Wzloty i upadki Maniuśki i jej rodzinkiKategorie: Rodzicielstwo, Praca i kariera Liczba wpisów: 125, liczba wizyt: 245766 |
Nadesłane przez: Maniuśka 17-12-2012 23:55
Przez weekend strasznie źle się czułam.Leżałam w łóżku ubrana jak eskimos i pod kocem bo nie mogłam się zagrzać wcale mimo ,że wszystkie grzejniki były odkręcone. No nic, mierzę temperaturę i prawie 39 Stp więc zaczynam działanie wszystkimi środkami. Wczoraj mnie tak skrzywiło że uchem dotykałam ramienia. Grzałam się cały dzień poduszką żeby odpuściło ale nie chciało. Wieczorem teściowa mi kupiła jakiś cudowny lek i po godzinie mi odpuściło. Mogłam ruszać głową! Ale za to słabo mi się robiło i tak ciągle. Mała buszowała z babcią bo mąż spał po nocy i gdyby nie teściowa to me dziecko byłoby skazane na siebie bo ja nazwyczajniej w świecie nie nadawałam się do niczego, nawet żeby wystawić stopę spod koca. Ale Julka była na tyle wrażliwa, że przychodziła się utulić i szła dalej się sama bawić bo sama mi temp sprawdzała i mówiła ,mama choja.
Dzisiaj czuję się o wiele lepiej. Nadal kaszlę i mam zawalone gardło ale to już nie jest to co było wcześniej.
Dzisiaj od 7.30 byłam w pracy, z mężem mijałam się prawie w drzwiach bo on z nocki wrócił. M. zawiózł małą do żłobka. W pracy czas mi śmigał jak szalony. A to tu zamiotłam a to tu się zakręciłam i już obiad podawaliśmy. Po obiedzie dzieci mają leżakowanie i jak nie mam roboty to siedzę i zazwyczaj czytam książki. Dzieciaki śpią ładnie więc problemu nie ma.
Po pracy zajechaliśmy do cukierni zamówić tort na środę bo robimy Julce urodziny. Kameralnie, ale będzie. Przy okazji zobaczyć jeszcze jakieś zabawki dla tej naszej małej. Ale tego co chciałam to nie było. Tyle że wyczaiłam fajną matę do pisania mazakiem wodnym. Fajna sprawa i tak mnie korci żeby kupić , tylko muszę przeanalizować finanse.
Potem szybki odbiór Julki i do domu. Zjeść jakiś obiad , potem godzina na poczcie po znaczki i koperty i do babci. A u babci i dziadka radocha bo są sanki. Dziadkowie kupili na urodziny, a że śnieg już jest to dali. Szczęścia i śmiechu co nie miara. Kazała się wozić po domu. Do nas już Julka wracała na sankach ciągnięta przez dziadka. A najlepsze to jest to ,że ona chciała z tymi sankami spać:P ale na siłę niestety musiałam zabrać bo inaczej się nie dało.
Dzisiejsze złote myśli dzieci:
Najpierw tekst o Hani w przedszkolu.
Wysyłamy dzieci żeby zrobiły siusiu, a Hania podchodzi i mówi że nie chce bo ona robiła, robiła jak była koniem
( tłumaczę: dzieci dzisiaj się bawiły w koniki i Hania była jednym z nich) Nasza mina bezcenna!
Druga sytuacja jak moja mała jest cwana
Dziadek już nie miał siły żeby ją ciągać po domu na tych sankach po dywanie , a ta krzyczy do niego "ksysiek"! i pokazuje mu że ma ciągać ją. Dziadek musiał, wnuczka każe:P
( mój tata ma na imię Krzysiek ,a że ucze ją ostatnio imion typu jak ma na imię babcia to mówi, no to się dziecko nauczyło, że myślałam że się zadławię herbatą)
P.S Dziękuję za miłe komentarze!