Kaśka o rodzinieKategorie: Rodzicielstwo, Kulinaria, Ciąża Liczba wpisów: 1, liczba wizyt: 15707 |
Nadesłane przez: Kaskaz 11-06-2018 09:15
W ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat oblicze Polski gruntownie się zmieniło. Zmiany objęły także społeczeństwo pod względem obyczajowym i mentalnym, w konsekwencji zaś wystąpiły wyraźne zmiany demograficzne w Polsce. Kiedyś kobieta była utożsamiana przede wszystkim z żoną, matką i gospodynią domową. Pracownicą była dopiero w dalszej kolejności, i to jedynie do zamążpójścia. Poprawność obyczajowa nakazywała zmianę priorytetów po ślubie.
Dzieci wczoraj i dziś
W 1970 roku w Polsce przeciętny wiek kobiety rodzącej swoje pierwsze dziecko wynosił 22 lata, w 1980 – 23. W latach 70. ubiegłego stulecia na świat przychodziło około 600 tys. dzieci rocznie. Współczesna młoda kobieta rodzi po raz pierwszy średnio w wieku 27 lat, a jak podaje GUS, w 2016 roku urodziło się 382 tys. dzieci.[1] Wprowadzone w epoce Gierka trzyletnie bezpłatne urlopy wychowawcze były dla wielu matek zbawienne. Ogromna ich większość korzystała z tego urlopu, a podczas niego decydowała się na drugie dziecko; ustawa gwarantowała pełnopłatny urlop macierzyński po urodzeniu kolejnego dziecka na urlopie wychowawczym, a następnie urlop wychowawczy biegł od początku, tj. przez dalsze trzy lata. Co więcej, po wykorzystaniu urlopu wychowawczego kobieta miała zapewniony powrót do pracy na to samo lub równorzędne stanowisko. Większe przedsiębiorstwa miały także własne żłobki i przedszkola, finansowane z zakładowego funduszu socjalnego.
Po zmianach ustrojowych właściciele firm zaczęli prowadzić politykę kadrową, kalkulując opłacalność zatrudnienia; młode matki niemal z dnia na dzień stały się pracownikami gorszej kategorii. Sytuacja wymusiła na nich podejmowanie decyzji o kolejności życiowych wyborów. Te z nich, które decydowały się na studia, w większości uznawały (i do dziś tak jest) za priorytet uzyskanie wykształcenia, znalezienie dobrze płatnej pracy w wyuczonym zawodzie i zdobycie kilkuletniego doświadczenia zawodowego. Macierzyństwo odkładają do trzydziestki i później. Natomiast udogodnienia socjalne z minionego ustroju odeszły w zapomnienie.
Małżeństwo, mieszkanie
Wielu z nas doskonale pamięta czasy, kiedy małżeństwo czekało na mieszkanie niekiedy kilkanaście lat. Nielicznych szczęśliwców było stać na wynajem, a tym bardziej na zakup własnościowego lokum. Większość młodych małżeństw dzieliła mieszkanie z rodzicami jednego z małżonków. Nie sprzyjało to intymności, realizacji swoich planów, wreszcie – wychowania dzieci według własnych zasad. Współegzystencja dwóch rodzin pod jednym dachem niejednokrotnie legła u podstaw poważnego konfliktu. A jednak 40 lat temu rozwodów było znacznie mniej niż dziś, kiedy młodzi wyprowadzają się od rodziców dość wcześnie, jeszcze jako osoby wolne i bezdzietne. Dlaczego?
Odpowiedzi należy szukać w zmianie myślenia młodych ludzi, głównie kobiet. Jeszcze przed 30 – 40 laty młoda matka, korzystając z bezpłatnego urlopu wychowawczego, uzależniała się finansowo od męża. Mieszkaniowo oboje byli zależni od rodziców, którzy na ogół nie dopuszczali ewentualności rozwodu („w naszej rodzinie nigdy nikt się nie rozwodził”). Młode kobiety, zwłaszcza kiedy zostały matkami, były więc pod nieustanną presją starszego pokolenia i… własnych mężów – wszyscy oni oczekiwali od nich uświęconego wielowiekową tradycją, całkowitego oddania rodzinie, oczywiście kosztem własnych dążeń i pragnień.
Na przekór stereotypom
Dziś młoda kobieta nie tylko jest samodzielna finansowo i mieszkaniowo jeszcze jako osoba wolna i bezdzietna. Coraz więcej młodych matek w ogóle nie wychodzi za mąż, co w pokoleniu ich matek i babć było co najmniej źle widziane, podobnie jak wspólne mieszkanie młodej pary bez ślubu. W 2015 roku na 195 tys. zawartych małżeństw 67 tys. zakończyło się rozwodem (a więc niemal jedna trzecia), a 30 lat wcześniej było to zaledwie 12 proc. [2] Zdaniem środowisk konserwatywnych jest to wynikiem „złego wpływu” kultury zachodnioeuropejskiej czy wręcz wejścia Polski w struktury unijne. Tymczasem przyczyn należałoby upatrywać raczej w postępującej emancypacji, nieukrywaniu własnych ambicji i wyzwoleniu się kobiet spod presji otoczenia, domagającego się od nich poświęcenia dla męża i dzieci. Współczesna młoda matka coraz częściej realizuje własne potrzeby, samodzielnie dokonuje wyborów i sama decyduje o swoim życiu. Jest to także wynikiem presji – tym razem w kierunku jak najdłuższego zachowania młodości i wydłużenia okresu definiowania własnej tożsamości.
[1] http://www.newsweek.pl/opinie/dzien-matki-jak-zyja-mamy-kiedys-i-dzis-macierzynstwo-w-prl,artykuly,363883,1.html
[2] Jak wyżej