – o ile jest to sala kółka ornitologicznego. Ale tam, gdzie przebywają ludzie o różnej orientacji narodowościowej, jest to niedopuszczalne!
Nie możemy zamykać się w ciasnym kręgu uprzedzeń etnicznych, tak jak kiedyś zamykaliśmy się w kręgu przesądów religijnych. Czyżbyśmy zapomnieli, jakie protesty przed dwoma dekadami wywołała decyzja Trybunału dotycząca krzyży (symbolu jednej z religii)? A ile pracy potem trzeba było włożyć w przekonanie społeczeństwa, że nikt nie ma obowiązku patrzeć na obecne w przestrzeni publicznej kościoły? Czy nie pamiętamy, w jakiej atmosferze przebiegała akcja „Dzwon won”? Gdy ze szkół wyprowadzano księży, pamiętacie, ile było krzyku? A ile, gdy do przedszkoli wprowadzano grupy Edukatorów bez Oporów? Jak możemy nie pamiętać, że trzeba było w ciągu jednego roku aż pięć razy powtórzyć referendum, zanim naród suwerenną decyzją przyjął unijną Kartę Praw Kochających się Ssaków! A ile wcześniej trzeba było na ten temat debatować. Ile sondaży trzeba było przeprowadzić. Ilu co starszych wyborców trzeba było zachęcić do eutanazji! Przed nami jeszcze tyle pracy. Wciąż jeszcze istnieją rodziny złożone z par heteroseksualnych, które nie dość, że nie chcą płacić podatku antykoncepcyjnego, to jeszcze samowolnie płodzą dzieci. A potem ukrywają je, aż osiągną dwa lata, gdy już jest za późno na legalny zabieg. W tej sprawie konieczna jest pilna zmiana prawa, tak aby ukrywane osobniki można było neutralizować niezależnie od wieku. Wszak naszym celem jest pełna neutralność.
Im słabsze przekonania, tym większe ustępstwa